publikacja 17.12.2015 10:57
- Każde nasze spotkanie to prawdziwa eksplozja radości po obu stronach! - mówią Monika Kowalczyk i Agnieszka Flisek z klubu wolontariusza "Sursum Corda", który przygotował warsztaty dla osób z upośledzeniem umysłowym ze Środowiskowego Domu Samopomocy "Centrum".
Jakub Kubala, Paulina Padok, Paula Singh i Nikodem Guzowski z klubu wolontariusza 'Sursum Corda" w Starym Bielsku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zaczęło się jak zwykle - od wspólnego śpiewania. W repertuarze - bardzo dobrze znane obu stronom piosenki religijne. Każdy - na ile mu siły pozwalają - dołącza do prowadzących śpiew licealistek-wolontariusze ze Szkolnego Klubu Wolontariusza "Sursum Corda", działającego przy publicznym, bezpłatnym liceum "Szkoły na Grodzisku" w Starym Bielsku.
Potem przygotowany przez licealistki poczęstunek i główna część spotkania: warsztaty plastyczne, w czasie których z ekologicznych materiałów: papieru, tektury, wytłoczek po jajkach, powstawały zwierzęta świata: zebry, krowy, motyle, gąsienice i wiele innych. Każdy gość z "Centrum" mógł liczyć na stałą opiekę wolontariuszki przy pracy. Żywiołowe oklaski wybuchały po ukończeniu każdej pracy!
Integracyjne warsztaty plastyczne licealistów dają mnóstwo radości wszystkim
Urszula Rogólska /Foto Gość
Niecierpliwe oczekiwanie
Choć goście mieli przyjść dopiero o 10.00, dwanaście licealistek: Justyna Filary, Angelika Dobosz, Agnieszka Widomska, Paulina Francuz, Roksana Broniecka, Agnieszka Flisek, Mariola Sekta, Dominika Obszańska, Patrycja Rusin, Zuzanna Majiczek, Monika Kowalczyk i Patrycja Kolasińska, od poranka było gotowych na spotkanie. Przygotowane warsztaty, poczęstunek, duet muzyczny. Z niecierpliwością wyglądały przez okno. Nie inaczej sytuacja wyglądała po drugiej stronie: bo uczestnicy zajęć w "Centrum" przepadają za spotkaniami z wolontariuszami "Szkoły na Grodzisku"!
- Za każdym razem są z młodzieżą zaledwie przez dwie godziny, ale wrażeń i emocji tyle, że potem wracają do nich przez wiele dni - uśmiechają się terapeuci z "Centrum": Anna Bernaś, Iwona Pawlik i Jarosław Sawicki, którzy przyprowadzili dwudziestkę podopiecznych do szkoły.
- Współpracujemy z "Centrum" od wielu lat - mówi Agnieszka Kopocińska, polonistka i dyrektorka szkoły. - To nasze środowisko lokalne, więc bardzo nam zależało, żeby nasi uczniowie mieli kontakt z sąsiadami.
Dwie godziny zajeć, a radości na wiele miesięcy!
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Każde nasze spotkanie to prawdziwa eksplozja radości po obu stronach. To także wyzwanie, ale i ogromna przyjemność.- opowiadają Monika Kowalczyk i Agnieszka Flisek. - Dają nam tyle dobrej energii, że nie sposób zapomnieć. Każde spotkanie to dla nas wyzwanie, ale i ogromna przyjemność.
Większość z wolontariuszy nie miała wcześniej okazji spotkać się osobiście, twarzą w twarz, z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Okazało się, że wystarczy chwila, by znaleźć płaszczyznę porozumienia - jeśli tylko jest się otwartym i życzliwym.
Nastoletni Samarytanie
To nie jedyne przedsięwzięcie realizowane przez Szkolny Klub Wolontariusza. Można ich spotkać co roku na Beskidzkim Festiwalu Dobrej Energii, organizowanym przez Buro Zarządzania Energią Urzędu Miasta w Bielsku-Białej, gdzie - jako uczniowie klasy fotograficznej - zajmują się obsługa fotoreporterską wydarzenia czy też Festiwalach Nauki na Akademii Techniczno-Humanistycznej. Na festiwalach prowadzili już nieraz warsztaty budowania ekologicznej zabawki dla przedszkolaków. Tam też pojechała z nimi szkolna camera obscura.
Z sukcesami brali udział także w konkursie "Polichrom", organizowanym przez Regionalne Centrum Wolontariatu w Katowicach. To w ramach tego konkursu nawiązali kontakt z Domem Opieki "Samarytanin"..
- Przygotowaliśmy wtedy mobilne studio kosmetyczne i co tydzień odwiedzaliśmy nasze przyszywane babcie i dziadków z "Samarytanina" - opowiadają Monika i Agnieszka. - Każdy z naszych podopiecznych miał oczywiście także sesję fotograficzną.
- Zależy mi bardzo na stałym wolontariacie, w który mogliby się zaangażować nasi uczniowie. Bo taki wolontariat uczy sumienności. Kiedy podejmujesz się takiego zadania, trzeba być za nie odpowiedzialnym - mówi Anna Babiński opiekunką klubu wolontariusza. Tak rozpoczęło się czytanie bajek dla małych pacjentów bielskiego szpitala pediatrycznego.
W czasie zajęć każda osoba niepełnosprawna miała swojego osobistego opiekuna
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Chętnych jest około 20. Niestety, nie możemy tam chodzić tak dużą grupą. Jest więc nas szóstka - opowiadają Jakub Kubala, Paulina Padok, Paula Singh i Nikodem Guzowski. - Nie tylko czytamy. Są tam też nasi rówieśnicy, którzy zwyczajnie czekają na rozmowę.
- To także w tej grupie zrodził się pomysł, żeby wziąć udział w konkursie MEN "Książki naszych marzeń", w których nagrodą było 50 książek dla szkolnej biblioteki (pisaliśmy o nim TUTAJ - przyp. UR)- mówi Anna Babiński. - Nasi uczniowie zajęli w nim drugie miejsce. Nie walczyli o książki dla siebie, ale… właśnie dla maluchów ze szpitala. Nikt z wolontariuszy nigdy nie pyta: "A co ja będę z tego miał?". I to jest wspaniałe…
Licealistki mówią, że wystarczy odrobina życzliwości i otwartości, by doskonale spędzić czas z niepełnosprawnymi
Urszula Rogólska /Foto Gość