Poszli za kraty z Jezusem

Urszula Rogólska

publikacja 06.07.2017 14:24

O. Rafał Kogut OFM, kapelan cieszyńskiego zakładu karnego i pięciu mężczyzn ze wspólnot charyzmatycznych Cieszyna i Istebnej, poprowadzili kurs "Nowe Życie" dla ponad dwudziestu osadzonych.

Ekipa "Nowego Życia" przed wejściem do cieszyńskiego zakładu karnego Ekipa "Nowego Życia" przed wejściem do cieszyńskiego zakładu karnego
Urszula Rogólska /Foto Gość

- To Duch Święty podpowiada takie wyzwania, a dodatkowo bardzo sprzyja nam otwartość dyrekcji zakładu karnego w Cieszynie, na realizowanie takich inicjatyw - mówi franciszkanin, o. Rafał  Kogut, posługujący tu jako kapelan. Razem ze Stanisławem Machejem z cieszyńskiej Odnowy w Duchu Świętym, Bartłomiejem Kukuczką i Mateuszem Rudnikiem ze wspólnoty "Ogień Boży" w Istebnej oraz Ryszardem Sikorą i Romanem Dawidem ze Szkoły Nowej Ewangelizacji "Zacheusz", poprowadził trzydniowy kurs "Nowe Życie" dla osadzonych.

Mężczyźni głosili więźniom najlepszą nowinę - o bezwarunkowej Miłości Bożej, prawdę o grzechu i odkupieniu, jakie przyniósł Jezus Chrystus i mocy jaką każdemu daje Duch Święty. Każdy z nich mówił o swoim, mocnym doświadczeniu spotkania z Jezusem w najbardziej dramatycznych sytuacjach swojego życia.

- Te kilka lat mojej posługi pokazuje mi, że naszym zadaniem jest siać. Czy głoszenie Dobrej Nowiny zmienia życie osadzonych, przynosi owoce? Czy dzieje się tak jeszcze za murami, czy stanie się tak po opuszczeniu zakładu karnego? Tego nie wiemy i prawdopodobnie tu na ziemi się nie dowiemy. Owoce zostawiamy Panu Bogu - dodaje o. Kogut.

Od siedmiu lat więźniów odwiedza Stanisław Machej: – Osoby, które przyszły na kurs, nie wiedziały czego się spodziewać. Podejrzewali, że przyszli na "zwykłą" Eucharystię. Byli zaskoczeni tym, co słyszeli i zobaczyli - obserwowałem ich kątem oka i widziałem reakcje: po odczytywaniu kolejnych słów Pisma Świętego i tłumaczeniu ich, początkowe zamknięcie ustępowało otwarciu, większemu z każdą chwilą; pojawiały się łzy w oczach. Byłem poruszony tym z jaką mocą działa Słowo Boże. Bóg kocha nas, wszystkich grzeszników. Tego dziś też doświadczyłem...

O. Rafał Kogut wśród osadzonych w cieszyńskim zakładzie karnym   O. Rafał Kogut wśród osadzonych w cieszyńskim zakładzie karnym
Osadzeni w cieszyńskim zakładzie karnym słuchali o nieskończonym miłosierdziu Boga Ojca

Bartłomiej Kukuczka towarzyszy o. Rafałowi od trzech lat. - Uwielbiam widzieć Boga w akcji, jak działa, jak przemienia ludzi. Tutaj tego doświadczam - widziałem jak ci poranieni, ale na swój sposób pewni siebie chłopcy, zmieniali się widząc swoje odbicie w lustrze i adresowane do każdego z nich z osobna słowa: "Tyś jest mój Syn umiłowany". Jestem pewny - Pan Bóg chce tu być obecny, chce działać. Tak, jak zadział w moim życiu, kiedy zacząłem tu przyjeżdżać. Bóg daje odpowiedź natychmiast - pamiętam, to był piątek. Przeczytałem słowo z Ewangelii św. Łukasza: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie". Modliłem się: "Czego chcesz ode mnie...?". A w poniedziałek przyjechał do naszej wspólnoty do Istebnej o. Rafał i mówi: "Potrzebuję jednego, który by poszedł ze mną do więzienia". Jest pytanie, jest odpowiedź...

Ryszard Sikora po raz trzeci odwiedził osadzonych z Dobrą Nowiną. - Kiedyś powiedziałem, że przyjmę posługę w każdym miejscu. Dlatego jestem też tutaj. To daje ogromną radość. Nieraz już uczestniczyłem w prowadzeniu tego kursu, ale publiczna modlitwa, świadectwo, to zawsze jest nowym przeżyciem. Zawsze na nowo doświadczam prawdy o bezwarunkowej, bezinteresownej miłości Boga. Widziałem jak wielu z tych mężczyzn słuchało w wielkim skupieniu, część próbowała ukryć to, co wewnątrz przeżywali. Ale jestem przekonany, że głoszone im Słowo Boże zapadają głęboko w każde serce.

Po raz pierwszy za murami zakładu znaleźli się Roman Dawid i Mateusz Rudnik.

- Miałem dużo strachu, żeby tu przyjść - mówi Romek. - Nie wiedziałem co będzie. Nigdy w życiu nie zamknęła się za mną żadna brama, nigdy nie zostałem zostawiony przymusowo bez telefonu; pozbawiony na chwilę swojej wolności, przestrzeni do poruszania się. Ale rzeczywistość zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Miałem okazję przyjrzeć się twarzom uczestników kursu. Naprawdę słuchali. Wiem co kiedyś do mnie najbardziej trafiło - osobiste świadectwo tych, którzy dzielili się swoim spotkaniem z żywym Jezusem, dlatego teraz sam nie mam żadnych oporów, żeby mówić o tym, co mnie spotkało, jak Jezus mnie wydobył z moich ciemności.

Osadzeni w cieszyńskim zakładzie karnym słuchali o nieskończonym miłosierdziu Boga Ojca   Osadzeni w cieszyńskim zakładzie karnym słuchali o nieskończonym miłosierdziu Boga Ojca
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Bartek mnie przekonał: "Trzeba iść do tych chłopów" To było dla mnie wystarczające - podkreśla Mateusz. - Bardzo przeżywałem każdą zamykającą się za nami bramą, wchodzenie w głąb tego miejsca, gdzie - jak czułem - jest taka obfitość grzechu. Kiedy modliliśmy się tuż przed kursem, odczułem jednak, że Panu Bogu bardzo się podoba to, co robimy, że On chce wylewać szczególnie swoją łaskę w takich miejscach, chce działać. Czułem, że w tym zamkniętym świecie, Bóg chce otwierać serca osadzonych, ale i moje serce chce uwalniać. To wspaniałe doświadczenie…

Wśród uczestników kursu był Mariusz, za którym rok odsiadki, a przed - kolejne 1,5 roku. - Pracuję tutaj w bibliotece, mam więc zajęcie. I tutaj odkryłem Biblię. Czytam ją codziennie. Przychodzę na spotkania z o. Rafałem bo widzę jak są mi potrzebne... Dziś czułem, że dzieje się tu coś niezwykłego. Wiem, że to Duch Święty, bo On chce w nas działać. – mówi Mariusz. - Najbardziej poruszyły mnie słowa, że "góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać", że mogą się wydarzyć różne rzeczy w naszym życiu, ale nawet wtedy Bóg będzie mnie kochał cały czas tak samo…

O. Rafał, razem ze Stanisławem i Bartłomiejem odwiedza więźniów dwa razy w tygodniu, w czwartki (przez 2,5h) i piątki (2h), a także w dwie niedziele w miesiącu. - Potrzeby są ogromne, więc wykorzystuję każdą chwilę, żeby tu przyjść z posługą – dodaje kapelan.