Pamiętamy o nich: ks. Jan Fudala

Allina Świeży-Sobel

publikacja 01.11.2014 11:17

Miał za sobą 50 lat kapłaństwa. Przez 29 lat pracował jako proboszcz w Hecznarowicach.

Pożegnanie ks. prał. Jana Fudali w kościele w Hecznarowicach Pożegnanie ks. prał. Jana Fudali w kościele w Hecznarowicach
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość

Śp. ks. prał. Jan Fudala urodził się 18 listopada 1939 r. w Rogoźniku koło Ludźmierza. Pracował jako duszpasterz w Barwałdzie, Jeleśni, Ujsołach, Targanicach, Racławicach i Ponikwi, a ostatnią jego parafią była parafia św. Urbana, w której duszpasterzował 29 lat, pozostawiając po sobie pamięć kapłana skutecznie wiążącego codzienne życie wiernych z Ewangelią.

Po odejściu na emeryturę w 2012 r. zamieszkał w diecezjalnym Domu Księży Emerytów w Bielsku-Białej. Za 50 lat swojego kapłaństwa dziękował z parafianami w Hecznarowicach. Był także, jako kolega rocznikowy biskupa Tadeusza Rakoczego koncelebransem uroczystej Eucharystii sprawowanej w czerwcu 2013 r. w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bielsku-Białej. Był kolegą rocznikowym kard. Stanisława Dziwisza i bp. Jana Zająca z Krakowa.

Pamiątkowe zdjęcie seminaryjnych kolegów z rocznika śp. ks. prał. Fudali   Pamiątkowe zdjęcie seminaryjnych kolegów z rocznika śp. ks. prał. Fudali
Alina Świeży-Sobel /GN
Był dumny z tego, że należał do tego dobrego rocznika księży wyświęconych w Krakowie w 1963 roku. - Zaczynało nas studia i formację w seminarium blisko pięćdziesięciu. Do ostatniego roku było nas 35 – i tylu otrzymało święcenia kapłańskie. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jest wśród nas przyszły kardynał - ks. Stanisław Dziwisz, a także biskupi: ks. Tadeusz Rakoczy i ks. Jan Zając - wspominał kilka miesięcy temu w rozmowie dla "Gościa Niedzielnego" przed uroczystością 50-lecia kapłaństwa biskupa Rakoczego, z którym w seminarium na czwartym roku mieszkał w jednym pokoju.

- Biskup Rakoczy był ductorem, czyli takim przedstawicielem naszego rocznika. Zawsze bardzo uczynny, zwracał uwagę zdolnościami. Pięknie przemawiał, składając przełożonym w naszym imieniu życzenia świąteczne. Nasz wykładowca tomizmu, ks. Karol Wojtyła, pytał nawet, czy ułożył je sam – i gratulował głębokiej wypowiedzi. Po święceniach krótki czas pracowaliśmy w leżących niedaleko siebie parafiach. Potem został skierowany do pracy w seminarium. Kiedy wyjechał na studia do Rzymu, drogi się rozeszły, ale kiedy ktoś z naszego rocznika tam się wybrał, zawsze była to okazja do spotkania, gościnnego przyjęcia. Gdy wrócił do Polski, chętnie nadrabiał zaległości w spotkaniach rocznikowych i lubił odwiedzać kolegów. Często podróżowaliśmy wtedy razem - wspominał.

Odszedł dobry pasterz

- Był naprawdę dobrym, gorliwym pasterzem - nie ma wątpliwości ks. prał. Michał Boguta, dziekan wilamowicki, z którym przez lata śp. ks. prał. Fudala współpracował jako wicedziekan. - Troszczył się o parafię także pod względem materialnym: pięknie odnowił kościół, zbudował salki katechetyczne, a ostatnim większym dziełem była nowa elewacja świątyni na 100-lecie parafii w 2011 r. To trzeba widzieć w kontekście jego osobistego cierpienia i poważnej choroby, którą przeszedł w 1987 r. Można powiedzieć, że po wylewie i ciężkiej operacji cudem powrócił do aktywności duszpasterskiej. A nie była to przeciętna aktywność, bo był niezwykle gorliwym kapłanem. Niemal do końca głosił rekolekcje w parafiach, a inni duszpasterze chętnie zapraszali go na rekolekcje, bo mówił w taki sposób, ze trafiał do sumień. Był bardzo dobrym kaznodzieją i katechetą, organizował spotkania parafialne dla młodzieży, odwiedzał chorych. Stan zdrowia sprawił, że przeszedł na emeryturę, ale nadal pozostawał sercem wśród swoich parafian - i razem z nimi na parafialnym cmentarzu, wraz z wcześniejszymi proboszczami z Hecznarowic, będzie oczekiwał na Sąd Ostateczny.

Pamiętamy o nich: ks. Jan Fudala   Śp. ks. Jan Fudala.

O tym, jak mocno zapisał się w sercach parafian najlepiej świadczył uroczystości, jakie odbyły się w Hecznarowicach z okazji 50-lecia święceń kapłańskich śp. ks. prał. Fudali. - Połączyliśmy je z parafialnym odpustem ku czci św. Urbana. To były wzruszający widok, kiedy prawdziwe tłumy ustawiły się najpierw w kolejce do złożenia życzeń, które przyjmował ponad pół godziny, a potem wierni z orkiestrą odprowadzali go na plebanię. Tego samego dnia poświęcił także nową plebanię, która powstała w budynku wzniesionym przez niego wcześniej jako dom katechetyczny - mówi ks. Aleksander Smarduch, obecny duszpasterz w hecznarowickiej parafii.

Jak dodaje, parafianie bardzo przeżywali też ostatni okres jego życia, kiedy chorował i cztery miesiące spędził w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej. - Codziennie w Hecznarowicach zbierała sie grupa parafian, która przed Mszą świętą odmawiała Koronkę do Bożego Miłosierdzia w jego intencji. Parafianie zamawiali Msze Święte, odwiedzali go - i do końca towarzyszyli mu w chorobie i cierpieniu - dodaje ks. Smarduch.

Byłeś naszym przewodnikiem!

Z bólem, żalem, ale i wdzięcznością żegnali byłego proboszcza parafianie. Za naukę nadziei, pokory i wpajanie wiary dziękowały dzieci, zapewniając: - Pragniemy wcielać w życie twoje nauki - zapewniała przedstawicielka najmłodszych parafian.

Dziękczynienie za całą pracę dla ich wspólnoty wyrazili ministranci. - Dziękujemy za wielką lekcję cierpliwości i pokory wobec cierpienia. Zawsze nas wspierałeś, pokazywałeś nam, jak należy się modlić przy ołtarzu Pana. Dziękujemy ci za to, że przyczyniłeś się do tego, że jest tylu młodych chłopców, którzy służą przy ołtarzu - mówił reprezentant ministrantów i lektorów.

Wspominając listopadowy dzień sprzed 30 lat, kiedy ks. Jan Fudala przybył do parafii, przedstawiciele dorosłych parafian dziękowali za wielkie dobro, jakiego doświadczyli od tamtego czasu. - Byłeś dla nas jak ojciec i przewodnik. To była trudna praca, ale i owocna. To dzięki tobie i twojej posłudze wyświęconych zostało pięciu nowych kapłanów, a szósty jest  w drodze do kapłaństwa. Byłeś cenionym kaznodzieją, mówiłeś nam o Bożej miłości. Swoim pięknym i mądrym słowem trafiałeś do młodzieży i do starszych. Zawsze pierwszy w kościele i w konfesjonale, z wielkim oddaniem i niesamowitym skupieniem celebrowałeś każdą Mszę św., a swoja postawą przyciągałeś do służby Bogu - mówili.

- Byłeś dla nas jak ojciec i przewodnik, a my jesteśmy - można powiedzieć - twoi duchowi synowie. Swoją posługą uczyłeś nas miłości do Boga. Dziękujemy za twoje kapłaństwo - mówili kapłani pochodzący z Hecznarowic.

W ostatniej drodze nie zabrakło przy trumnie hecznarowickich strażaków, którzy pełnili też honorową wartę w kościele. W swojej pracy duszpasterskiej śp. ks. Fudala wiele razy angażował się w życie tego środowiska, jak i całej lokalnej społeczności. Dlatego też wśród żegnających nie zabrakło przedstawicieli władz gminy Wilamowice i powiatu bielskiego.

Ks. Aleksander Smarduch, obecny duszpasterz w Hecznarowicach, wspominał ostatni pobyt ks. prał. Fudali w parafii w maju, kiedy podczas odpustu parafialnego ku czci św. Urbana dziękowano tu za jego jubileusz 50-lecia kapłaństwa. - Wyśpiewaliśmy wówczas Bogu dziękczynienie za to, że większość tych lat przeżył w tej parafii. Cieszył się wówczas, otoczony wdzięcznymi parafianami, długo z nimi rozmawiał. Potem była też radość poświęcenia nowej plebanii, jego dzieła, w której po niewielu pracach można było zamieszkać - mówił. Jak dodawał, parafianie bardzo przeżywali też ostatni okres jego życia, kiedy chorował. - Codziennie w Hecznarowicach zbierała się grupa parafian, która przed Mszą św. odmawiała Koronkę do Bożego Miłosierdzia w jego intencji. Parafianie zamawiali Msze i do końca towarzyszyli mu w chorobie i cierpieniu - mówił.

Towarzyszyli mu także w ostatniej drodze na parafialny cmentarz w Hecznarowicach, gdzie trumnę śp. ks. prał. Fudali złożono w podziemiach cmentarnej kaplicy - grobowcu hecznarowickich proboszczów.