Synku, może różańczyk?

Urszula Rogólska

publikacja 21.03.2018 16:56

- Wybierasz Jezusa, ale ryzykujesz, że stracisz wizerunek, jaki dotąd miałeś - mówił Łukasz Bęsiu Bęś podczas Duchowej rEwolucji w Cieszynie.

Łakasz Bęsiu Bęś w Cieszynie Łakasz Bęsiu Bęś w Cieszynie
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy raper Łukasz Bęsiu Bęś opowiadał o swoim życiu, słuchali w ciszy, ale kiedy razem z DJ Jonasem zaproponował skandowanie: "Jeśli Go reprezentujesz - podnieś łapy w górę!", uniósł się las rąk. Kiedy John, Malezyjczyk ze wspólnoty Tymoteusz z Gubina (współorganizatorów Przystanku Jezus) zaprosił ich do żywiołowego tańca dla Jezusa, bez oporów poderwali się z krzeseł. Kiedy księża, gotowi do spowiadania usiedli na krzesłach wokół bandy cieszyńskiego lodowiska - hali widowiskowo-sportowej - cierpliwie ustawili się w długich kolejkach. Kiedy ks. Krzysztof Walczak wniósł Najświętszy Sakrament zapanowała lekka konsternacja - klękać w hali? Wielu uklękło, inni z ciekawością się przyglądali…

Prawie 2 tys. uczniów szkół średnich z całego Śląska Cieszyńskiego uczestniczyło w ewangelizacyjnym spotkaniu Duchowej rEwolucji, przygotowanym dla nich przez duszpasterzy, przy współudziale urzędu miasta i starostwa powiatowego.

Podobne spotkania odbyły się już w Czechowicach-Dziedzicach (relacja TUTAJ), w Kętach i Oświęcimiu (TUTAJ).

Wniesione do hali Słowo Boże towarzyszyło młodym przez całe spotkanie   Wniesione do hali Słowo Boże towarzyszyło młodym przez całe spotkanie
Urszula Rogólska /Foto Gość

Spotkanie prowadzili absolwenci II LO im. M. Kopernika w Cieszynie - Martyna Kamińska i Dawid Brachaczek. Tłumaczyli czym jest hasło spotkania, zapisane w charakterystyczny sposób: Duchowa rEwolucja: - Dla niektórych będzie to coś całkiem nowego: rewolucja, dla innych: ewolucja, level wyżej w naszej duchowości - informowali.

W imieniu duszpasterzy dekanatów cieszyńskiego, skoczowskiego, strumieńskiego i goleszowskiego, wszystkich witał ks. dziekan Stefan Sputek. Przypomniał, że spotkanie odbywa się w uroczystość św. Józefa i życzył, by po zakończeniu spotkania jego uczestnicy - na wzór św. Józefa - dawali świadectwo swoim życiem tak, jak milczący opiekun Jezusa.

Spowiedź przy lodowiskowej bandzie   Spowiedź przy lodowiskowej bandzie
Urszula Rogólska /Foto Gość

Młodych prowadziły Słowa Ewangelii św. Jana: Albowiem Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne (J, 3, 16). Słowo Boże zostało wniesione w uroczystej procesji i ustawione obok sceny. Każdy z uczestników spotkania otrzymał silikonową opaskę, która ma mu przypominać o tych słowach i Miłości Boga Ojca, a także ulotkę z tekstem modlitwy przyjęcia Jezusa jako Pana i Zbawiciela oraz ilustrowaną "Opowieść o Zbawicielu", przygotowaną na podstawie Ewangelii wg św. Jana.

A o tym jak słowa z Ewangelii św. Jana realnie sprawdzają się w codzienności, mówili m.in. raperzy RYMcerze: Łukasz "Bęsiu" Bęś i DJ Jonas. Świadectwem swojego życia i Słowem Bożym podczas konferencji "Ważny i zbawiony" oraz "Moc Ducha", dzielili się także członkowie wspólnoty Tymoteusz.

Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu   Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu
Urszula Rogólska /Foto Gość

Najważniejsze jednak było osobiste spotkanie każdego z Jezusem - w sakramencie spowiedzi, w ciszy i podczas adoracji, prowadzonej przez zespół muzyczny Adama Bubika. I tego bardzo osobistego spotkania każdego z uczestników nie mógł przerwać nawet alarm pożarowy, który włączył się podczas okadzania Najświętszego Sakramentu.

Kiedy młodzi przeżywali swoje spotkanie w hali, w pomieszczeniu, które na co dzień działa biuro zawodów, przedstawiciel cieszyńskich wspólnot adorowali Najświętszy Sakrament i modlili się w intencji młodych.

- Nie zmarnuj swojego życia! - mówili młodym Bęsiu i DJ Jonas. Bęsiu, dziś mąż i ojciec trójki dzieci, w wieku 14 lat trafił po raz pierwszy na "melanż" w rodzinnej Jeleniej Górze - trwającą od 4 dni imprezę urodzinową jednego z kumpli brata. Zaczął imprezować razem z nimi. Jedynie od mamy słyszał: - Nie masz prawa niszczyć swojego życia...

- Z jednej strony miałem rodziców, którzy błagali: nie rób tego, a z drugiej kumpli, którzy wołali: chodź z nami. Nie wiedziałem kogo wybrać - opowiadał. - Po roku kumple brata zaprosili mnie na imprezę. Ja miałem 15 lat, oni 25, 27. Narkotyki: marihuana, kokaina, amfetamina. Poznałem dilerów. Wtedy sięgnąłem po raz pierwszy po narkotyki i byłem pewien: nic złego mi się nie stanie, wszystko będzie po naszej myśli, nic nie wymknie się nam spod kontroli. Na początku tak było. Po roku - telefon: jeden z dilerów siedzi w więzieniu, skasuj jest numer. Problemu nie miałem: nie ten, to następny. Imprezowaliśmy dalej. Każdy dostał silikonową opaskę, przypominającą temat spotkania - słowo z Ewangelii św. Jana - J 3, 16   Każdy dostał silikonową opaskę, przypominającą temat spotkania - słowo z Ewangelii św. Jana - J 3, 16
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy Bęsiu zaimprezował pod Wrocławiem, na imprezie w Jeleniej Górze był 13-letni chłopak. Dla żartu podali mu LSD. Chcieli zobaczyć jak się będzie głupio zachowywał. Chłopak wyskoczył z 10 piętra. Zginął. - Stary, nie wiedziałem, że tak będzie – opowiadali dilerzy, kumple, którzy dali małolatowi kwas. W tydzień po pogrzebie, mówili: weź, wyrzuć to z pamięci, imprezujemy dalej.

Na 18. urodziny, w prezencie od mamy Bęsiu dostał wakacje w Chorwacji. Już w autokarze się dowiedział, że nie będzie palm, tańców i imprez, bo… trafił na pielgrzymkę do Medjugorje i odbywający się tam od 1 do 6 sierpnia Festiwal Młodych, z udziałem 60 tys. osób z całego świata. - Synku, może różańczyk? - mówiły mi babcie już w wejściu do autokaru. Ja z "Paktofoniką" na uszach, a one "Zdrowaś Maryjo..." - wspominał.

- Na miejscu, w Medjugorje, patrzę, ludzie w moim wieku, ładne dziewczyny i wszyscy z różańcami! Pewnie do zakonu werbują! Idzie ksiądz a za nim jakiś "koksu". Też z różańcem. U nas byłoby wstyd się tak pokazać na ulicy! - opowiadał. - Po dwóch dniach zauważyłem, że oni mają coś, czego ja nie miałem. I to mnie wkurzało.

W przedostatni festiwalowy dzień poszedł z mamą na adorację Najświętszego Sakramentu. - Pół godziny klęczałem, bolały mnie nogi i wtedy zrobiłem coś, czego nie zrobiłem nigdy wcześniej. Powiedziałem: - Panie Boże, jeśli jesteś, to mi to udowodnij. W tym momencie nagle same zaczęły mi lecieć łzy. Schowałem głowę... - opowiadał.

Po spowiedzi każdy mógł zapalić światło i ustawić je pod Najświętszym Sakramentem, a także napisać swoje podziękowanie dla Pana Boga   Po spowiedzi każdy mógł zapalić światło i ustawić je pod Najświętszym Sakramentem, a także napisać swoje podziękowanie dla Pana Boga
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na prośbę mamy poszedł do spowiedzi, w której nie był od lat. Był pewien, że ksiądz ucieknie, jak tylko usłyszy początek spowiedzi. Nie uciekł… Rozmawiali półtorej godziny… - Kumple mnie nauczyli, że płakanie jest hańbą, jest wstydem. Przez cztery lata moje serce zmieniło się w kamień - nienawiść do bliskich, agresja - wydawało mi się, że im bardziej będę miał serce z kamienia, tym będę twardszym mężczyzną. To była ściema… - mówił w Cieszynie. - Po spowiedzi podszedłem do barierki i poczułem się jak te 60 tys. ludzi. Pierwszy raz w życiu czułem się wolnym człowiekiem; jakby zeszło ze mnie 30 kg. Pierwsza myśl: niech to trwa. Druga: stary, ty za chwilę wrócisz do Polski i oni cię wyśmieją. Przestraszyłem się, nie wiedziałem jak to ogarnąć.

Posłuchał jeszcze konferencji, że Jezus umarł za nas, aby nam dać życie wieczne - wieczną ucztę bez limitu. - Podjąłem decyzję - wchodzę w to. Miałem tylko jeden problem: wstyd. Oni się nie wstydzili! Na mojej dzielnicy każdy się wstydzi Boga. Pomyślałem: Boże, moje życie musi się zmienić. Jeśli jesteś realnym Bogiem i masz moc, wyrwij mnie z tego…

Na scenie Wspólnota Tymoteusz i Adam Bubik   Na scenie Wspólnota Tymoteusz i Adam Bubik
Urszula Rogólska /Foto Gość

Po powrocie Bęsia do Polski, kumple już szykowali się na imprezę z pierwszym melanżownikiem. Prosił Boga o pomoc, żeby mógł powiedział: nie. Udało się. Poszedł do kościoła. Tam spotkał przerażone nieco jego obecnością starsze panie. Po Mszy św. dowiedział się, że to koleżanki mamy, które od roku odmawiają za niego Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia.

- Usłyszałem, że pół Polski się za mnie modliło. Mama codziennie błagała, żebym sobie nie zmarnował życia. Pierwszy raz zobaczyłem, komu tak naprawdę na mnie zależy… - opowiadał Bęsiu, który wkrótce odnalazł swoje miejsce we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym. Od 12 lat jest wolny od narkotyków, papierosów i alkoholu.

- Gdyby ktoś mi powiedział 12 lat temu, że będę miał żonę i trójkę dzieci, to bym go wyśmiał. W 2013 r. spotkałem kumpla, z którym imprezowałem w 2006 roku. Powiedział: - Dobrze wtedy zrobiłeś. Masz rodzinę, latasz po świecie. A nasi kumple byli albo są w więzieniach - za głupoty, kradzieże na haju. Dwóch spadło ze skałek, bo się pobili...

Cieszyńska Duchowa rEwolucja   Cieszyńska Duchowa rEwolucja
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Wiecie, pochodzę z biednej rodziny, a 98 procent moich marzeń się spełniło - kontynuował Bęsiu. - Bo są dwie drogi - albo progres albo regres. Regres zawsze się śmieje z progresu, bo mu zazdrości. Każdy z was tutaj jest wyjątkowy i nikt z was nikomu nie musi nic udowadniać... Bóg zaczął prowadzić moje życie i może poprowadzić też twoje. Przyjęcie Jezusa jako Pana i Zbawiciela, było najlepszą decyzją w moim życiu - podkreślał Bęsiu, który od ponad 10 lat jeździ po Polsce i wielu krajach, opowiadając i rapując o swoim życiu z Jezusem. - Każdy z was na maksa może być prowadzony przez Boga. On chce zmieniać twoje życie. Jeśli nie masz Jezusa w sercu, to depresja cię zabije. Tak, kiedy Go wybierzesz, to jest ryzyko. Wybierasz Jezusa i ryzykujesz, że stracisz wizerunek. Bęsiu, pierwszy melanżownik na dzielnicy... Po powrocie z Medjugorje wiedziałem, że będzie beka. A potem wielu moich kumpli mówiło: - Dobrze zrobiłeś... Bo jeśli Go wybierzesz, da ci wszystko - prawdziwych przyjaciół, rodzinę, wszystko, czego potrzebujesz...