Pielgrzymi w sutannach

Urszula Rogólska

publikacja 04.05.2014 22:02

Bez nich trudno wyobrazić sobie taką pielgrzymkę. Kiedy pielgrzym padał nosem w asfalt ze zmęczenia, pojawiali się oni - zawsze uśmiechnięci i pomocni. Prawie aniołowie!

Księża i klerycy - bez nich trudno sobie wyobrazić łagiewnickie pielgrzymowanie Księża i klerycy - bez nich trudno sobie wyobrazić łagiewnickie pielgrzymowanie
Urszula Rogólska /GN

Główny przewodnik - bp Roman Pindel, który 30 kwietnia odebrał pierwszą pielgrzymią legitymację z rąk 87-letniej pani Sabiny Martynowicz, najstarszej pątniczki, towarzyszył pielgrzymom do Łagiewnik duchowo, a dołączył do nich w Centrum św. Jana Pawła II. W drodze zaś prowadzili ich - ks. Mikołaj Szczygieł - organizator pielgrzymki oraz księża: Stanisław Joneczko, Tomasz Sroka, Krzysztof Walczak i Michał Bogacz.

Nie zabrakło nestora wśród kapłanów ks. Stefana Sputka.

 

 

Biskup Roman Pindel, pielgrzym z legitymacją numer jeden!   Biskup Roman Pindel, pielgrzym z legitymacją numer jeden!
Urszula Rogólska /GN
Ks. Mikołaj Szczygieł - główny przewodnik pielgrzymki   Ks. Mikołaj Szczygieł - główny przewodnik pielgrzymki
Urszula Rogólska /GN

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W sutannach pielgrzymowali także klerycy - chłopaki "do tańca i do różańca" - zawsze z pielgrzymami. W sumie do Łagiewnik szło około 20 księży (niektórzy towarzyszyli pielgrzymom na pewnych odcinkach) i około 30 kleryków.

Ks. Stefan Sputek, niespełna 67-letni nestor kapłanów-pielgrzymów w drodze do Łagiewnik

Ks. Stefan Sputek - nestor łagiewnickich kapłanów-pielgrzymów   Ks. Stefan Sputek - nestor łagiewnickich kapłanów-pielgrzymów
Urszula Rogólska /GN
- Najstarszy pielgrzym miał 20 lat więcej ode mnie, więc nie czuję się jeszcze takim nestorem z prawdziwego zdarzenia i ufam, że może jeszcze uda mi się przeżyć kolejne piesze pielgrzymki.

Bardzo dobrze mi się szło, chociaż wyszedłem z Cieszyna w nie najlepszej kondycji zdrowotnej. Ale im bliżej sanktuarium, tym zdrowie lepsze.

Szło mi się inaczej także z innego powodu - na pielgrzymce jasnogórskiej jestem przewodnikiem jednej z grup. tutaj szedłem "w konfesjonale". Tam byłem potrzebny i tam było przede wszystkim moje miejsce. Szczególnie w ostatnich dniach pielgrzymi odczuwali większą potrzebę pojednania się z Panem Bogiem.

Szedłem przede wszystkim z wdzięcznością za kanonizację Jana Pawła II, ale też za ogrom Miłosierdzia Bożego, którego tyle w swoim życiu doświadczyłem. Mam za co dziękować... Jestem najstarszym kapłanem, który szedł, było mi dane w takim wieku pielgrzymować...

 

Ks. Stanisław Joneczko, przewodnik grupy św. Jana Pawła II

Ks. Stanisław Joneczko - przewodnik grupy św. Jana Pawła II   Ks. Stanisław Joneczko - przewodnik grupy św. Jana Pawła II
Urszula Rogólska /GN
- Szło się wyjątkowo lekko -  jak byśmy byli niesieni w tej pielgrzymce - tak sobie myślę, że przez patrona naszej grupy św. Jana Pawła II. Tak jak planowaliśmy przed pielgrzymką, udało się zaprosić ludzi do świadectw związanych z naszym nowym Świętym. Kilkanaście osób, które szły w grupie, było na kanonizacji w Rzymie. Podzieliły się z nami swoimi przeżyciami. Były przeróżne - czasami zabawne, czasami bardzo wzruszające.

Udało się też zaprosić kilka osób do dania świadectwa kim był i jest dla nich Jan Paweł II, jakich łask doznali, jakie wyprosili, wymodlili przez jego wstawiennictwo.

Każda pielgrzymka jest inna - mimo, ze idzie się tą samą trasą, mija te same miejsca. Każdą przeżywa się inaczej. Dla mnie osobiście tegoroczna, była ważną okazją do stawiania sobie różnych pytań - zwłaszcza podczas rozważań Drogi Krzyżowej i już będąc u celu, w sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Klerycy - "chłopaki do tańca i do różańca"   Klerycy - "chłopaki do tańca i do różańca"
Urszula Rogólska /GN

 

 

 

 

 

 

 

 

Ks. Tomasz Sroka, przewodnik grupy św. Faustyny

Ks. Tomasz Sroka - przewodnik grupy św. Faustyny   Ks. Tomasz Sroka - przewodnik grupy św. Faustyny
Urszula Rogólska /GN
- Jestem bardzo wdzięczny wszystkim 334 osobom, które szły w tej najliczniejszej grupie pielgrzymki. Każda z tych osób była bardzo ważna, każda wnosiła to, co w niej najlepszego - tak jak w piosence: "Bo nikt nie ma z nas tego, co mamy razem" - jak śpiewaliśmy rozpoczynając każdy dzień.

Osobiście przeżywałem tę pielgrzymkę w duchu wielkiej wdzięczności Panu Bogu za sakrament pokuty i pojednania, którego sam doświadczam i którego udzielam.

W naszej grupie szła liczna grupa gimnazjalistów, przygotowujących się do bierzmowania. Początkowo byli trochę zdziwieni tym, jak wygląda codzienność na pielgrzymce. Była to dla nich zarówno próba od strony fizycznej, jak i duchowej.

Myślę jednak, że w każdym z nich coś zostało. Kiedy rozmawiali na postojach, słyszałem, że coś głębszego rodzi się w ich sercach. Jestem bardzo zadowolony, że byli z nami.

 

Ks. Krzysztof Walczak, przewodnik grupy św. Józefa Bilczewskiego

Ks. Krzysztof Walczak - przewodnik grupy św. Józefa Bilczewskiego   Ks. Krzysztof Walczak - przewodnik grupy św. Józefa Bilczewskiego
Urszula Rogólska /GN
- Bardzo szybko minęły te cztery dni i z jednej strony szkoda, że to już koniec, a z drugiej - radość, że już jesteśmy w sanktuarium Bożego Miłosierdzia.

Prowadziłem najmniejszą, liczącą około stu osób grupę. Dzięki temu łatwiej było się nam zjednoczyć, poznać, stworzyć wspólnotę. Szło z nami pięć sióstr zakonnych, klerycy - bardzo nam pomagali w jednoczeniu grupy.

Każdego dnia razem się modliliśmy i przybliżaliśmy postać patrona naszej grupy św. Józefa Bilczewskiego i zbliżaliśmy się razem z nim do Bożego Miłosierdzia - szczególnie podkreślając wagę sakramentu pokuty i pojednania.

Bardzo wiele osób chciało się wyspowiadać w drodze, zwłaszcza w ostatnim dniu.

Dla mnie osobiście była to najłatwiejsza pielgrzymka pod względem wysiłku fizycznego, jaką przeżyłem. Po raz pierwszy byłem przewodnikiem i to się wiązało z większą odpowiedzialnością. Urzekła mnie postać św. Józefa Bilczewskiego, którego wcześniej nie znałem aż tak dobrze. Mówi się, że umarł z przepracowania. Odbieram to także jako wezwanie dla mnie, żeby być jeszcze gorliwszym kapłanem.

Ks. Michał Bogacz, przewodnik grupy bł. Michała Sopoćki

Ks. Michał Bogacz - przewodnik grupy bł. Michała Sopoćki   Ks. Michał Bogacz - przewodnik grupy bł. Michała Sopoćki
Urszula Rogólska /GN
- W grupie, która prowadziłem, a której patronem był bł. Michał Sopoćko szli bardzo rozmodleni ludzie, którzy - kiedy był na to czas - potrafili też wspaniale się cieszyć, bawić. Szli i młodzi i starsi, więc średnia wieku to było około 40 lat. Jestem im wszystkim wdzięczny za obecność i zaangażowanie. Szczególnie grupie muzycznej, klerykom, siostrom zakonnym i kolegom księżom za pomoc.

Osobiście dla mnie ta pielgrzymka była dużym umocnieniem. Czuję też wielką radość, że mogliśmy razem dotrzeć do sanktuarium Bożego Miłosierdzia i wspólnie zawierzyć Mu siebie, nasze rodziny, parafie

To moja kolejna pielgrzymka, która pomaga mi się jeszcze mocniej otworzyć na Boże Miłosierdzie.

Na pielgrzymce nie trudno było zauważyć także kleryków Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie - alumnów z archidiecezji krakowskiej i diecezji bielsko-żywieckiej. Jedni na początku grupy, inni w środku, obowiązkowo jeszcze inni na końcu. Za tymi, którzy czuwali "na tyłach" -  także ksiądz ze stułą -  to znaczy, że gotowy do wysłuchania w drodze spowiedzi i udzielenia rozgrzeszenia.

"Chłopaki do tańca i do różańca" mówili pielgrzymi o klerykach, którzy towarzyszyli im ramię w ramię w marszu i dzielili trudy pielgrzymowania także na postojach i w miejscach noclegów.

Kiedy trzeba było - podali pomocną rękę, zaproponowali wspólną modlitwę albo sami modlili się o siły dla słabnących. Nie brakowało ich przy mikrofonie, kiedy chcieli podzielić się swoimi refleksjami na temat liturgicznych czytań dnia, poprowadzić Różaniec czy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Ale byli też tam, gdzie radość rozpierała pielgrzymów - to oni rozpoczęli tańce na postoju w Witkowicach, a potem dali się porwać do tańców pątniczkom podczas postoju na boisku LKS Amator Babica przed Wysoką. I to oni starali się swoim dowcipem i śmiechem dodawać otuchy wtedy, kiedy było najtrudniej.

- Są blisko nas, doświadczają tego, co my, nie żyją oderwani od rzeczywistości. Będziemy się za nich modlić i wierzymy, że wytrwają w powołaniu i za kilka lat będą równie wspaniałymi kapłanami - podkreślali pielgrzymi.