Wychodzą z siebie - z Cięciny do Kalwarii

Urszula Rogólska

publikacja 10.06.2017 01:46

Prawie 150 osób wyruszyło 9 czerwca pieszo z parafii św. Katarzyny w Cięcinie do sanktuarium Matki Bożej w Kalwarii Zebrzydowskiej w jubileuszowej, dziesiątej pielgrzymce parafialnej. U celu będą 11 czerwca.

Nad bezpieczeństwem grupy czuwaja porządkowi: (od lewej) Tomek Kania, Martyna Brodka i Józef Stopka Nad bezpieczeństwem grupy czuwaja porządkowi: (od lewej) Tomek Kania, Martyna Brodka i Józef Stopka
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Historia naszej pielgrzymki zaczęła się... na kolędzie w moim domu rodzinnym - śmieje się Józef Stopka, jeden z inicjatorów i główny organizator pieszej pielgrzymki z Cięciny do Kalwarii Zebrzydowskiej, który wędruje co roku, od dziesięciu lat. - Wpadliśmy na ten pomysł z ks. Robertem Niedzielą. Myśleliśmy, że będzie to wydarzenie jednorazowe, a trwa już 10 lat.

Pątnicy wszystkich pokoleń, wyruszyli w piątek 9 czerwca. Były wśród nich osoby, które pielgrzymują od początku, co roku. Były i takie które tym razem idą po raz pierwszy. Najpierw spotkali się w kościele św. Katarzyny na Mszy św., sprawowanej przez ks. Pawła Danka - wikariusza parafii, a zarazem przewodnika pielgrzymki i ks. Roberta Niedzielę, który dziś duszpasterzuje w Ujsołach.

Mieszkańcy Cięciny po raz dziesiąty poszli pieszo do Kalwarii Zebrzydowskiej   Mieszkańcy Cięciny po raz dziesiąty poszli pieszo do Kalwarii Zebrzydowskiej
Urszula Rogólska /Foto Gość

W homilii ks. R. Niedziela (który towarzyszył pielgrzymom w pierwszym dniu), przypomniał historię pielgrzymowania z Cięciny i dodał, że tegoroczna, jubileuszowa wędrówka, wpisuje się także w jubileusz 100. rocznicy objawień fatimskich i 300. rocznicę koronacji obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej - stąd główna myśl, jaka towarzyszy pielgrzymom: "Matko Boża - pamiętamy"..

- Pan Bóg daje nam różne możliwości wykorzystania czasu wolnego. Pielgrzymka jest takim czasem, który możemy przeżywać nie tylko w sposób fizyczny, ale i duchowy. Jest czasem, w którym musimy pokonać pewną drogę, wyjść z siebie, przemienić siebie - mówił ks. Niedziela.

Pątnicy mają do pokonania 73 km. Zatrzymają się na dwa noclegi - w Przyborowie i Zembrzycach.

Ks. Paweł Danek i ks. Robert Niedziela sprawowali Mszę św. na rozpoczęcie pielgrzymki   Ks. Paweł Danek i ks. Robert Niedziela sprawowali Mszę św. na rozpoczęcie pielgrzymki
Urszula Rogólska /Foto Gość

Wśród pielgrzymów, którzy na trasę wyruszyli po raz dziesiąty, jest mama Józefa Stopki, Aniela: - Jest za co Bogu i Matce Najświętszej dziękować - za rodzinę, za dzieci - po prostu trzeba iść! - mówi. - Dla mnie to jak najlepsze wczasy choć dokucza trochę ból kolana. Idziemy razem, w gronie wspaniałych ludzi, braci i sióstr. Kto raz pielgrzymował, wraca na szlak. Do Kalwarii idę po raz dziesiąty, do Łagiewnik pielgrzymowałam pięć razy, na Jasną Górę - dwadzieścia trzy. I mam nadzieję, że póki sił starczy, będę chodzić… Na tej pielgrzymce dla mnie najpiękniejszy jest trzeci, ostatni dzień - choć najbardziej wymagający, w górzystym terenie. Wspaniałe przeżycie, kiedy człowiek pnie się pod górę, po schodach i wchodzi do kaplicy Matki Bożej, może popatrzeć jej w oczy i po prostu być przy Niej…

Dziesiąty raz idzie także Martyna Brodka, która od trzech lat jest jedną z trojga kierujących ruchem - obok Józefa Stopki i Tomka Kani.

- Pielgrzymka jest jak magnes... - mówi Martyna i dodaje: - Trzeba było pomóc służbom porządkowym, więc bardzo chętnie się podjęłam tego zadania. A poza tym jestem pielgrzymem tak jak wszyscy - mam dużo intencji, które powierzyli mi inni ludzie, wielu prosiło o modlitwę na trasie. W tym roku tak szczególnie niosę moich rodziców, którym troszkę zdrowie szwankuje...

Tomek Kania opuścił tylko jedną pielgrzymkę z Cięciny - nie pozwoliła mu na to nauka na uczelni. - To wielka radość móc służyć innym ludziom, czuwać nad ich bezpieczeństwem i doprowadzić ich do celu - podkreśla. - Porządkowym jestem od 2011 roku. Niosę też swoje intencje - zwłaszcza zdrowie koleżanki z pracy, która miała wypadek i walczy z paraliżem ręki. Wierzę, że uda się wymodlić dla niej zdrowie.

Od pięciu lat razem z pielgrzymami na trasę wyrusza Paweł Zawada z Bielska-Białej - nieco inaczej niż wszyscy, bo za kierownicą ciężarówki, która przewozi ich bagaże. - Chcą mnie tutaj, więc jestem - śmieje się Paweł. - Do czego tylko mogę być przydatny - jestem na zawołanie. Po każdej pielgrzymce pozostają wspomnienia. Wiele osób pielgrzymuje co roku, zna się już ich twarze - to takie przyjazne duszyczki: bracia i siostry.

Wszystkie pokolenia wędrują z Cięciny do Matki Bożej Kalwaryjskeij   Wszystkie pokolenia wędrują z Cięciny do Matki Bożej Kalwaryjskeij
Urszula Rogólska /Foto Gość

Ewa Tomiczek idzie po raz dziewiąty, Bożena Biel - ósmy. - Jak można nie iść? Cały rok czeka się na ten dzień - mówią zgodnie. Ewa modli się na pielgrzymce w intencji zdrowia Adasia, wnuka brata, a także o zgodę w domu. Bożena swoje intencje zostawia w sercu, ale podkreśla, że to nadzwyczajny czas spotkań z innymi ludźmi i przeżyć, które trudno opisać.

Kingę Juraszek do pielgrzymowania namówiła przed rokiem babcia. - I jakoś tak mi zostało, że kolejna pielgrzymka była dla mnie oczywistością - mówi. - Można poznać wiele nowych osób i fajnie spędza się razem czas w drodze. Najtrudniej jest w drugim dniu, kiedy już odczuwa się ból wędrówki. Ale wystarczą jakieś maści i to, żeby o bólu nie myśleć - i można iść wytrwale do przodu!

W tym roku po raz pierwszy jako muzyczne idą Angelika Dziedzic i Ela Dyrlaga. - Któryś raz z kolei idziemy, ale z gitarami jeszcze nie szłyśmy - mówią. - Troszkę się boimy czy sobie poradzimy, ale mamy nadzieję, że damy radę. Nie przygotowywałyśmy się specjalnie, ale na co dzień gramy w naszej grupie KSM, więc wierzymy, że nie zawiedziemy.

Do celu pątnicy dojdą w niedzielę 11 czerwca.

Muzyczne pielgrzymki: Angelika Dziedzic i Ela Dyrlaga   Muzyczne pielgrzymki: Angelika Dziedzic i Ela Dyrlaga
Urszula Rogólska /Foto Gość