Szansa pod drzwiami

Urszula Rogólska

|

Gość Bielsko-Żywiecki 51/2023

publikacja 21.12.2023 00:00

– Nie idziemy po kolędzie w gościnę, ale chcemy, by  ludzie nas „zmęczyli” – pytaniami, wątpliwościami, problemami. Jeśli idziemy tam z Jezusem, to nie musi to być jedynie czas trudu – mówi ks. Marek Studenski, zachęcając do kolędy „od drzwi do drzwi”.

	Adwent i okres Bożego Narodzenia to czas odwiedzin księży w domach. Adwent i okres Bożego Narodzenia to czas odwiedzin księży w domach.
Urszula Rogólska /Foto Gość

To historia z parafii, gdzie kolęda była „na zaproszenie”. Ksiądz miał odwiedzić dwa mieszkania – na parterze i ostatnim piętrze. W drodze na górę natknął się na panią, która rzuciła: „Ja sobie nie życzę, żeby tu ksiądz chodził. Do mieszkania na pewno nie wpuszczę”. Ksiądz zdążył odpowiedzieć: „Ja to szanuję. Chciałem tylko powiedzieć, że Bóg panią kocha, dla pani Jezus cierpiał, umarł i zmartwychwstał”. Kiedy wracał z góry, ministrant mówi: „Ta pani z pierwszego piętra jeszcze księdza zaprasza”. – Zobaczyłem, że kerygmat naprawdę działa, otwiera serca i drzwi – uśmiecha się duszpasterz.

Kolejna historia – z kamienicy, gdzie strach wchodzić. – Zaniedbane pomieszczenie, okopcone ściany. Wpuszcza mnie dwóch braci. Przynoszą podniszczoną książkę. Cieszą się jak dzieci: „Myśmy rok na księdza czekali! To było tak: jak co dzień byliśmy na śmietniku i tam ją znaleźliśmy. Nie mamy ofiary, ale niech ksiądz to weźmie”. Tak stałem się posiadaczem dzieł Franciszka Salezego, a przy okazji długo rozmawiałem z braćmi o ich życiu – opowiada inny ksiądz.

– Dziś kolęda to już nie to samo wydarzenie, co kiedyś, gdy przed wizytą sprzątało się mieszkanie na błysk, a dzieci stawały na baczność z zeszytami do religii. Ludzie nie mieli śmiałości powiedzieć księdzu o problemach – mówi ks. Marek Studenski, wikariusz generalny diecezji. – Dziś chętniej mówią o tym, co trudne, wręcz rozpaczliwie szukają porady. Choć pracuję w kurii, nie rezygnuję z chodzenia po kolędzie. Wracam z zanotowanymi potrzebami ludzi i szukam sposobów, jak im pomóc.

Kolęda to też gotowy schemat ewangelizacyjny. – Kiedy Pan Jezus wchodził do jakiegoś miasta, najpierw zajmował się ludzkimi problemami. Przychodzili do Niego chorzy, głusi, niemi, opętani. Przyjmujmy w ten sposób księdza. A my, księża, idźmy do każdych drzwi. Mieszkańcy albo nas wpuszczą, albo nie, ale nie rezygnujemy z tej okazji. Zdarza się, że np. ksiądz omija mieszkanie, bo wie, że tam żyją ludzie w związku niesakramentalnym, i oszczędzi niezręcznej sytuacji im i sobie. A oni często czekają, chcą opowiedzieć o swoim życiu – dopowiada ks. Studenski. – Kolęda to nie jest nagroda dla księdza. Idziemy, by służyć ludziom.

W czasie pandemii przyjął się zwyczaj odwiedzin duszpasterskich na zaproszenie. – Obie strony były zadowolone – szliśmy tam, gdzie nas oczekiwano, parafianie się cieszyli, bo mogli spokojnie z księżmi porozmawiać przy kawie czy kolacji. Tyle że to nie do końca o to chodzi. Mamy nastawać w porę i nie w porę. Dlatego wracamy do tradycyjnej kolędy – mówi proboszcz dużej osiedlowej parafii w Bielsku-Białej. – Rezygnujemy z tych „ceregieli” związanych z zaproszeniami. Niektórzy nie radzili sobie ze zgłoszeniami przez internet, inni nie mieli odwagi wejść do zakrystii, żeby tu wypełnić formularz, jeszcze inni nie usłyszeli, że księża pójdą tylko do tych, którzy wyrażą taką chęć. Kolęda to najlepszy, choć trudny sposób na spotkanie. Poza tym chcemy zobaczyć, ilu nas jest, spotkać się z nowymi mieszkańcami. Może to pozwoli też poznać ich mentalność, stosunek do Kościoła, do wiary. Tego z perspektywy kruchty nie da się zrobić. Mamy też zgodę spółdzielni mieszkaniowej na wywieszenie na klatkach plakatu z informacją o kolędzie. Wielu parafian już chce się włączyć w ich rozwieszanie, podchodząc do tego jak do wyzwania ewangelizacyjnego.

– Idziemy od drzwi do drzwi – mówi proboszcz parafii na Śląsku Cieszyńskim. – Jestem tu od niedawna i nie zdążyłem wszystkich poznać. Osobiste spotkanie w domu dodaje ludziom odwagi do mówienia o sprawach, które są dla nich ważne. Zdarza się, że kościelny przekazuje mi od kogoś jakąś prośbę. Pytam, czemu ta osoba nie zrobiła tego osobiście. Bo nie wie, czy wypada. Mam też starszych parafian, którzy nie zawsze mogą być w kościele. Chcę ich wszystkich poznać.

Wśród wiernych głosy są podzielone. – Jasne, że było miło, kiedy ksiądz przyszedł na zaproszenie – nie śpieszył się, była serdeczna atmosfera, ale zdaję sobie sprawę, że taka gościna może być dla innych barierą. Są ludzie, którzy nie zaproszą księdza tylko dlatego, że wydaje się im, że ich mieszkanie źle wygląda albo że nie są w stanie ugościć duszpasterza przy stole. Stara metoda jest bardziej ewangeliczna – dodaje podbielska parafianka.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.