publikacja 01.05.2014 01:01
Idziemy, bo pomyśleliśmy, że dobrze będzie zrobić coś pożytecznego w tym czasie.
Klerycy: Edward (z prawej) i Szymon, pielgrzymują z bielsko-żywieckimi patnikami pierwszy raz
Urszula Rogólska /GN
- Z bielsko-żywiecką pielgrzymką idę pierwszy raz - mówi Szymon Chowaniec, rodem z Maniów na Podhalu, kleryk IV roku krakowskiego seminarium. - Były zapisy, więc... zapisaliśmy się! Pomyśleliśmy, że dobrze będzie zrobić coś pożytecznego w tym czasie. Zadanie mamy jasne: pomagać w pakowaniu bagaży pielgrzymów i w utrzymaniu porządku w poszczególnych grupach na trasie. A poza tym wiadomo - z uśmiechem do każdego.
Kleryk Edward Buczański - także na czwartym roku - pochodzi z Rumunii. W Polsce mieszka i uczy się od 2004 roku. - Wszyscy pomagamy, doradzamy, dbamy o to, żeby każdy z pielgrzymów czuł się dobrze. Nasze zadanie to m.in. pakowanie bagaży grupy, której patronem jest św. arcybiskup Józef Bilczewski. Nie zapakujemy plecaka, dopóki pielgrzym nie odpowie na kontrolne pytanie: do której parafii ks. Bilczewski trafił po święceniach? Żartuję.
Sami też się o nim chcemy dużo dowiedzieć. Chcemy tylko, żeby pielgrzymi potrafili się uśmiechnąć, nawet wtedy, kiedy będzie im bardzo ciężko.