Cmentarz w Wapienicy - świadek dramatów

Alina Świeży-Sobel

publikacja 02.11.2014 16:40

To cmentarz, który istnieje od kilkudziesięciu lat. I już stał się miejscem dokumentującym tragiczne wydarzenia.

Krzyż na cmentarzu parafii św. Franciszka w Bielsku-Białej-Wapienicy Krzyż na cmentarzu parafii św. Franciszka w Bielsku-Białej-Wapienicy
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Parafia św. Franciszka, która powstawała początkowo przy zbudowanej w 1930 r. kaplicy, a potem skupiała się wokół wzniesionego w latach 50. dwudziestego wieku kościoła - została formalnie erygowana w 1957 r. Jest jedną z młodszych wspólnot i także należący do niej cmentarz zalicza się do najmłodszych w okolicy.

- Można jednak zauważyć, że odbija się w tym miejscu zarówno ta kilkudziesięcioletnia historia, jak i dramatyczne wydarzenia najnowszych czasów. Są groby młodych osób, które odeszły nagle, ginąc w wypadkach, także za granicą. To groby, przy których modlą się nie tylko najbliżsi osób zmarłych - mówi ks. kan. Jerzy Matoga, proboszcz w Wapienicy.

Wielu parafian nie przechodzi obojętnie obok grobu ks. Jana Jeżowicza, który jest budowniczym kościoła św. Franciszka z Asyżu w Wapienicy oraz probostwa. To zarazem pierwszy proboszcz wapienickiej parafii.

W tym samym grobie spoczywa ks. Roman Sztajer, który zamieszkał w wapienickiej parafii już jako emeryt. Wcześniej był proboszczem w sąsiedniej Jasienicy, a trafił do niej po opuszczeniu archidiecezji lwowskiej w 1945 r.,wskutek nacisków władz komunistycznych, które zmuszały duchownych do wyjazdu do Polski.

Na cmentarzu już sporo osób zasłużonych dla tutejszej wspólnoty.

- Spoczywa tu m.in. Bolesław Bożek, oddany parafianin, członek Rady Duszpasterskiej, który był też nauczycielem. Tu znajduje się tez grób kapitana Sławomira Stróżaka, który zginął na misji pokojowej w Iraku w 2004 roku - dodaje ks. kan. Matoga.