Górnicy: dłużej się oszukiwać nie damy!

Alina Świeży-Sobel

publikacja 05.10.2015 18:27

W Brzeszczach uliczną manifestacją rozpoczął się protest górników. Powodem jest niedotrzymanie przez rząd premier Ewy Kopacz porozumień zawartych w styczniu br.

Protest rozpoczął się w Brzeszczach, gdzie w styczniu górnicy zaczęli jako pierwsi strajk w obronie kopalni Protest rozpoczął się w Brzeszczach, gdzie w styczniu górnicy zaczęli jako pierwsi strajk w obronie kopalni
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

- Chcemy tu dać znać  wszystkim Polakom - za pośrednictwem mediów - jakie są konsekwencje złamanego porozumienia, podpisanego 17 stycznia przez rząd. Wtedy rząd określił, jakie przyjmuje kierunki naprawy polskiego górnictwa i myśmy je zaakceptowali. Rząd nic nie zrobił, żadne terminy nie zostały zachowane. Rząd Ewy Kopacza okłamał górników i całe społeczeństwo tutaj żyjące. To nie jest wiec polityczny, ale politycy będą mogli zabrać głos i chętnie posłuchamy, jakie mają plany wobec górnictwa, bo przecież ze zmianą rządu zagrożenia dla górnictwa nie mijają - mówił Stanisław Kłysz, przewodniczący brzeszczańskiej Solidarności jeszcze przed rozpoczęciem zaplanowanej na 14.00 akcji protestacyjnej.

Pod bramą kopalni "Brzeszcze" zebrali się około 2 tys. osób: przedstawiciele central górniczych związków zawodowych i grupy z różnych kopalń. Byli też reprezentanci branży energetycznej, a także rozczarowani załamaniem styczniowego porozumienia pracownicy zakładów zbrojeniowych "Bumar-Łabędy". Podobnie jak w czasie styczniowych protestów, przyszli też mieszkańcy Brzeszcz i pracownicy kopalni.

- Jestem już emerytką. Protest popieram, bo mam tu dzieci i wnuki. I chciałabym, żeby miały tu jakąś przyszłość. Tego bez kopalni nie będzie - mówi Teresa Górska z Brzeszcz, która wspierała manifestujących razem z wnukiem, 8-letnim Nikodemem.

Wyrolowani

Piotr Duda, szef Solidarności i Stanisław Kłysz, przewodniczący związku w kopani "Brzeszcze"   Piotr Duda, szef Solidarności i Stanisław Kłysz, przewodniczący związku w kopani "Brzeszcze"
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Pod adresem rządu Ewy Kopacz padają wyłącznie zarzuty. Ludzie czują się oszukani. Zarówno podczas wystąpień wygłaszanych do mikrofonu jak i w hasłach wypisanych na transparentach. Padają słowa niecenzuralne, dosadne...

- Tu, w Brzeszczach, wszystko się zaczęło - przypominał przewodniczący NSZZ Solidarność Piotr Duda wydarzenia ze stycznia, które poprzedziły podpisanie porozumienia górników i rządu. - Z oszustami i kanciarzami nie siada się do stołu. Nieraz nas oszukali, ale mieliśmy nadzieję... Porozumienie negocjuje się po to, żeby je respektować. Tak się nie stało. Potwierdziło się, że chcieli sobie tym porozumieniem zyskać czas do wyborów. Jesteśmy tu po to, żeby powiedzieć, że górnicy i całe społeczeństwo śląskie nie da się omamić. Nie damy zamknąć swoich żywicielek, jakimi są kopalnie. To jest dla Śląska być, albo nie być.

- Wielu z nas wierzyło, że to porozumienie będzie zrealizowane. Największy urzędnik Rzeczypospolitej, ministrowie konstytucyjni rządu: wszyscy podpisują się pod umową społeczną. I co robią? Przez 9 miesięcy próbują próbują grać. Obiecują: Brzeszcze przejdą do Tauronu, Makoszowy do Węglokoksu, Jastrzębskiej Spółce Węglowej będzie już dobrze. Praktycznie nic nie zostało zrealizowane. Brzeszcze: nie wiadomo, gdzie idą, Makoszowy są w SRK, Kompania Węglowa ma być przejęta przez jakąś spółkę, której siedziba i wielkość to jeden mały pokoik, jeden mały sekretariat i kawałek kibla - tak Dominik Kolorz, szef Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności i przewodniczący międzyzwiązkowego sztabu protestacyjno-strajkowego, ocenił obecny stan realizacji porozumienia. I dodawał: - Jeżeli ktoś w grze w skata wyroluje, to się drugi raz z ch... do stołu nie siada...

- Oszukano nas i kilka milionów ludzi, kiedy mówiono nam: "Mamy program dla górnictwa. Uratujemy górnictwo" - potwierdzał Bogusław Ziętek z Solidarności '80.

Obietnice

Beata Szydło podczas wiecu w Brzeszczach   Beata Szydło podczas wiecu w Brzeszczach
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Nie mogło mnie tutaj nie być. Ja jestem stąd i to jest moja gmina. To jest moja kopalnia, ale jestem tu dzisiaj, bo bronię górnictwa w Polsce - bo każda kopalnia jest ważna. Ci, którzy mówią, że czas górnictwa przemija, powinni odejść z polityki. Moja droga polityczna zaczęła się pod szybami kopalni "Brzeszcze". Odkąd pamiętam, tu wszyscy byli związani z kopalnią, z górnictwem. Tak jest na Śląsku, tak jest w Małopolsce. Dzisiaj trzeba się upominać o to górnictwo, trzeba mówić, że polska gospodarka potrzebuje polskiego górnictwa - mówiła posłanka Beata Szydło, wskazując na zaniechania rządu ostatnich lat. - Trzeba wprowadzić program, zapewniający, że polska gospodarka będzie oparta na nowoczesnym, świetnie rozwijającym się górnictwie. Jeżeli wspólnie siądziemy do stołu i będziemy rozwiązywać problemy, zrobimy to. Doprowadzimy do tego, że polskie górnictwo będzie konkurencyjne i będzie się rozwijało, a miejsca pracy będą nie tylko utrzymane, ale będą powstawały nowe - zapewniała Beata Szydło.

- Od dzieciństwa miałem wbite jedno do głowy: Polska węglem stoi. Cały polski przemysł oparty jest na górnictwie, Górnicy śląskich kopalń i mieszkńcy manifestowali dziś w Brzeszczach   Górnicy śląskich kopalń i mieszkńcy manifestowali dziś w Brzeszczach
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
polski dobrobyt oparty był na górnictwie. Jest jeden bardzo prosty plan na naprawę - wypowiedzieć tę durną, bandycką ustawę klimatyczną. Zapytacie mnie jak ją wypowiedzieć? Po prostu wypowiedzieć. Tak jak to robi Orban, który działa w interesie narodu węgierskiego a nie partyjnych klanów czy zwierzchników z Unii Europejskiej. Zamiast dotować niemiecki wiatraki w Polsce, dotujcie filtry w kominach -  mówił z kolei Paweł Kukiz, zapowiadając wprowadzenie zmian w konstytucji, gwarantujących podejmowanie przez obywateli decyzji, które z unijnych ustaleń będą w Polsce realizowane.

To jest początek

Zgodnie z zapowiedziami organizatorów manifestacja miała charakter pokojowy i poza wybuchającymi świecami dymnymi pod bramą kopalni i na trasie przemarszu całe zgromadzenie odbyło się w spokoju. Około 2 tysiące manifestujących przeszło ulicami i wróciło pod bramę.

Tu kolejni związkowcy mówili o tym, że czują się oszukani. O swoich rozczarowaniach mówili też pracownicy "Bumaru-Łabędy".

Jak podkreślał Kazimierz Grajcarek , szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność", niedopuszczalne jest, że kolejne osoby odpowiedzialne za stan polskiego górnictwa, źle nim zarządzające, otrzymują odchodząc z tej branży kolejne atrakcyjne posady. - Po strajkach w Jastrzębskiej Spółce Węglowej premier Kopacz powiedziała górnikom, że dopiero dzięki nim zrozumiała - i że mają rację. A kto zapłaci wynagrodzenia, które oni stracili podczas strajku? - pytał Grajcarek.

- Z determinacją chcemy powiedzieć: to nasz protest i nasza walka. Nasza dzisiejsza manifestacja nie jest końcem. Jutro sztab zadecyduje o dalszych działaniach walki o przyszłość. Nie tylko górnictwa - mówił Stanisław Kłysz.