Mama, tata i "Ziarenko"

Urszula Rogólska

publikacja 29.11.2014 00:17

- Do naszego przedszkola zapisują się rodzice, a razem z nimi przychodzi ich dziecko - mówi Beata Kulawiak, dyrektor katolickiego przedszkola "Ziarenko" w Bielsku-Białej.

Przedszkolaki z "Ziarenka" spotkały się z biskupem Romanem Pindlem Przedszkolaki z "Ziarenka" spotkały się z biskupem Romanem Pindlem
Urszula Rogólska /Foto Gość

"Ziarenko" powstało we wrześniu 2011 r. z inicjatywy rodziców z Bielskiego Stowarzyszenia Wspierania Edukacji i Rodziny "Światło". Od tegorocznych wakacji ma swoją wygodną siedzibę przy ul. Czarnieckiego 3 w Bielsku-Białej (przy skrzyżowaniu z ulicą Michałowicza, blisko przystanku autobusowego).

Nową siedzibę poświęcił bp Roman Pindel. Ale nie byłoby czego święcić, gdyby nie mrówcza i ofiarna praca rodziców i wychowawców. Przez całe wakacje zgodnie zakasywali rękawy. Każdy odnajdywał swoje talenty remontowo-budowlane, by jak najszybciej maluchy mogły znaleźć się w swoim pięknym przedszkolu.

To szczególne miejsce. Nie tylko dlatego, że są w nim jeszcze wolne miejsca (uczęszcza do niego 53 dzieci, a placówka może przyjąć ich nieco ponad 60). Bo w "Ziarenku" rosną i dzieci, i rodzice.

Przedłużenie domu

- Chcemy, żeby przedszkole było przedłużeniem domu rodzinnego - mówi Beata Kulawiak, dyrektor przedszkola. - "Ziarenko" powstało z inicjatywy rodziców, którzy żyją tymi samymi wartościami chrześcijańskimi i chcieli, by także przedszkole towarzyszyło im w wychowaniu dzieci. - Mówimy, że do naszego przedszkola zapisują się rodzice, a razem z nimi przychodzi ich dziecko. Rodzice wiedzą, że to przedszkole będzie miało sens tylko wtedy, kiedy oni będą zaangażowani. Łatwiej nam współpracować, łatwiej się rozumiemy, nasze dzieci chcą przyjaźnić się z innymi dziećmi. Spotykamy się jako znajomi poza przedszkolem, co ułatwia nam potem współpracę. By właściwie kształtować dzieci, potrzebujemy stałego kontaktu z obojgiem rodziców. Chcemy wychować nasze dzieci tak, by jak najlepiej poradziły sobie na kolejnych etapach edukacji.

W czasie spotkania z księdzem biskupem, "Mróweczki", "Owieczki" i "Orzełki" - czyli dzieci z poszczególnych grup: maluchów, średniaków i starszaków - popisywały się swoimi dotychczasowymi osiągnięciami.

Kiedy wspólnie recytowały: - Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia" (Iz 40,31) - niektórzy się uśmiechali, że to specjalny prezent dla księdza biskupa-biblisty.

- Nie, nie. To nic z tych rzeczy - śmieją się Jadwiga Bielicka i Agnieszka Kamińska, wychowawczynie "Orzełków", najstarszej grupy. - To jeden ze stałych elementów naszej pracy. Co miesiąc dzieci poznają krótki cytat z Pisma Świętego, mówiący o cnotach, o których akurat jest mowa. Na przykład o wytrwałości, cierpliwości czy posłuszeństwie. Nie jest to więc jedynie ćwiczenie pamięci. Dzieci dowiadują się, że Pismo Święte jest słowem Bożym - słowem, którego nie kwestionujemy i nie podważamy, bo ono jest dla nas podstawą.

Jak mówią wychowawczynie, "Ziarenko" jest też wyjątkowym miejscem pracy. - Tutaj możemy swobodnie rozmawiać z dyrekcją, innymi nauczycielami, rodzicami i dziećmi o tym, czym żyjemy na co dzień, co jest dla nas wyznacznikiem - o naszej wierze, o Panu Bogu - podkreślają.

Nie chowamy dzieci pod kloszem

- To rewelacyjna placówka, która wspiera rodziców w dobrym wychowaniu dzieci, w dobrych nawykach i cnotach - mówią Anna i Andrzej Sawiccy, którzy mają w przedszkolu dwóch synów: Stasia i Franka. - Jesteśmy ludźmi wierzącymi i mamy pewność, że wartości, które są w naszych sercach, są im przekazywane także tutaj: w przedszkolu dzieci modlą się codziennie, uczą, czym jest np. porządek, hojność, cierpliwość, pracowitość.

- Często nas zaskakują. Bardzo odpowiedzialnie traktują to, co w przedszkolu usłyszą - mówi Monika Traczewska, mama Grzegorza. - Przed spotkaniem z księdzem biskupem syn poprosił, żebym do agendy (to takie nasze przedszkolne narzędzie komunikacji) wkleiła dla księdza biskupa kwiatek i wpisała obietnicę, że Grzegorz zawsze się będzie pięknie zachowywał.

- Usłyszałam, jak kiedyś nasza Gosia przy zabawie powiedziała: "Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, bo jak czynisz, co niemiłe, to później musisz przeprosić" - mówi Katarzyna Żywczak. - Tutaj nauczyciele stawiają na tzw. okresy sensytywne, kiedy dziecko ma szczególną zdolność i łatwość w przyswajaniu pewnych funkcji i wartości. Wiem, że potencjał Gosi jest wykorzystywany maksymalnie. Wychowawczynie pomagają nam, rodzicom zauważyć, co jest najmocniejszą stroną dziecka, a nad czym można popracować.

- To przedszkole nie chowa dzieci pod kloszem. Wychowawcy wspierają nas we wszechstronnym wychowaniu naszych dzieci, żeby rosły na mocnych ludzi, którym nie braknie odwagi żyć wartościami, które dla nas są najważniejsze - podkreśla Andrzej Sawicki.