Pamiętają o żołnierzach wyklętych

Alina Świeży-Sobel

publikacja 02.03.2015 06:24

W wielu miejscowościach naszego regionu 1 marca wspominano bohaterów antykomunistycznego podziemia. Były nabożeństwa, przemarsze, rekonstrukcje historyczne, projekcje filmowe, a w miejscach upamiętniających ich walkę pojawiły się kwiaty i znicze.

Apel Poległych na żywieckim Rynku zgromadził także grupy rekonstrukcyjno-historyczne Apel Poległych na żywieckim Rynku zgromadził także grupy rekonstrukcyjno-historyczne
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Okolicznościowe uroczystości odbywał się m.in. w Andrychowie, Bielsku-Białej, Brennej, Oświęcimiu, Radziechowach, Skoczowie.

W Zabrzegu pod tablicą upamiętniającą postać zamordowanego kpt. Henryka Flamego "Bartka" zapłonęły znicze.

Wprawdzie nadal w nazwie tego święta pojawia się termin, jaki wobec tej grupy patriotów zastosowała komunistyczna propaganda, jednak ton wypowiedzi uczestników był zgodny: próbowano z nich zrobić bandytów, a przecież to byli bohaterowie walki o wolną, niepodległą, godną Polskę.

A zadaniem współczesnych jest zadbać, by pokolenia o tym pamiętały i ich poznały.

W Żywcu...

Po Mszy św. sprawowanej w żywieckiej konkatedrze uroczystości 1 marca odbywały się na miejskim rynku. Uczestniczyli w nich m.in. posłowie: Stanisław Pięta i Stanisław Szwed, starosta Stanisław Kalata, burmistrz Antoni Szlagor, poczty sztandarowe, członkowie Grupy Rekonstrukcyjno-Historycznej „Rodzynki”, Jednostki Strzeleckiej 3030 Żywiec im. por. Leonarda Rybarskiego oraz stowarzyszenia "Dzieci Serc".

W czasie uroczystości w Żywcu uczczono pamięć "Inki", "Nila", rotmistrza Pileckiego, a także "Bartka"   W czasie uroczystości w Żywcu uczczono pamięć "Inki", "Nila", rotmistrza Pileckiego, a także "Bartka"
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Młodzież z terenu powiatu żywieckiego przygotowała tryptyk teatralny, inscenizując ważne chwile z życia 17-letniej Danuty Siedzikówny "Inki", gen. Augusta Fieldorfa "Nila" i rotmistrza Włodzimierza Pileckiego. Jak podkreślali młodzi aktorzy, wszyscy troje zostali niewinnie skazani na śmierć i zamordowani, ale też wszyscy troje świadomie odmówili złożenia na ręce komunistycznej władzy próśb o ułaskawienie. "Inkę" strzałem w tył głowy zabił dowódca plutonu egzekucyjnego, gdyż wcześniejsza egzekucja się nie udała: żaden z żołnierzy nie chciał do niej trafić...

Z kolei grupa "Rodzynki" wraz z Łukaszem Lewandowskim zaprezentowała film na temat wydarzeń, które miały miejsce w piwnicach dawnej siedziby UB przy ulicy Dworcowej 2. O prowadzonych w tym miejscu przesłuchaniach i torturach, których sam doświadczył, opowiadał jeden z ostatnich żyjących żołnierzy "Bartka", 95-letni Władysław Foksa "Rodzynek". Mieszkańcy zgromadzeni na płycie rynku słuchali tej relacji w niezwykłym skupieniu...

Dopełnił tych wspomnień Apel Poległych, przygotowany przez Jednostkę Strzelecką 3030 Żywiec im. por. Leonarda Rybarskiego. Później uczestnicy przeszli pod żywiecki pomnik żołnierzy NSZ, WiN oraz innych pomordowanych przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa PRL, gdzie złożyli kwiaty.

Przed pomnikiem Władysław Sanetra prezes beskidzkiego oddziału  Związku Żołnierzy NSZ zwracał uwagę na fakt, że choć te obchody organizowane są już po raz kolejny i biorą w nich udział przedstawiciele władz, nawet na większości urzędów i instytucji państwowych wciąż trudno wypatrzyć wywieszone tego dnia  flagi. - Mamy jednak nadzieję, że i to się zmieni - dodawał. - Boli też fakt, że do dziś prześladowcom żołnierzy wyklętych żyje się o wiele lepiej niż im samym. Wciąż mówi się o nich: wyklęci, choć są to najlepsi synowie naszej ojczyzny. W 2012 roku, kiedy odbywał się pogrzeb jednego ze zbrodniarzy, prokuratora skazanego w latach 90. na 7,5 roku więzienia, który nigdy nie odbył tej kary, do jego żony podszedł syn jednego z żołnierzy wyklętych, a ta nazwała go synem bandyty...

- Wciąż pojawia się pytanie, dlaczego Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych obchodzimy dopiero po raz czwarty i - choć z odzyskanej niepodległości cieszymy się od przeszło 25 lat - mówi się o nich dalej niewiele - przypominali z żalem kombatanci.

W Radziechowach...

Na Matysce przy Kurhanie Pamięci Narodowej mimo lodowatego wiatru zebrała się grupa najodważniejszych. - Dotarliśmy na szczyt, by powiedzieć tym tysiącom niewinnie pomordowanych żołnierzy, że pamiętamy i że ich ofiara nie była daremna. W intencji ojczyzny i pokoju na świecie odmówimy Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a melodię "Z gór bije dzwon" zagrają Dariusz Juraszek i Bogusław Michalski - mówiła Jadwiga Klimonda ze stowarzyszenia "Dzieci Serc".

Mieszkańcy Mimo wietrznej pogody pamięć bohaterów uczczono też na szczycie Matyski w Radziechowach   Mimo wietrznej pogody pamięć bohaterów uczczono też na szczycie Matyski w Radziechowach
Jadwiga Klimonda
Radziechów wspominali postać Edwarda Chudźca "Brzozy", żołnierza VII okręgu NSZ z oddziału "Sztubaka", który zginął w 1946 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Radziechowach.

Pamiętali też o działalności młodzieży zrzeszonej w Związku Młodzieży Patriotycznej "Nowe Wyzwolenie", aresztowanej przez UB w 1950 r. Osiemnastoletni wówczas chłopcy byli torturowani, a następnie więzieni w Żywcu, w Krakowie na ul. Montelupich i we Wronkach.

Ich dowódca Edward Łodziana otrzymał wyrok 5 lat więzienia. Mieczysław Pieronek został skazany na 3 lata, Józef Galica - na 2 lata, Stanisław Habdas - na 3 lata, a Józef Pieronek - na 2 lata.

W Bielsku-Białej...

Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych - po odśpiewaniu hymnu narodowego - wyruszył ulicami miasta z placu Opatrzności Bożej, a zakończył się  przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie sprawowana była Msza św. w intencji żołnierzy wyklętych, podczas której homilię wygłosił ks. prał. Krzysztof Ryszka.

Uczestnicy marszu złożyli kwiaty i zapalili znicze pod tablicami na budynkach byłych siedzib Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Ks. Stojałowskiego i Krasińskiego - gdzie cierpieli i ginęli przedstawiciele antykomunistycznego podziemia.

Z okrzyk Marsz Pamięci w Bielsku-Białej wyruszył z placu Opatrzności Bożej   Marsz Pamięci w Bielsku-Białej wyruszył z placu Opatrzności Bożej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
ami: "Armio wyklęta - BKS o was pamięta" maszerowała spora grupa kibiców, a wśród biorących udział w przemarszu nie zabrakło reprezentacji żadnej grupy wiekowej: były kilkuletnie dzieci, była młodzież, byli dorośli i kombatanci AK i NSZ. Przyjechali do Bielska-Białej także mieszkańcy innych miast.

Wśród maszerujących był też Bogdan Ścibut, laureat wręczonej mu dzień wcześniej w Krakowie prestiżowej nagrody im. Danuty Siedzikówny "Inki”. Nagrodę tę przyznaje Zarząd Fundacji Armii Krajowej w Londynie oraz Kapituła Honorowa Nagrody, honorując osoby lub instytucje, które zasłużyły się w zakresie propagowania wiedzy o żołnierzach wyklętych.

Bogdan Ścibut jest inicjatorem i koordynatorem projektu realizowanego przy udziale Związku Żołnierzy NSZ "Powinniśmy wracać po swoich". W trakcie realizacji tego projektu przygotował wystawę poświęconą żołnierzom zgrupowania NSZ dowodzonego przez "Bartka". Prezentacja tej wystawy w wielu miejscowościach regionu, gdzie działało zgrupowanie, była okazją do zebrania wielu informacji, dokumentów i innych materiałów pozwalających bliżej poznać tę formację i wyjaśnić liczne wątpliwości. Udało się też zidentyfikować szczątki i doprowadzić do ekshumacji oraz pochówku Edwarda Biesoka "Edka", żołnierza "Bartka" poległego w walce z oddziałem milicji na Błatniej.

- To dla mnie ważny i wzruszający dzień z wielu względów. Jednym z nich jest fakt, że nagrodę wręczył mi Adam Komorowski, syn legendarnego generała Komorowskiego "Bora". Druga niezwykle ważna okoliczność wiąże się z ogłoszoną właśnie informacją, że po latach wreszcie udało się zidentyfikować szczątki "Inki" - mówi Bogdan Ścibut.