Bielscy licealiści nakręcili wojenny film fabularny

Urszula Rogólska

publikacja 08.09.2017 13:21

Licealiści ze starobielskiej szkoły, prowadzonej przez Fundację COR, są autorami 45-minutowego filmu fabularnego o losach czwórki swoich rówieśników w czasie II wojny światowej.

Twórcy filmu "6 lat Bielska" z Łukaszem Piszczem Twórcy filmu "6 lat Bielska" z Łukaszem Piszczem
Urszula Rogólska /Foto Gość

Kiedy wiosną tego roku uczniowie Liceum Ogólnokształcącego COR biegali w okolicach swojej szkoły w mundurach wojskowych, co niektórzy dopytywali: czyżby w szkole powstała nowa klasa o profilu wojskowym? To nie ten trop. Uczniowie szkoły, prowadzonej przez Fundację COR, której założycielem jest Stowarzyszenie "Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody", wybierają tu jedną z dwóch klas: o profilu lingwistyczno-graficznym, albo humanistyczno-fotograficznym. Wszystkie pytania znalazły odpowiedź 4 września, podczas inauguracji roku szkolnego. Młodzi, razem z nauczycielem historii Łukaszem Piszczem, pokazali całej szkole swój film fabularny: "6 lat Bielska". W ciągu 45 minut przedstawili losy czwórki bohaterów - swoich rówieśników, mieszkańców Bielska i Białej - w czasie II wojny światowej.

Film otwiera sielankowa scena, kiedy czwórka bohaterów: Wanda (w tej roli Ania Bernaś), Karol (Szymon Caputa), Arek (Jeremi Twardoch) i Grzegorz (Kamil Czaderna) rozmawiają o swoich planach na najbliższe dni, ostatnie w czasie wakacji 1939 roku. Szybka decyzja - kino. Do kina jednak nie zdążą pójść. Wkrótce Karol zostanie siłą wcielony do Wehrmachtu, Arek z żydowskiego getta w Bielsku trafi do Auschwitz, Grzegorz pójdzie w Beskidy, do AK-owskiej partyzantki, a Wanda, mieszkająca z mamą w jednej z bielskich kamienic, będzie próbować wiązać koniec z końcem w wojennej rzeczywistości.

Licealiści COR w oczekiwaniu na pierwsze minuty filmu   Licealiści COR w oczekiwaniu na pierwsze minuty filmu
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Film jest częściowo oparty na faktach. Część scen jest fikcyjnych, co nie znaczy, że nie mogły mieć miejsca - mówi Łukasz Piszcz, pomysłodawca filmu, jego reżyser i aktor w kilku scenach. - Przed wojną ponad 60 procent mieszkańców posługiwało się językiem niemieckim. Przypadki wcielania do niemieckiej armii bielszczan nie czujących się Niemcami, nie były odosobnione. Żydzi stanowili ok. 20 procent mieszkańców miasta. Scena, w której Wanda ukrywa Arka, zbiegłego z Auschwitz jest fikcyjna, ale w regionie nie brakowało takich sytuacji. Sceny z działań partyzantów w okolicach Romanki i w schronisku na Rysiance są staranną rekonstrukcją tego, co działo się tam 2 lipca 1943 roku.

W filmie wykorzystano materiały archiwalne, ale znakomicie gra w nim samo współczesne miasto, uchwycone (świetnym!) spojrzeniem kamery, prowadzonej przez Michała Kawalca i Karolinę Walę - uczniów drugiej klasy o profilu humanistyczno-fotograficznym, pasjonatów sztuki filmowej. Widz z łatwością rozpozna miejsca, w których film powstawał: okolice Starego Bielska, bielską starówkę i jej ulice, katedrę św. Mikołaja, schronisko na Rysiance.

Razem z uczniami LO COR zagrali także absolwenci szkoły i jej pracownicy – obok Łukasza Piszcza także szkolna sekretarka Agnieszka Stwora (wcieliła się w rolę mamy Wandy) i informatyk Błażej Dobrogoszcz (w brawurowo zagranej roli gestapowca), a także uczniowie z IV LO.

Aktorzy i Karolina Wala, współautorka zdjęć (w środku) tuż po premierowym pokazie filmu historycznego   Aktorzy i Karolina Wala, współautorka zdjęć (w środku) tuż po premierowym pokazie filmu historycznego
Urszula Rogólska /Foto Gość

Młodym twórcom trudno było ukryć zdenerwowanie przed premierą. Jednak reakcja ich kolegów, nauczycieli i zaproszonych gości wynagrodziła im cały wysiłek: najpierw cisza podczas projekcji (przerywana jedynie żywymi reakcjami wtedy, gdy na ekranie pojawiali się nauczyciele) i burzliwa owacja kiedy pojawiły się napisy końcowe.

– To rezultat naszej półrocznej pracy. Ten film, jest filmem amatorskim, ale dołożyliśmy wszelkich starań, by wypadł jak najlepiej – mówił Łukasz Piszcz. – Pracę rozpoczęliśmy w styczniu. Zaraz po nakręceniu szkolnego filmu świątecznego, dostaliśmy zielone światło od pani dyrektor Agnieszki Kopocińskiej.

Należy się spodziewać, że to nie koniec przygody z filmem uczniów LO COR. Zrealizowany projekt rozbudził ich apetyty na kolejne przedsięwzięcia.

Pełną wersję tekstu, w tym także wypowiedzi głównych aktorów i realizatorów filmu, znajdziecie w papierowym wydaniu "Gościa" bielsko-żywieckiego nr 37 na niedzielę 17 września.