On w jaskini, ona za drzwiami

Urszula Rogólska


|

Gość Bielsko-Żywiecki 06/2016

publikacja 04.02.2016 00:00

Jak się zachowywać na polu walki, dowiedzieli się w Korbielowie. − Zdarzało się, że było jak pod Grunwaldem. 
A nawet gorzej. Bo czasem jedno zwyciężało, ale w ogóle nie miało poczucia zwycięstwa... 
− opowiadają Renata i Marek Wójcikowie z Bulowic.

Renata i Marek Wójcikowie są animatorami rekolekcyjnych Spotkań Małżeńskich w naszej diecezji Renata i Marek Wójcikowie są animatorami rekolekcyjnych Spotkań Małżeńskich w naszej diecezji
Urszula Rogólska /Foto Gość

Pobrali się 27 lat temu − dokładnie w dniu rocznicy bitwy, podczas której wojska Jagiełły starły się z Krzyżakami − 15 lipca. Mieli dziewięcioletni staż małżeński, dwójkę kilkuletnich dzieci, kiedy znajoma im powiedziała: „Przyjedźcie, będzie fajnie”.
− Ten wyjazd nie wydawał mi się konieczny − mówi Marek Wójcik. − Byliśmy w Domowym Kościele, dość dużo ze sobą rozmawialiśmy. Chodziliśmy na pielgrzymki, widzieliśmy nasz cel: życie z Panem Bogiem. Szukaliśmy relacji z Nim.
− Wydawało się nam, że się dogadujemy, że jest dobrze. Ale przecież nigdy nie jest aż tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej! Konflikty też się nam zdarzały. Może nie aż takie jak bitwa pod Grunwaldem, ale jednak − uśmiecha się Renata, żona Marka. − Kiedy więc znajoma powiedziała nam, że Spotkania Małżeńskie, które wtedy akurat odbywały się w Korbielowie, są także dla takiego małżeństwa jak nasze, pojechaliśmy.
To miał być ich pierwszy wyjazd bez dzieci, które mogły zostać pod opieką dziadków.
− Spodobało się nam. To będzie odskocznia od codzienności − opowiadają zgodnie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.