Bartłomiej Samek z Kęt

Urszula Rogólska

publikacja 01.05.2015 04:46

- Załapałem bakcyla pieszego pielgrzymowania trzy lata temu - mówi Bartek Samek.

Jak co roku Bartek Samek z Kęt pielgrzymuje z... zapasem pischingerów przygotowaych przez mamę Irenę! Jak co roku Bartek Samek z Kęt pielgrzymuje z... zapasem pischingerów przygotowaych przez mamę Irenę!
Urszula Rogólska /Foto Gość

Na pielgrzymce do Łagiewnik jestem po raz trzeci. Idę ja i idzie mój brat bliźniak. W naszym domu nigdy nie było tradycji pieszego pielgrzymowania, ale kiedy trzy lata wyruszyliśmy po raz pierwszy, chodzimy co roku - złapaliśmy już tego bakcyla, Odkryliśmy jak cenne jest dla ns piesze pielgrzymowanie - chodzimy więc i na Jasną Górę i górami do Kalwarii Zebrzydowskiej.

I tradycja są już - przy okazji pielgrzymki - pischingery robione przez naszą mamę Irenę. A tata Edward dziś rano pokroił wafle - jak co roku są świeżutkie. A i w ten szczególny sposób rodzice idą z nami. Pieszemu pielgrzymowaniu towarzyszą takie przeżycia duchowe, że naprawdę warto wziąć urlop i wyruszyć. Nie zastanawiam się w ogóle jak spędzić ten majowy weekend. Odpowiedź jest oczywista.

Intencje, które niosą zna Pan Bóg. Ufam Jego Miłosierdziu. To taka niewyobrażalna Dobroć - mimo moich słabości, upadków, grzechów, Jego miłosierdzie nigdy nie ustaje..