Plutonowy "Edek" walczył o Niepodległą

Alina Świeży-Sobel

publikacja 11.11.2014 22:55

Na cmentarzu w Mazańcowicach poświęcono wojenny grób żołnierzy NSZ. Spoczywa w nim plutonowy Edward Biesok "Edek". Nagrobna płyta upamiętnia także pięciu jego podkomendnych, bo to również ich symboliczna mogiła.

Grób wojenny Edwarda Biesoka "Edka" i 5 żołnierzy NSZ na cmentarzu w Mazańcowicach Grób wojenny Edwarda Biesoka "Edka" i 5 żołnierzy NSZ na cmentarzu w Mazańcowicach
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Przed rokiem na mazańcowickim cmentarzu  w grudniu 2013 r. z wojskowymi honorami pochowano szczątki plutonowego Edwarda Biesoka "Edka" ze Zgrupowania Narodowych Sił Zbrojnych dowodzonego przez kpt. Henryka Flamego.

"Edek" zginął 13 maja 1946 roku na Błatniej, w starciu grupy 10 partyzantów z 24-osobowym plutonem milicjantów z komendy wojewódzkiej z Katowic. Milicjanci, podszywając się pod oddział partyzancki, sprawdzali, kto z ludności jest skłonny pomagać „wrogom władzy ludowej”, a poza tym brutalnymi akcjami wobec cywilów mieli wywoływać niechęć ludzi do partyzantów.

„Edek”, który dowodził partyzantami, wziął do niewoli dowódcę milicjantów i część jego ludzi. Kiedy wzywał do poddania się resztę milicjantów, ukrytych w sąsiednim budynku, jeden z milicjantów strzelił do niego i wywiązała się strzelanina. Zginęło wtedy ośmiu milicjantów, a dwóch zostało rannych. Partyzanci, choć mniej liczni i pewnie słabiej przygotowani do walki, stracili na Błatniej tylko jednego żołnierza. Na rozkaz „Bartka” wrócili po kilku dniach i pochowali „Edka” w lesie. Przez ponad 67 lat jego ciało spoczywało w lesie na Błatniej.  W chwili śmierci nie miał jeszcze 19 lat...

Wracać po swoich

Ekshumacja szczątków, potwierdzenie tożsamości poległego przy współpracy z jego rodziną, w tym żyjącym do dziś młodszym bratem, i uroczysty pochówek w rodzinnej parafii odbyły się dzięki realizowanemu przez Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych projektem "Powinniśmy wracać po swoich". Koordynatorem prac jest historyk Bogdan Ścibut z Bystrej, który przygotował też wystawę historyczną, eksponowaną w wielu miejscowościach, w których działali w latach 40. partyzanci Zgrupowania NSZ kpt. Flamego.

Dzięki podjętej współpracy kombatantów i władz na grobie "Edka" w Mazańcowicach stanął pomnik, a grób wciągnięty został na listę grobów wojennych podlegających odtąd opiece państwa. - Pomnik sfinansowano ze środków publicznych Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Gminy Jasienica - mówi Władysław Sanetra, prezes Okręgu Podbeskidzie Związku Żołnierzy NSZ.

Odsłonięcia nagrobnej tablicy dokonali przedstawiciele rodziny partyzanta Edwarda Biesoka "Edka"   Odsłonięcia nagrobnej tablicy dokonali przedstawiciele rodziny partyzanta Edwarda Biesoka "Edka"
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Przed poświęceniem pomnika na cmentarzu w kościele św. Marii Magdaleny odprawiona została Msza Święta w intencji poległych i pomordowanych żołnierzy kpt. Henryka Flamego "Bartka", w szczególności za Edwarda Biesoka i partyzantów z jego oddziału. Modlitwie przewodniczył ks. prał. Paweł Grządziel, emerytowany proboszcz mazańcowicki, a obecny duszpasterz tej parafii - ks. Piotr Grochowiecki wygłosił homilię, w której przypomniał bohaterów podziemnej walki o Polskę, a także obrońców polskiej niepodległości.

- To dzięki nim możemy być wolni - mówił ks. Grochowiecki, zadając jednocześnie pytanie: - Co dzieje się z wolnością, która nas tak wiele kosztowała? Co dzieje się z wolnością nabytą za cenę krwi, cierpień i życia żołnierzy, partyzantów, powstańców, więźniów? Co z nią robimy? W obecnym pośród nas Panu - Jezusie Chrystusie - odnajdźmy tych wszystkich, którzy złożyli swoje życie w ofierze, abyśmy mogli cieszyć się wolnością. Dziękujmy Bogu za okazywane przez wieki znaki Jego Opatrzności i błagajmy, abyśmy potrafili należycie wykorzystać dar wolności - i byśmy całym sercem miłowali Ojczyznę, Polskę... - dodawał ks. Grochowiecki.

Przełomowa pamięć

W uroczystości wzięli udział kombatanci NSZ, przedstawiciele władz samorządowych, krewni partyzanta "Edka", młodzież, a także grupa osób realizujących projekt "Musimy wracać po swoich".

- Odsłaniamy dzisiaj pierwszy w województwie śląskim grób wojenny partyzantów z VII Zgrupowania NSZ. Spisane tu nazwiska to młode ofiary rozpaczliwej samoobrony przed działalnością sowieckiego okupanta i jego polskich przedstawicieli. W ciągu trzyletnich prac przywróciliśmy im tożsamość, spisaliśmy ich dokonania i cierpienia. Ekshumowaliśmy szczątki "Edka", ustaliliśmy miejsce pochówku i losy doczesnych szczątków Leopolda Sieklińskiego, zastępcy i następcy Edwarda Biesoka. Jego bezimienny grób przy ulicy Grunwaldzkiej w Bielsku już nie istnieje - mówił nad grobem Zbigniew Chmielniak, jeden z uczestników projektu "Musimy wracać po swoich".

Miejsc pochówku Jana Kłaptocza, Franciszka Kłaptocza, Józefa Kupca, Józefa Wójcickiego nie udało się ustalić - dlatego ich nazwiska również znalazły się na grobie dowódcy.

Czas walki przeżyło dwóch żołnierzy "Edka": Alfons Londzin "Świerk", który pozostał przy "Bartku" aż do jego ujawnienia w marcu 1947 r. (później skazany na 15 lat więzienia) oraz Władysław Dziech "Muszka", skazany w 1946 r. na dożywocie - ostatni żyjący świadek działalności grupy "Edka", niedawno uhonorowany stopniem podporucznika Wojska Polskiego za walkę w Narodowych Siłach Zbrojnych.

Nagrobek odsłonili przedstawiciele młodego i najmłodszego pokolenia rodziny "Edka", w obecności jego brata, a poświęcił pomnik ks. prał. Grządziel.

- Ten grób ma wielkie znaczenie dla nas nie tylko dlatego, że stanowi należyte zwieńczenie starań o godny pochówek żołnierza. Fakt, że jest to już oficjalnie grób wojenny, pozostający pod opieką państwa, to zarazem forma uznania walki prowadzonej przez "Edka", jego żołnierzy i wszystkich tych, którymi dowodził "Bartek". I dla nas zapowiedź, że będzie się o ich walce pamiętało - mówili wzruszeni kombatanci.

- To moment szczególny dla całego Śląska Cieszyńskiego: pierwszy taki grób na naszym terenie. A my jesteśmy tu po to, żeby ich docenić - potwierdzał Janusz Pierzyna, wójt Jasienicy.

- Chcieliśmy uświadomić ludziom, że partyzancka historia nie jest jakąś odległą legendą, ale była walką, którą podjęli ludzie stąd, ludzie bardzo młodzi. Jednocześnie chcemy przestrzec przed prostym przeniesieniem zachowań, bo doświadczeń bojowych tamtego czasu nie da się przenieść do współczesności. Żeby budować dziś życie społeczne na prawdzie, trzeba opisać ich historię i dzisiaj, po kilku latach intensywnych prac badawczych, wiemy o nich więcej. Czujemy zadowolenie, że udało się pochować godnie Edwarda Biesoka. Cieszy też, że coraz więcej osób angażuje się do wspólnego działania  - mówi koordynator projektu Bogdan Ścibut. 

Jak dodaje, pomnik na cmentarzu to pewien znak kończący poszukiwania związane z oddziałem "Edka", a już podjęto pierwsze kroki, by przywrócić tożsamość i ekshumować kolejnego partyzanta - Zygmunta Krausa z Bestwiny. Poszukiwane jest też miejsce pochówku całej grupy Józefa Rauera "Bajana", pogrzebanych prawdopodobnie w Bielsku-Białej na terenie koszar. Próbujemy ustalić tożsamość partyzanta ze Zgrupowania "Bartka", pochowanego jesienią 1945 r. w Czechowicach-Dziedzicach przy ulicy Kolejowej.

Trwają też przygotowania do planowanych w maju 2015 roku w Czechowicach-Dziedzicach obchodów 70. rocznicy powstania Zgrupowania "Bartka".