Radykalnie

ks. Jacek M. Pędziwiatr

|

Gość Bielsko-Żywiecki 29/2015

publikacja 16.07.2015 00:00

– Nie pić dużo to wielka rzecz. Ale nie pić wcale? Na to trzeba chłopa! – powtarza swoim duchowym podopiecznym ks. prał. Władysław Zązel.

 Ks. Zązel i uczestnicy jubileuszowych Dni Ks. Zązel i uczestnicy jubileuszowych Dni
Ks. Jacek M. Pędziwiatr /Foto Gość

Duszpasterz dzieł abstynenckich, nie uznaje kompromisów w walce z alkoholem. Taka postawa przynosi efekty. – Za bardzo was kocham, żebym dał tak wami poniewierać − mówił mieszkańcom Kamesznicy na Żywiecczyźnie, gdzie zataczający się przechodzień, śpiący na przystankowej ławce albo w rowie był nieodłącznym znakiem góralszczyzny. Najpierw ks. Zązel wydał „proboszczowski” zakaz używania alkoholu na weselach, chrztach i stypach. Młodzi deklarowali, że przyjęcie po ślubie będzie bez alkoholu. Wpłacali kaucję. Jeżeli słowa dotrzymali, proboszcz zwracał im dwukrotnie więcej. Jeżeli nie – kaucja przepadała na rzecz budowy kościoła. Akcja bezalkoholowych wesel poszła potem w świat. Dziś małżonkowie spotykają się na „Weselu Wesel” – wspomnieniowe imprezie, odbywającej się co roku. Ksiądz Zązel od początku swojej działalności za skuteczne uważa jedynie radykalne środki. Według niego picie z umiarem jest bronią zbyt małego kalibru, by człowiek uporał się z nałogiem. W Kamesznicy od blisko ćwierćwiecza spotykają się ludzie, który pokonali nałóg. Po Mszy św. pięć osób dostało certyfikaty, potwierdzające, że od 18 lat nie miały alkoholu w ustach. − To są dowody ekologicznej pełnoletności! – tłumaczył ks. Władysław Zązel, wręczając dojrzałym abstynentom także po egzemplarzu najnowszej encykliki papieża Franciszka. W kaplicy Na Grapce odbyło się otwarte spotkanie Anonimowych Alkoholików, a wieczorem w remizie – bezalkoholowa zabawa taneczna. Z uczestnikami 25. Kamesznickich Dni Trzeźwości modlił się bp Piotr Greger. − Dzięki inicjatywie zrodzonej przed ćwierćwieczem o Kamesznicy wiedzą dziś w naszym kraju prawie wszyscy. Ilu ludzi tu odzyskało na nowo wewnętrzną wolność, iluż ludzi przyjechało tu zrezygnowanych, a wyjechało duchowo odmienionych. To owoc Bożej łaski, to zasługa tego miejsca i tych ludzi, którymi Pan Bóg się posłużył! − mówił bp Greger.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.