Rarytasy z Żaru

Urszula Rogólska

publikacja 09.07.2017 11:06

Jak uniknąć burzy w górach? Przyjść na spotkanie Ewangelizacji w Beskidach! Przekonali się o tym uczestnicy drugiego tegorocznego spotkania, które odbyło się w sobotę 8 lipca na górze Żar.

Organizatorzy spotkania na Żarze ze wspólnoty "Służebnica Ducha" Organizatorzy spotkania na Żarze ze wspólnoty "Służebnica Ducha"
Urszula Rogólska /Foto Gość

To, co działo się na niebie w pobliżu Żaru, było wyzwaniem dla wiary uczestników 5. Ewangelizacji w Beskidach na tym szczycie, położonym na terenie Międzybrodzia Bialskiego. Kiedy księża Przemysław Gorzołka, duszpasterz wspólnoty "Służebnica Ducha" z Żywca-Zabłocia, Antoni Kulawik, emerytowany proboszcz ze Starego Bielska, i Jan Franc, wikary z Porąbki, a zarazem duchowy opiekun Wspólnoty Chrystusa Zmartwychwstałego "Galilea" z Żywca, rozpoczynali Mszę św., nad całą okolicą zebrały się burzowe, granatowe chmury.

- Musimy modlić się z wiarą i ufnością. Jeśli tak będziemy się modlić, będziemy bezpieczni - mówił ks. Przemysław. I choć chmury szybko zbliżały się do szczytu, to jednak... ominęły górę, a na kilkuset uczestników Eucharystii nie spadła nawet kropla deszczu i znów świeciło słońce!

Burzowe chmury przeszły obok uczestników EwB   Burzowe chmury przeszły obok uczestników EwB
Urszula Rogólska /Foto Gość

Drugie spotkanie 5. EwB, której patronuje św. Brat Albert, przygotowała zabłociańska "Służebnica Ducha". - Jako wspólnota jesteśmy na Ewangelizacji w Beskidach po raz trzeci - przyszliśmy całymi rodzinami: od osesków po osoby na głębokiej emeryturze. To jest dar Boży, który mamy podjąć, bo do tego zostaliśmy powołani - dlatego tu jesteśmy - mówi Daniel Ciuła. - Radość, dzielenie się sobą jak chlebem - to nasze powołanie.

- Ewangelizacja w Beskidach, to jedna z najlepszych form spotkania z Chrystusem - dodaje Tomasz Supłat. - Człowiek może odpocząć w kontakcie z przyrodą, z drugim człowiekiem, z którym łączy go wspólna wiara. Spotykamy się na jednym szczycie z nadzieją, że spotkamy się też na kolejnym.

- Pokazujemy, że Kościół nie jest zamknięty tylko w budynku, ale Kościół tworzymy wszędzie tam, gdzie jesteśmy - a jesteśmy w pięknym miejscu stworzonym przez samego Pan Boga z miłości do nas - podkreśla Grzegorz Śleziak.

Dla wielu sobotnie spotkania w górach są już stałym puktem wakacyjnego harmonogramu   Dla wielu sobotnie spotkania w górach są już stałym puktem wakacyjnego harmonogramu
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Jestem po raz pierwszy na Ewangelizacji w Beskidach. Czuję się taki trochę mały w tym wszystkim, ale bardzo się cieszę, że mogę uczestniczyć w tym radosnym, rodzinnym święcie, w celebrowaniu Eucharystii w plenerze - także wśród ludzi, którzy nie planowali tu dziś uczestniczyć we Mszy św. - podkreśla ks. Przemek Gorzołka. - Ważna dla mnie jest także postać św. Brata Alberta w tym kontekście. Choć po górach nie chodził, potrafił odnaleźć piękno, czasem ukryte. Potrafił cieszyć się służbą, tak jak cieszą się nią członkowie naszej wspólnoty z Zabłocia.

W homilii ks. Przemysław Gorzołka zwrócił uwagę na spotkania Jezusa z ludźmi oddanymi Panu Bogu - uczniami Jana Chrzciciela, jak i te z ludźmi mającymi opinię grzeszników, zwłaszcza celnikami.

- Może zastanawiać, dlaczego Jezus najpierw nie wezwał Mateusza i grzeszników do pokuty: "Najpierw musisz to wszystko jakoś naprawić". Jezus robi inaczej - mówi do niego: "Pójdź za mną". Siada z grzesznikami przy stole; nie czeka, aż się zmienią. To jest wskazówka dla nas - my na Bożą miłość nie musimy zasługiwać, nie musimy się spinać. Boża miłość nie zależy od tego, ile modlitw skierujemy do Boga, nie zależy od tego, na ilu szczytach będziemy. Miłość Boża jest bezwarunkowa. Pan Bóg nas kocha bezwarunkowo - chodzi o to, żebyśmy tę wiadomość dopuścili do naszego serca.

Przy ołtarzu księża: Antoni Kulawik, Przemysław Gorzołka i Jan Franc   Przy ołtarzu księża: Antoni Kulawik, Przemysław Gorzołka i Jan Franc
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ks. Gorzołka zwrócił uwagę, że postawę Jezusa reprezentował św. Brata Albert, który szedł do ubogich, chorych, głodnych, bezdomnych, nie mówiąc im: "Zmieńcie się, a ja wtedy wam pokażę Jezusa". - On się stał jednym z nich. Zamieszkał z nimi. Od Brata Alberta możemy się uczyć widzenia w drugim człowieku Chrystusa, obrazu Pana Boga - bo każdy z nas ma swoje grzechy, słabości, ale nosi też w sobie obraz Pana Boga. Błogosławieństwo dla czterech stron świata z góry Żar   Błogosławieństwo dla czterech stron świata z góry Żar
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na zakończenie Mszy św. już tradycyjnie wszyscy modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stroń świata. Zaś po Eucharystii, wspólnota "Służebnica Ducha" zachęciła do... bycia Bratem Albertem. - Święty Brat Albert dzielił się tym, co miał przy sobie - mówił Grzegorz Śleziak. - Każdy z was przyszedł tu z plecakiem czy reklamówką. Są w nich różne rarytasy. Wokół siebie macie osoby wam znane i nieznane - podzielcie się tym, co macie najlepszego. A ci, którzy przyszli "na pusto", niech się podzielą tym, co dostaną, albo choćby dobrym słowem.

Wśród uczestników spotkania na Żarze byli mieszkańcy parafii św. Urbana w Brzeszczach, Agnieszka i Wojciech Andrzejczykowie z córkami Monika i Emilią. Byli także w ubiegłym tygodniu na Hali Boraczej.

Modlitwa uwielbienia, to nieodłączny element EwB   Modlitwa uwielbienia, to nieodłączny element EwB
Urszula Rogólska /Foto Gość

- W ubiegłym roku szliśmy na Pilsko, a wiele osób szło w przeciwnym kierunku. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, więc spytaliśmy - opowiada Agnieszka. - Pomysł tak się nam spodobał, że stwierdziliśmy: w tym roku, jak Pan Bóg pozwoli, będziemy wędrować razem z innymi. Chcielibyśmy jak najwięcej czasu spędzić na Ewangelizacji w Beskidach - człowiek się zmęczy wędrówką, ale na górze jest taki "pozytywny kop" i można iść dalej.

Andrzejczykowie podkreślają, że na co dzień starają się żyć Panem Bogiem, karmią się wiarą i spotkanie z Nim na szczycie, w tak wyjątkowej wspólnocie Kościoła, jest dla nich budujące. - Spotykamy tu wielu znajomych, a nawet sąsiadów - czasem mieszkamy obok siebie, a widzimy się dopiero w górach - dodają ze śmiechem. - Kiedy wędrujemy w większych grupach, spotykamy innych ludzi, którzy pytają nas, co się dzieje. To okazja do świadczenia wobec nich o Bogu. Widziałem w ubiegłym tygodniu pana, który przyjechał na rowerze. Nic nie wiedział o ewangelizacji, o Mszy na Boraczej, ale został z nami do końca.

Rodzina Andrzejczyków z Brzeszcz wędruje razem na szlakach Ewangelizacji w Beskidach   Rodzina Andrzejczyków z Brzeszcz wędruje razem na szlakach Ewangelizacji w Beskidach
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na górskim spotkaniu EwB po raz kolejny jest pani Anna z Łękawicy: - To jest coś dla ciała i dla ducha. Wędrówka daje trochę pozytywnego zmęczenia, a Eucharystia siłę dla ducha.

Wędruje z nią Stanisława z Kocierza: - Wiedziałam o tej ewangelizacji, ale nie miałam odwagi wyruszyć. W tym roku jednak jestem już drugi raz i będę chciała te spotkania kontynuować. Przykładem jest dla mnie św. Jan Paweł II, który kochał góry, tu znajdował umocnienie i zawsze wędrował takim zdecydowanym krokiem.

Ze spotkania na Żarze cieszy się Józef Szpila - prezes spółki leśnej "Żar" w Międzybrodziu Bialskim, która jest właścicielem terenu, na którym odbyła się EwB: - Promujemy jak możemy to miejsce, a co może być lepszą promocją niż spotkanie ludzi, którzy chcą być bliżej Pana Boga! Poprzednie spotkanie odbyło się tu dwa lata temu. Od razu powiedziałem organizatorom, że zapraszam ponownie. Doczekaliśmy się w tym roku. Ze względu na obowiązki kościelnego w mojej parafii w Kętach nie mogę być do końca spotkania, wjeżdżałem tu samochodem. Po drodze spotkałem wiele rodzin z dziećmi - proponowałem: wsiadajcie, podwiozę was. Ale oni wytrwale odmawiali. Serce rośnie jak się na to wszystko patrzy. Piękna sprawa.