Rocznica śmierci męczenników z Peru

Alina Świeży-Sobel

publikacja 09.08.2015 10:20

Ojcowie franciszkanie: Michał Tomaszek z Łękawicy na Żywiecczyźnie i o. Zbigniew Strzałkowski z Zawady niedaleko Tarnowa, polscy misjonarze w Pariacoto, zginęli z rąk terrorystów 9 sierpnia 1991 r.

9 sierpnia 1991 roku, za niesienie andyjskim góralom Ewangelii, udzielanie im pomocy i osłabianie w nich przez to rewolucyjnego ducha, terroryści z komunistycznej organizacji Sendero Luminoso zastrzelili obu franciszkanów.

W rocznicę ich śmierci, obchodzoną na kilka miesięcy przed zaplanowaną na 5 grudnia ich beatyfikacją, w rodzinnych miejscowościach obu męczenników sprawowane będą Msze Święte. Będzie im przewodniczył przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów, do której należeli męczennicy: o. Jarosław Zachariasz OFMConv.

Ojcowie Zbigniew i Michał pomagali ubogim, troszczyli się o ich byt, dlatego zostali zdefiniowani przez senderystów jako wrogowie rewolucji marksistowskiej, osłabiający w ludziach zapał rewolucyjny. - Nasi bracia, poprzez życie, działania, jakie podejmowali, włączali się w program tamtejszego Kościoła sformułowany właśnie w kontekście sytuacji ludzi ubogich. Z tego powodu okazali się groźni dla senderystów i dlatego też zginęli - zaznacza o. Zachariasz. 

Msza w Zawadzie odbędzie się o 11.00, a w Łękawicy - o 17.00. W Łękawicy zagrają: zespół "Conviva" i orkiestra "Beskid". Zaprezentowane zostaną: wiersz i pieśń dedykowane o. Tomaszkowi, a o 18.00 nastąpi zapalenie zniczy i modlitwa za męczenników. 

- Modlimy się, by Pan Bóg dał nam zrozumienie tej ofiary i tego, co przez tę beatyfikację chce nam powiedzieć. Ja byłem w seminarium, kiedy dowiedzieliśmy się o śmierci naszych braci. To byli nam współcześni ludzie, których znaliśmy. Teraz musimy sobie postawić pytanie, jakie to ma znaczenie dla nas, dla mnie osobiście. Teraz jako prowincjał próbuję zrozumieć, jakie to ma znaczenie dla wspólnoty franciszkańskiej. Właściwy finał tej beatyfikacji będzie miał miejsce w naszym życiu. - tłumaczy o. Jarosław Zachariasz. - Z dumą będziemy powtarzać słowa, jakie mieszkańcy Pariacoto, naoczni świadkowie życia i męczeństwa polskich franciszkanów, umieścili na płytach ich grobowców: "Mocni w wierze, płonący miłością posłańcy pokoju - aż do męczeństwa". Tak odczytali ich postawę tamtejsi ludzie. Teraz zadanie zinterpretowania ich męczeństwa staje przed naszym pokoleniem...

W Łękawicy w ramach przygotowań do beatyfikacji rodaka miały miejsce także uroczystości rocznicy jego świeceń kapłańskich i prymicyjnej Mszy Świętej. Przygotowana została wystawa pamiątek dokumentujących jego przygotowanie do kapłaństwa oraz posługę w Peru.

W sanktuarium Matki Bożej w Rychwałdzie, sąsiadującym z Łękawicą, gdzie duszpasterzują ojcowie franciszkanie, co roku również odbywają się uroczystości poświęcone męczennikom. Na tutejszym cmentarzu, w grobowcu franciszkanów, w płycie nagrobnej umieszczona jest grudka ziemi z miejsca egzekucji ojców Michała i Zbigniewa, przesiąknięta krwią. Przywiozła ją z Peru matka o. Michała Tomaszka, a przekazali - miejscowi parafianie z Pariacoto.

W Rychwałdzie, a także w wszystkich kościołach, w których pracują zakonnicy, odczytywany jest dzisiaj specjalny list Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich, przybliżający obu misjonarzy i okoliczności ich śmierci.

Dzisiaj o 11.05 TVP Regionalna przypomni reportaż zrealizowany w 2006 r., przybliżający życie i działalność męczenników z Pariacoto. Zaprezentowana zostanie nie tylko ich misyjna praca, ale także pamięć, jaka o nich pozostała w tamtej okolicy, wśród peruwiańskich Indian.

Gotowi na wszystko

Fragmenty listu Konsulty Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce na 24. rocznicę śmierci Męczenników Peruwiańskich:

O. Michał podczas pożegnania przed wyjazdem do Peru odważnie powiedział, że jeśli trzeba będzie dla sprawy Bożej złożyć ofiarę życia, to 
nie będzie się wahał, zaś o. Zbigniew mówił do przyjaciół: „gdy się jedzie na misje, trzeba być gotowym na wszystko”.

Miejscem posługi polskich misjonarzy stało się Pariacoto, niewielkie miasteczko położone na wysokości 1300 m n.p.m., u stóp wysokich Andów. Dwaj przyszli błogosławieni wraz z o. Jarosławem Wysoczańskim z wielkim zaangażowaniem i ofiarnością oddali się pracy wśród Indian. „Od sierpnia 1989 r. zamieszkiwaliśmy w centrum, przy kościele w Pariacoto, ale obsługiwaliśmy inne historyczne parafie i ich okolice, w najlepszym okresie 72 punkty w górach. Tam też jest największa bieda. Byliśmy świadomi, że musimy zadbać zarówno o ich kondycję duchową, jak i fizyczną. Na każdym kroku oczekują pomocy materialnej; w większości wypadków jest to uzasadnione” - pisał w jednym ze swych listów o. Michał. Większość z tych 72 kaplic i kościołów rozrzucona była wysoko w górach. Dotrzeć tam można było jedynie na koniu lub piechotą. Wszędzie czekali ludzie, którzy z wdzięcznością przyjmowali obecność franciszkanów udzielających sakramentów, katechizujących dzieci, wspomagających chorych.

Misjonarze oprócz pracy duszpasterskiej zajmowali się działalnością charytatywną. W czasie suszy i głodu włączyli się w programy żywnościowe Caritas. Wspomagali rozbudowę i wyposażenie ubogich szkół wiejskich. Górali andyjskich uczyli profilaktyki związanej z niebezpieczną w tamtym 
rejonie cholerą. Zdobywali dla nich leki i sami wozili zakażonych do szpitali.

Na „drodze miłości”, którą podjęli naśladując Chrystusa, spotykali się jednak nie tylko z wdzięcznością. Ich pokorna posługa rodziła także obawę i gniew „siewców nienawiści”, którzy chcieli zmieniać świat na drodze rewolucji i terroru. Przywódcy komunistycznej Sendero Luminoso, których sumienia obciąża śmierć ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w Peru, postanowili wydać wyrok śmierci także na polskich misjonarzy. Za bardzo przeszkadzali rewolucjonistom, gasząc ducha nienawiści i odwetu przez budowanie chrześcijańskiej wspólnoty. Młodzi franciszkanie stanęli wobec wielkiego wyzwania: dać świadectwo Chrystusowi za cenę przelanej krwi.

„Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne”

3. Dziś mija dokładnie 24. rocznica tamtych wydarzeń. 9 sierpnia 1991 r. - po wieczornej Mszy św. przy wejściu do franciszkańskiego klasztoru w Pariacoto zjawiła się grupa uzbrojonych terrorystów.

Przyjechali by wykonać wyrok śmierci wydany przez przywódców Sendero Luminoso. Jednym z motywów był fakt, że misjonarze pochodzili z kraju Jana Pawła II, ale zasadniczy powód wyroku był jeden: misjonarze głosząc Ewangelię i troszcząc się o prostych ludzi przynosili pokój, który przezwyciężał rewolucyjny gniew Indian.

Głęboko porusza relacja o ostatnich chwilach życia misjonarzy przekazana przez bezpośrednich świadków. Odsłania ona ich zdeterminowaną i głęboką wiarę w Chrystusa, dawcę życia. Gdy terroryści umieścili ich związanych w samochodzie, za misjonarzami poszła s. Berta, Peruwianka ze Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Pana Jezusa. Była ona świadkiem oskarżeń rzucanych 
przez terrorystów wobec misjonarzy. Usłyszała też odpowiedź o. Michała: „Jeśli twierdzicie że źle pracowaliśmy, to powiedzcie, w czym popełniliśmy błąd”. Odpowiedź, po której w samochodzie zapadła kompletna cisza.

Siostra słyszała również krótką i bardzo poważną rozmowę męczenników w języku polskim. Słów nie pojęła, ale ze sposobu zachowania zrozumiała, iż udzielają sobie ostatniego rozgrzeszenia. Gdy zakończył się ów dziwny proces w samochodzie, terroryści kazali odejść s. Bercie, sami zaś odjechali w kierunku gór. Spalili też za sobą most w Pariacoto i uprowadzili burmistrza tego miasteczka.

Była już późna noc, gdy wszyscy dotarli do Pueblo Viejo i zatrzymali się przy niewielkim moście w tej miejscowości. Obserwująca całe wydarzenie z okien swojego domu prosta kobieta opowiedziała w procesie beatyfikacyjnym, iż po wyprowadzeniu misjonarzy z samochodu zauważyła o. Michała. który zaczął coś głośno mówić do terrorystów. Wyciągnięty chwilę potem z samochodu o. Zbigniew powiedział kilka słów spokojnym głosem do o. Michała. Ze związanymi rękami obaj zaczęli wspólnie coś mówić. Świadek tego wydarzania jest przekonana, że odmawiali modlitwę.
W jej trakcie padły strzały, które powaliły obu kapłanów na ziemię. Wraz z nimi został zabity burmistrz miasteczka. Jeszcze w nocy znaleziono zakrwawione ciała. Zostały one podniesione, przewiezione ciężarówką do kościoła w Pariacoto i złożone naprzeciw ołtarza....

11 sierpnia 1991 r., w dzień wzruszającego pogrzebu Ojców Zbigniewa i Michała w Pariacoto papież św. Jan Paweł II spotkał się w Krakowie z rodzinami zabitych misjonarzy. Był właśnie w Polsce, bo wyniósł na ołtarze bł. Anielę Salawę. Gdy nawiedzał jej relikwie w bazylice franciszkańskiej, w bardzo prostym, ojcowskim geście przygarnął najbliższych i błogosławił im. Słów wtedy być nie mogło, bo zbyt świeży był ból. Dziś, gdy po 24 latach przygotowujemy się do beatyfikacji o. Michała i o. Zbigniewa, mamy odwagę przytoczyć słowa papieża:

Męczennik jest najbardziej autentycznym świadkiem prawdy o życiu. Wie, że dzięki spotkaniu z Jezusem Chrystusem znalazł prawdę o własnym życiu, i tej pewności nikt ani nic nie zdoła mu odebrać. Ani cierpienie, ani śmierć zadana przemocą nie skłonią go do odstąpienia od prawdy, którą odkrył spotykając Chrystusa. Oto dlaczego po dziś dzień świadectwo męczenników nie przestaje fascynować, znajduje uznanie, przyciąga uwagę i pobudza do naśladowania” (Fides et Ratio 32).

Niech i nas umocni w wierze świadectwo męczeństwa Ojców Zbigniewa i Michała. 

Przeczytaj także: Święci są pośród nas