Bp Pindel o uśmiechu papieża Franciszka

Alina Świeży-Sobel

publikacja 04.02.2014 21:40

- Na początek posługi biskupiej takie spotkanie - bezpośrednie i serdeczne - jest dla mnie osobiście bardzo ważne i nie ulega wątpliwości, że buduje moją więź z papieżem - mówi bp Roman Pindel.

Podczas spotkania z papieżem dało się odczuć taką wielką serdeczność…- mówi bp Roman Pindel Podczas spotkania z papieżem dało się odczuć taką wielką serdeczność…- mówi bp Roman Pindel
Alina Świeży-Sobel /GN

Bp Roman Pindel miał wielokrotnie, również jako rodak z tej samej parafii, okazję spotkać się z papieżem Janem Pawłem II. Również z papieżem Benedyktem uczestniczył w uroczystej Eucharystii w Rzymie jako rektor Wyższego Seminarium Duchownego. W lipcu ubiegłego roku wraz z seminarzystami miał też okazję uczestniczyć w spotkaniu w papieżem Franciszkiem.

-To, że zostałem przez niego mianowany biskupem, oczywiście tworzy taką szczególną więź szacunku i sympatii. Ona rodzi się niezależnie od tych więzi, które zawiązują się dzięki cechom osobistym papieża Franciszka i jego znakomitemu kontaktowi z ludźmi. Dla mnie ważniejsze jest to, że - chyba można to tak powiedzieć - jestem jego biskupem - mówi bp Pindel.

Jak się okazuje, również papież Franciszek czuje szczególną sympatię do swoich biskupów. Okazał ją podczas pierwszego spotkania z grupą hierarchów, w której znaleźli się bp Roman Pindel i bp Piotr Greger. Tworzyli ją biskupi metropolii krakowskiej (z diecezji tarnowskiej, bielsko-żywieckiej, kieleckiej i krakowskiej), metropolii warszawskiej i biskup polowy Wojska Polskiego.

- Każdy z nas miał sam powiedzieć papieżowi coś o sobie. I zwracało uwagę, że ojciec święty bardzo uważnie słucha tych słów - i uśmiecha się do każdego. Kiedy podszedłem i przedstawiając się powiedziałem, że właściwie niecały miesiąc jestem biskupem, to… uśmiechnął się naprawdę bardzo szeroko - mówi bp Pindel. - Wtedy kardynał Dziwisz poprosił, żeby pokazali się także pozostali trzej mianowani niedawno biskupi - bo było nas w tej grupie czterech mianowanych przez papieża Franciszka. I dało się odczuć taką wielką serdeczność…

Dobrze zna nasze problemy!

To pierwsze, zaplanowane podczas wizyty ad limina, spotkanie z papieżem Franciszkiem miało formę wspólnej dyskusji.

- Byłem ciekaw tej rozmowy. Jej forma nie była dla mnie zaskoczeniem. Usiedliśmy z papieżem w kręgu, trochę jak duszpasterze, którzy chcą razem zastanowić się nad problemami duszpasterskimi, natomiast wrażenie zrobiła serdeczność, z jaką zachęcał, by dzielić się tematami, które uważamy za warte wspólnego rozważenia. Papież zaprosił biskupów do wymiany zdań, opinii na tematy duszpasterskie. Pytał, co nas cieszy, z czego jesteśmy dumni, co się nam udaje. Pytał też o to, co stanowi dla nas problem. Nasza grupa była bardzo ciekawa, bo poza sprawami, na które już pewnie podczas wcześniejszych spotkań były przedstawiane, była mowa o sprawach, które bardzo zainteresowały papieża Franciszka. Chodziło między innymi o traumy i rozbicie małżeństw, które dotykają wielu żołnierzy wracających z misji pokojowych - relacjonuje bp Pindel.

Papież uczestniczył w tej rozmowie poprzez dopowiedzenia swojej opinii do poruszanych kwestii.

- W tej ostatniej sprawie powiedział, że wie o tych zjawiskach i o tym, że są one tuszowane i przemilcza się je. Podkreślał też, że to poważny problem. Bp Wiesław Lechowicz z Tarnowa, delegowany do pracy wśród Polaków przebywających poza granicami kraju, mówił o problemach związanych z wychowaniem dzieci, z rozpadem małżeństw czy degradacją człowieka, który zdobył w Polsce dobre wykształcenie, a musi podejmować prace poniżej swoich kwalifikacji i możliwości. Papież przyznawał, że zna tą sytuację i wie, jakie wiążą się z nią problemy, bo sam przecież pochodzi z rodziny, która wyemigrowała do Argentyny - dodaje bp Roman Pindel.

To jest więź żywa i ufna

To pracowity tydzień, wypełniony spotkaniami i rzeczowymi debatami. Na czas naszej rozmowy bp Pindel przerwał pisanie sprawozdania, jakie sporządzał po spotkaniu grupy hierarchów w Kongregacji do spraw Biskupów. Podczas takiego spotkania jedna osoba przedstawia zagadnienie w imieniu Episkopatu, następuje omówienie, a inna z całego spotkania sporządza relację.

- Myślę też, że te spotkania w różnych kongregacjach - na razie byliśmy w trzech - pokazują, jak bardzo te problemy, które pojawiają się w Kościele w Polsce, czy nawet konkretni ludzie, są tu dobrze znani. Brałem udział w spotkaniu w Papieskiej Radzie do spraw Kultury. Przewodniczący tej Rady, kardynał Gianfranco Ravasi, z całą swobodą wypowiadał się na temat konkretnych polskich twórców, ludzi kultury i nauki. Wykazywał się doskonałą znajomością ich dorobku i od razu czuło się, że to nie jest tylko jakaś sucha sprawozdawczość, ale autentyczna znajomość, dotycząca nawet specyfiki postaw religijnych konkretnych osób. O polskich twórcach potrafił powiedzieć nawet to, czy są głęboko wierzący, czy raczej poszukujący Boga - mówi z podziwem bp Roman Pindel.

- Przyznaję, że to było dla mnie duże zaskoczenie. Wiedziałem, że jest bardzo oczytany i znałem go już wcześniej z tej strony, bo wielokrotnie bywał w Krakowie na różnych sesjach biblijnych. Zawsze przywoził mnóstwo książek i nie tylko prowadził konferencje, ale w czasie każdej przerwy ciągle czytał. Widać nie tylko czytał, ale także spotykał się z przedstawicielami głównych nurtów kultury polskiej, skoro tak dobrze ich poznał. Myślę, że jeśli szef ważnej rzymskiej dykasterii jest tak świetnie zorientowany, to można się dobrze czuć w takim Kościele, w którym ktoś odpowiadający za kulturę tak bardzo konkretnie zna od tej strony Kościół polski. To też tworzy taką konkretną więź: żywą i opartą na zaufaniu polskiego biskupa, polskiego Kościoła dla Stolicy Apostolskiej - podkreśla.

W spotkaniu poświęconym problemom kultury wzięli udział także: bp Wiesław Mering, bp Jan Kopiec, bp Andrzej Siemieniewski i bp Józef Górzyński. Kard. Ravasi stwierdził po spotkaniu: - Polski Episkopat, naród polski, a tym samym chrześcijaństwo polskie objawiają w sobie wielokolorowość, pewną różnorodność. Chrześcijaństwo ma więc wewnątrz swego łona wiele odcieni. Jednak ta wielość każe zrozumieć, że konieczne jest czynić tak, aby chrześcijaństwo było coraz bardziej dowartościowane, nie tyle przez postawę obronną, w wymiarze apologetycznym, ale by było gotowe także wyjść na ulice. Ale żeby wyjść na ulice, musi najpierw odebrać odpowiednią formację o wysokiej jakości. Oto dlaczego potrzeba wysokiej jakości klasy nie tylko politycznej, ale również kulturowej i społecznej odpowiednio wykwalifikowanej. Oto dlaczego Episkopat powinien być gotowy także zaryzykować, nawet zdając sobie sprawę z konieczności obrony własnej tradycji. Powinien być gotowy, by wspierać ruchy, inicjatywy, środki wyrazu, które liczą się z kulturą i społeczeństwem, wchodząc w nie...