Świadectwo "Jezusowego pit bulla"

Urszula Rogólska

publikacja 21.11.2013 22:46

Bogdan Krzak: kiedyś stadionowy chuligan, który dotknął dna życia, dziś człowiek wolny i wierny Panu Bogu jak... rasowy pies, spotkał się z młodymi w Rajczy.

Bogdan Krzak odważnie świadczy o Jezusie wśród młodych Bogdan Krzak odważnie świadczy o Jezusie wśród młodych
Urszula Rogólska /Foto Gość

- Słowa, które prowadzą mnie przez życie? "Człowiek myśli, Pan Bóg kryśli" - śmieje się Bogdan Krzak z Bielska-Białej. - A już poważniej - mam wiele ulubionych fragmentów Pisma Świętego. Na pewno te dwa: "Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa!" (2 Tm 2, 3) i: "«Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?» Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!" (Iz 6, 8). Dlatego idę tam, gdzie chcą posłuchać co mam do powiedzenia.

45-letni Bogdan Krzak dał się odnaleźć Jezusowi w dorosłym życiu - kiedy miał 24 lata. Dziś jako mąż, ojciec czwórki dzieci i dziadek dwójki wnucząt, nie żałuje swojego urlopu, żeby spotykać się z młodzieżą w szkołach, kościołach, klubach, pubach i opowiadać o tym, jak to jest być "pit bullem Jezusa". Bo pit bull to pies wyjątkowy: z zasadami, oddany, wierny, gotów na wiele ofiar i poświęceń, by bronić tego, co dla niego najważniejsze. Kiedy chwyci - nie wypuści. - Złapałem się Jezusa i nie mam zamiaru Go wypuścić - opowiada Bogdan.

W piątek 22 listopada spotkał się z młodzieżą (i wszystkimi, którzy chcieli go posłuchać) w kościele św. Wawrzyńca i Kazimierza Królewicza w Rajczy. Spotkanie rozpoczęła Msza święta.

Bogdan Krzak odważnie świadczy o Jezusie wśród młodych   Bogdan Krzak odważnie świadczy o Jezusie wśród młodych
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Pojedzie ze mną moja najstarsza córka Martyna z moim wnukiem - Tymoteuszem - mówił przed spotkaniem Bogdan Krzak. - Oboje z Martyną chcemy opowiedzieć po co są potrzebne w naszym życiu zasady, czemu dorośli tyle o nich mówią i oczekują ich akceptacji; jak żyć w świecie zasad, przeciwko którym się buntujemy.

Martyna opowiedziała o tym, do jakich zasad musiała się dostosować jako dziecko w domu. W tym kontekście Bogdan mówił o tym, po co Pan Bóg dał nam Przykazania.

- On - jako najlepszy, kochający nas Ojciec - wie, co jest dla nas najlepsze - podkreśla Bogdan. - Bogu bardziej trzeba ufać, niż z Nim dyskutować. Ja się o tym przekonuję od czasu mojego nawrócenia.

Nie chcę się wymądrzać, kiedy spotykam się z młodzieżą. Mówię tylko prosto jak to się stało w moim życiu, że chcę być na zawsze "pit bullem Jezusa".

Bogdan Krzak - jak sam mówi - pochodzi z tzw. rodziny patologicznej. - Moi rodzice rozwiedli się gdy miałem 3 lata, w następnym związku mojej mamy było dużo alkoholu, awantur pijackich i tego typu rzeczy. Mając 13 lat chciałem odebrać sobie życie ale nie starczyło mi odwagi, postanowiłem jednak coś zmienić w swoim życiu, ale mój pomysł na życie nie był dobry. Zacząłem palić papierosy, rok później pierwszy raz się upiłem. Gdy w wieku 15 lat poszedłem do zawodówki, zacząłem przebywać w środowisku "kiboli" naszego bielskiego klubu, popołudnia spędzałem w salonie gier albo w parku na Słowackiego. Dużo piłem i dawałem upust agresji, którą miałem nazbieraną od lat w sobie. Były jednak momenty gdy wracałem np. z jakiegoś meczu i gdy leżałem już w łóżku to płakałem w poduszkę, bo mimo tego, że w środowisku byłem bezpieczny i znałem całe miasto, to brakowało mi po prostu miłości.

- Nie wymądrzać się - to moja zasada w czasie spotkań z młodymi - mówi Bogdan Krzak   - Nie wymądrzać się - to moja zasada w czasie spotkań z młodymi - mówi Bogdan Krzak
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kiedy miał 19 lat poznał swoją obecną żonę. 2 lata później się pobrali. Urodziły się im dzieci. - Jednak nie byłem szczęśliwy, zaczęła mnie denerwować moja odpowiedzialność, z którą sobie coraz mniej radziłem, zacząłem myśleć o rozwodzie, a kiedy sobie uświadamiałem, że chcę zrobić to, co moi rodzice, to zacząłem to zapijać. Z tego brały się coraz większe awantur. I coraz mniej sobie z tym radziłem - wspomina.

Dzięki swojemu młodszemu bratu. mając 24 lata, trafił na spotkanie modlitewne Wspólnoty Przymierza w Bielsku-Białej Aleksandrowicach.  - Wystraszyłem się, że wplątał się w jakąś sektę i postanowiłem pójść na to spotkanie, żeby go uratować. Przyszedłem tam i to co mnie spotkało było szokiem, ludzie witali mnie miło, byli uśmiechnięci. Myślałem, że tak było, bo mój brat Ich poprosił, aby byli mili dla mnie i postanowiłem pójść za tydzień i zobaczyć jak będzie. I było dokładnie to samo. Pierwszy raz się spotkałem ze środowiskiem, które mnie zaakceptowało takim jakim jestem. Zastanowiło mnie to i zaciekawiło. Zacząłem pytać Darka, o co chodzi w tym wszystkim. Usłyszałem o Panu Bogu, który tak bardzo mnie ukochał, że poświęcił swojego syna Jezusa Chrystusa, aby umarł za moje grzechy. Zapytałem też, co mam zrobić aby mieć ten niesamowity pokój, który mają ci ludzie na spotkaniach. Brat powiedział mi, żebym przepraszając za swoje grzechy przyjął Jezusa Chrystusa jako mojego Pana i Zbawiciela. Kiedy wracałem ze spotkania pierwszy raz w życiu pomodliłem się i powiedziałem: „Boże, jeśli jesteś, mój brat ma rację, a tamci ludzie są normalni, to przepraszam Cię za moje grzechy i proszę Cię abyś został moim Panem i Zbawicielem".

Bogdan Krzak z wychowankami bielskiego Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja"   Bogdan Krzak z wychowankami bielskiego Katolickiego Ośrodka Wychowania i Terapii Młodzieży "Nadzieja"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Od tego dnia zaczęła się radykalna przemiana Bogdana i jego rodziny.

Dziś z odwagą opowiada o tym wszystkim, którzy chcą go słuchać.

Ma doskonały kontakt z młodzieżą, zna ich pasje, wie jakiej muzyki słuchają, o czym rozmawiają ze sobą, mówi zrozumiałym dla nich językiem.