publikacja 01.05.2014 10:22
Prawie do 7.00 spali pątnicy z grupy bł. ks. Sopoćki.
Pielgrzymi weszli do Nidku tuż przed zachodem słońca. Ks. Jacek M. Pędziwiatr /GN
Należało im się, bowiem wczoraj przebyli najdłuższy dystans ze wszystkich uczestników pieszej pielgrzymki diecezji bielsko-żywieckiej do Łagiewnik - ponad 21 kilometrów. Pozostałe grupy nocowały tuż za Kętami - w Malcu i w Witkowicach.
Grupa ks. Sopoćki dotarła do Nidka około 19.00, kiedy słońce już chyliło się ku zachodowi. Wkraczających do miejscowości pątników mijały traktory z maszynami rolniczymi, wracające po całodziennej pracy na okolicznych polach. Przy kościele parafialnym ks. proboszcz Józef Sowiński z rozśpiewaną scholą młodzieżową czekał na pielgrzymów, którzy nocleg znaleźli u gościnnych mieszkańców Nidka.
- Pierwszy dzień wędrówki upłynął nam bardzo spokojnie - mówi jeden z organizatorów pielgrzymki Mariusz Zawada, który specjalnie oznakowanym samochodem pilotował zmierzających do Nidka pielgrzymów. - Trochę dał się nam we znaki skwar, słońce ostro przypiekało po południu, ale nic złego po drodze się nie wydarzyło i poza tym nie było żadnych utrudnień.
Dziś rano najwcześniej zerwali się nocujący w Malcu. Mają przejść do Wieprza koło Andrychowa ponad 12 kilometrów. Cztery kilometry mniej musieli pokonać nocujący w WItkowicach. Grupa z Nidka miała do przejścia zaledwie 4,5 kilometra. W Wieprzu wszystkie grupy znów połączą się w całość. To rozdzielenie wynika z faktu, iż trasa pielgrzymki prowadzi przez niewielkie miejscowości, które nie są w stanie przyjąć na nocleg wszystkich pątników równocześnie.
Dziś wieczorem piesza pielgrzymka z Bielska-Białej do Łagiewnik dotrze do Wysokiej nieopodal Wadowic. Trud wspinaczki - bo trzeba będzie pokonać dość spore wzniesienia - wynagrodzi wieczorne pielgrzymo-granie.