Moje dzieci z Chuka i Laare

ur

|

Gość Bielsko-Żywiecki 36/2017

publikacja 07.09.2017 09:05

W niespełna miesiąc facebookowy filmik, w którym 11-letni Peter z kenijskiej wioski Chuka mówi parę zdań o sobie, zyskał 15 tys. odsłon. Te 25 sekund nagrane przez bielskiego nauczyciela Błażeja Jaszczurowskiego otwiera serca na pomoc misjom.

Kenijscy podopieczni bielszczan, których odwiedził Błażej Jaszczurowski. Kenijscy podopieczni bielszczan, których odwiedził Błażej Jaszczurowski.
Błażej jaszurowski

To był jeden z ostatnich dni miesięcznego wolontariatu polskiego nauczyciela w misji w Chuka. – W czasie zabawy z dziećmi poprosiłem, żeby Peter opowiedział parę zdań o sobie – opowiada Błażej Jaszczurowski, na co dzień nauczyciel matematyki w bielskiej Szkole Podstawowej nr 3. – Obiecałem Piotrkowi, że w jakiś sposób usłyszy o nim świat. Mały Peter mówi, że lubi jeść ciapati – coś w rodzaju naleśników – i mandazi – ciastka podobne do pączków. Dodaje, że kiedy dorośnie, chciałby zostać inżynierem na kolei. – Kilka zdań jedenastolatka znaczy więcej niż moje opowiadanie o tym, w jak trudnych warunkach żyją tamtejsze dzieci, że są niedożywione, pozbawione możliwości edukacji, śpią na klepisku, wychowują się często w rozbitych rodzinach – mówi Błażej, który trafił do Kenii po tym, jak poprzez fundację księdza Orione Czyńmy Dobro, prowadzoną przez polskie siostry orionistki, zdecydował się adoptować na odległość małego Baracka Abadlę. – Gościem parafii św. Józefa na Złotych Łanach, gdzie mieszkałem, była siostra zakonna z fundacji – mówi Błażej.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.