Obozowe Zaduszki

ks. Jacek M. Pędziwiatr

publikacja 02.11.2014 17:49

12 księży, duszpasterzy diecezjalnych i zakonnych parafii Oświęcimia oraz blisko 200 wiernych uczestniczyło we Mszy św. odprawionej 2 listopada przed wejściem do Bloku Śmierci byłego KL Auschwitz.

Obozowe Zaduszki Modlitwa przy Ścianie Śmierci ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość

Na zakończenie uczestnicy nabożeństwa weszli na przylegający do bloku 11 zamknięty plac i złożyli zapalone znicze przy Ścianie Śmierci, gdzie podczas funkcjonowania obozu rozstrzelano tysiące więźniów, głównie polskiej narodowości.

2 listopada był zwykłym dniem zwiedzania byłego KL Auschwitz. Można było spotkać kilkanaście grup młodzieży z Izraela, a także kilka grup z Dalekiego Wschodu. Wśród tak egzotycznych przybyszów były także spore grupy miejscowej ludności oraz przyjezdnych z całej Polski. Przeważały pojedyncze osoby oraz rodziny. W większości przypadków byli to bliscy i potomkowie ofiar KL Auschwitz. Rodzimych odwiedzających łatwo można było rozpoznać po przynoszonych na teren muzeum zniczach. Składano je nie tylko przy Ścianie Śmierci. Lampki paliły się również przy wejściu do niektórych bloków obozowych, na placu apelowym oraz pod szubienicą, w miejscu, gdzie wykonywano publiczne egzekucje.

Msza św. za zmarłych i pomordowanych w KL Auschwitz rozpoczęła się o 14.00. Modlitwie przewodniczył dziekan oświęcimski ks. Krzysztof Straub. − Tu nie są potrzebne wielkie uroczystości rocznicowe, na których różni ludzie zbijają swój kapitał polityczny. Tu ma być cisza i pamięć! − powiedział do zebranych i zaapelował, by do modlitwy za zmarłych dołączyli także błaganie o pokój. − Pamięć o zmarłych w tym miejscu pobudza nas do modlitwy o pokój w świecie i w naszych sercach − zaznaczył ks. Straub. − Bo każda nienawiść i wojna rodzi się najpierw w sercu człowieka.

Na dziedzińcu KL Auschwitz pomiędzy blokami nr 10 i 11 przed ścianą straceń, w latach 1941−1943 esesmani rozstrzelali kilka tysięcy osób. Ginęli tu głównie polscy więźniowie polityczni, przede wszystkim przywódcy i członkowie organizacji konspiracyjnych, osoby zaangażowane w organizowanie ucieczek i udzielanie pomocy uciekinierom oraz za kontakty ze światem zewnętrznym. Rozstrzeliwano tu także Polaków przywożonych spoza obozu; wśród nich zakładników aresztowanych w odwet za akcje polskiego ruchu oporu skierowane przeciwko okupacyjnym władzom niemieckim.
Przy ścianie śmierci ginęli mężczyźni, kobiety, a nawet dzieci. Znane są także przypadki rozstrzeliwania więźniów innych narodowości; Żydów i radzieckich jeńców wojennych. Na dziedzińcu esesmani wykonywali karę chłosty, a także słupka, polegającą na wieszaniu więźniów za wykręcone do tyłu ręce. Oprawcy karali najczęściej takie „przestępstwa”, jak: próba zdobycia dodatkowej żywności, posiadanie dodatkowej odzieży, pieniędzy, przedmiotów wartościowych, spóźnienie na apel, przerabianie odzieży czy noszenie niewłaściwych oznakowań. Powodem skatowania więźnia mogło być trzymanie rąk w kieszeni, zabrudzone ubranie, brak guzika, „bezczelne” spojrzenie czy niedokładne oddanie honoru SS-manowi. W 1944 roku zaprzestano wykonywania egzekucji przy ścianie śmierci. Odtąd SS-mani rozstrzeliwali więźniów w komorach gazowych i krematoriach w Birkenau.

Obozowe Zaduszki   Ściana śmierci - miejsce modlitwy i refleksji ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość Blok nr 11 nazywany był przez więźniów Blokiem Śmierci. Pełnił on kilka funkcji, z których najważniejszą była rola centralnego obozowego aresztu. Esesmani umieszczali tu więźniów i więźniarki ze wszystkich części KL Auschwitz podejrzewanych przez obozowe gestapo o udział w konspiracji, próby ucieczek i buntów, utrzymywanie kontaktów ze światem zewnętrznym. Więziono tu także Polaków spoza obozu, aresztowanych między innymi za udzielanie pomocy więźniom. Poddawano ich brutalnemu śledztwu, kończącemu się najczęściej wyrokiem śmierci przez rozstrzelanie lub powieszenie.
W pierwszych latach istnienia obozu przetrzymywano w tym bloku karną kompanię (Strafkompanie) i kompanię wychowawczą (Erziehungskompanie), wykonujące najcięższe prace. Najwięcej ofiar pochłonęła karna kompania, do której początkowo wcielano prawie wszystkich nowo przywiezionych więźniów Żydów, a także polskich księży. Przejściowo przebywała w tym bloku specjalna grupa więźniów zatrudniona w krematorium przy spalaniu zwłok (Sonderkommando).
Od 1943 roku umieszczano tu tzw. więźniów policyjnych (Polizeihäftlinge). Byli to Polacy pozostający do dyspozycji Gestapo Rejencji Katowickiej, podejrzani o działalność w ruchu oporu. Oczekiwali w tym bloku na wyrok niemieckiego sądu doraźnego, który skazywał ich najczęściej na śmierć.
W karnych celach znajdujących się w piwnicach, nazywanych bunkrem, esesmani zamykali więźniów uznanych winnymi przekroczenia obozowego regulaminu. W 1941 roku umieszczano tu także skazanych na śmierć głodową.

Obóz koncentracyjny Auschwitz został utworzony przez hitlerowców na przedmieściach miasta Oświęcimia, które podobnie jak i inne tereny Polski, było okupowane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Nazwa miasta Oświęcim została zamieniona na Auschwitz i stała się również nazwą obozu. Za początek jego funkcjonowania uważa się 14 czerwca 1940 r., dzień przywiezienia do Auschwitz pierwszego transportu polskich więźniów politycznych.
Obozowe Zaduszki   Brama prowadząca do KL Auschwitz ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość W ciągu następnych lat obóz został rozbudowany i składał się z trzech głównych części: Auschwitz I, Auschwitz II-Birkenau, Auschwitz III-Monowitz oraz z ponad 40 podobozów. Początkowo w obozie więzieni byli i ginęli Polacy. Później osadzono w nim również radzieckich jeńców wojennych, Cyganów oraz więźniów innych narodowości. Od 1942 roku obóz stał się miejscem największego masowego mordu w dziejach ludzkości, dokonanego na europejskich Żydach w ramach hitlerowskiego planu całkowitej zagłady tego narodu. Większość z deportowanych do Auschwitz Żydów - mężczyzn, kobiet i dzieci - bezpośrednio po przywiezieniu kierowano na śmierć w komorach gazowych Birkenau.