Złote Łany pożegnały ojca parafii

Urszula Rogólska

publikacja 03.03.2015 08:14

Rzesze wiernych i kapłanów przybyły do kościoła św. Józefa na Złotych Łanach w Bielsku-Białej na Mszę św. w intencji zmarłego ks. prałata Józefa Szczypty - budowniczego świątyni i pierwszego proboszcza parafii.

W kościele św. Józefa na Złotych Łanach bp Tadeusz Rakoczy przewodniczył Mszy św. w intencji śp. ks. prałata Józefa Szczypty W kościele św. Józefa na Złotych Łanach bp Tadeusz Rakoczy przewodniczył Mszy św. w intencji śp. ks. prałata Józefa Szczypty
Urszula Rogólska /Foto Gość

Prawie 40 lat mieszkał wśród mieszkańców bielskiego osiedla Złote Łany. To dzięki niemu stanął tu kościół i powstała parafia. Ks. prałat Józef Szczypta zmarł 27 lutego nad ranem. Podczas Mszy św. 2 marca i całonocnego czuwania za jego życie i posługę kapłańską, w wybudowanym przez niego kościele św. Józefa, dziękowały Bogu rzesze parafian, ale też bardzo licznie przybyli księża diecezji bielsko-żywieckiej i archidiecezji krakowskiej, parlamentarzyści, władze Bielska-Białej, przedstawiciele wielu instytucji i samorządowcy.

Mszy św. przewodniczył bp senior Tadeusz Rakoczy. Wśród celebrujących kapłanów był także obecny bp Piotr Greger. Kazanie wygłosił ks. Józef Walusiak, który w 1980 roku, jako kapłan z dwuletnim stażem, trafił do tworzonej przez ks. Józefa Szczyptę wspólnoty parafialnej na Złotych Łanach.

124 razy u komunistów

- Żegnamy dziś ojca naszej parafialnej rodziny - mówił ks. Walusiak, wspominając dramatyczną historię powstania parafii. - Jesteśmy w miejscu, gdzie jeszcze 35 lat temu były zagony, pola, łąki. I wtedy został tutaj skierowany młody ksiądz Józef Szczypta. Był 1976 rok. Miał 38 lat. Zadanie, które mu powierzył ksiądz kardynał Karol Wojtyła, było jasne: "Jedź tam. Będziesz tam tworzył nowa parafię i wybudujesz kościół". Skąd wziąć siły do tak wielkiego dzieła? Jak pokonać wszelkie przeciwności i trudności? Zwłaszcza ówczesnych wrogów Kościoła i religii - komunistów? Jak to zrobić? Tylko wiara odważna, postawa pewności! Nie przypuszczał wtedy, że będzie 124 razy chodził w delegacjach do ówczesnych władz, prosząc o pozwolenie na budowę świątyni. 124 razy! W Bielsku-Białej, Katowicach, Warszawie.

Jak wspominał ks. Walusiak, za każdym razem on i towarzyszący mu parafianie słyszeli: "A po co wam tam kościół? Mało macie kościołów w Bielsku? To jest nowe, piękne osiedle, ludzie są młodzi, mają pracę, są szczęśliwi. Po co im kościół?".

Józefów czterech

Kiedy w czerwcu 1980 r. ks. Józef Walusiak przybył na Złote Łany, przywitali go ks. Józef Szczypta i ks. Józef Pilch. W parafii macierzystej - w Białej - duszpasterzował jeszcze jeden Józef - ks. Sanak. - "Trochę cię zmartwię - miał powiedzieć ks. Szczypta nowemu wikaremu. - Tu nie ma nic. Mieszkamy - my księża - każdy na innej ulicy, w innym bloku. Nie ma kościoła, nie ma plebanii, nie ma salek, a do kościoła będziemy chodzić tam niżej, na Żywiecką, do kaplicy sióstr Córek Bożej Miłości".

- Jakie serce musiał mieć ks. Józef, żeby mieszkańcy tego osiedla zechcieli iść tam, na dół. Przecież sto metrów dalej była okazała, piękna świątynia Opatrzności Bożej - mówił ks. Walusiak. - A jednak udało się. W każdą niedzielę były cztery Msze św. Zawsze kaplica pełna dzieci, młodzieży, rodzin, które z osiedla szły na dół, do kaplicy. Powoli tworzyła się nowa parafia.

Kiedy wreszcie udało się uzyskać pozwolenie, na grzęzawisku stanęła mała kaplica. Młody proboszcz nie szczędził sił. Nieraz od czwartej rano sam był już na budowie. Sam pracował fizycznie, walczył o materiał budowlany. Szybko znalazł oddaną pomoc w mieszkańcach osiedla, których porwał jego zapał i pracowitość. Po czterech latach powstały budynki parafialne.

Nie było wątpliwości co do patrona parafii - będzie nim św. Józef. - Bo ten święty też podejmował bardzo trudne życiowe decyzje. Św. Józef był tu potrzebny młodym małżeństwom, młodym rodzinom - podkreślał ks. Walusiak.

Kapłaństwo ze świętym

Życie ks. Józefa Szczypty było mocno związane z osobą kardynała Karola Wojtyły. Ks. Szczypta urodził się w Odrowążu koło Czarnego Dunajca w 1938 roku. Ukończył liceum w Nowym Targu, potem studia teologiczne w Krakowie.

- To właśnie kardynał Wojtyła niespodziewanie udzielił mu święceń kapłańskich 17 czerwca 1962 roku - mówił ks. Walusiak. - Mówię "niespodziewanie", ponieważ dwa dni wcześniej, nagle, zmarł abp Eugeniusz Baziak. Nie zdążył wyświęcić nowych diakonów. Dokonał tego kardynał Karol Wojtyła.

Pierwszą placówką, do jakiej trafił ks. Szczypta, była Niegowić. Ta sama, do której 15 lat wcześniej trafił ks. Karol Wojtyła. Potem - Dąbrowa Narodowa, parafia św. Macieja w Andrychowie i krakowski Salwator. Stamtąd przyjechał do Bielska-Białej. I tu znowu historyczne spotkanie z kardynałem Wojtyłą - 22 września 1978 r., kiedy przyjechał na wizytację. Tutaj też kardynał dowiedział się o śmierci papieża Jana Pawła I i stąd wyruszył na konklawe...

- Na jednej z audiencji Jan Paweł II wspominał tę swoją ostatnią wizytację: "To przez te Złote Łany spóźniłbym się na konklawe" - przytaczał ks. Walusiak w czasie kazania. - A o księżach i wiernych parafii tak powiedział święty papież: "Budowałem się wówczas ich wiarą i postawą".

Niektórzy mówili, że za ostro, że politykuje

Ks. Szczypta zdawał sobie sprawę z tego, że jako kapłan nie może być administratorem, urzędnikiem czy społecznikiem. - Kapłan potrzebny jest współczesnemu światu, by budzić sumienia, umacniać i kształtować wiarę, a przez to nieść nadzieję, miłość i pokój - podkreślał ks. Walusiak, mówiąc o budowaniu świątyni niematerialnej na Złotych Łanach. - Jego kazania były nieraz mocne, uderzały w serca, w pamięć. Niektórzy mówili nawet, że za ostro, że politykuje. Tymczasem on sprawy patriotyzmu traktował bardzo poważnie, bo tyle przeżył i uważał, że ma obowiązek mówić prawdę.

Kiedy został dziekanem, z wielką troską podchodził do wszystkich parafii i ich kapłanów. Pielgrzymował do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w niedalekim Hałcnowie, powierzając Jej sprawy dekanatu. - Nieustannie towarzyszył mu entuzjazm, zapał, nadzieja - tym zapalał nas, kapłanów do pracy - zaznaczył ks. Walusiak.

W czasie kazania uczestnicy Eucharystii usłyszeli także fragment testamentu śp. ks. Szczypty: "Najbardziej dziękuję parafianom ze Złotych Łanów. Tutaj  przeżyłem większość lat mojego kapłańskiego życia. Tutaj spotkałem bardzo wielu odważnych, życzliwych, oddanych sprawie, dobrych ludzi, którzy pracowali przy budowie kościoła, salek i plebanii".

Do końca postał w pamięci jako gospodarz zatroskany o wybudowany kościół jak o własny dom. Ks. Józef Walusiak wspominał, jak osobiście sprawdzał, czy okna zamknięte, czy światło zgaszone, czy coś się nie zepsuło. Parafianie zapamiętają go także, jak wiernie i wytrwale czekał na nich codziennie w konfesjonale...

Góralska prostota i mądrość

Na zakończenie Mszy św. ks. prałata Józefa wspominał także bp Tadeusz Rakoczy. - Ze wzruszeniem wspominam krakowskie lata naszych studiów. Był jeden rok wyżej ode mnie. Zawsze niezwykle pracowity, odważny i koleżeński. Fascynował nas swoją góralską prostotą i mądrością. Jego wiara wyniesiona z domu była mocna i szczera. Taki też pozostał przez wszystkie lata - mówił ksiądz biskup.

Bp Tadeusz Rakoczy wspominał także 22 maja 1995 roku, kiedy to Jan Paweł II odwiedził Skoczów, Bielsko-Białą i Żywiec. - Po drodze pokazałem papieżowi, że tam, w górze, są Złote Łany. A ojciec święty odpowiedział natychmiast: "Jedźmy tam!". Nie udało się, bo nie pozwalały na to względy organizacyjne i bezpieczeństwa.

Kończąc, ksiądz biskup dodał: - Drogi Józiu, mój przyjacielu. Dziękujemy Ci za twoje kapłaństwo, Twoją ofiarność i troskę o innych, za dobro, które roztaczałeś wokół siebie. Do podziękowań dołączamy naszą ufną i serdeczną modlitwę o zasłużony i wieczny pokój dla ciebie. Nasze wszystkie uczucia składamy w dłonie Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa, Twojego patrona i patrona tej parafii, a także św. Jana Pawła II.

Wolą ks. Szczypty było pochowanie go na cmentarzu w Odrowążu Podhalańskim, obok rodziców i siostry. 3 marca Mszy św. pogrzebowej o 14.00 będzie tam przewodniczył bp Roman Pindel.