Jest jeden Zwycięzca tej batalii

Urszula Rogólska

publikacja 01.10.2013 10:27

O zwycięstwie Bożej światłości w swoim życiu i - między innymi - toczącej się duchowej batalii o Polskę, mówił Lech Dokowicz w kolejnym dniu 12. TzE w Bielsku-Białej.

Jest jeden Zwycięzca tej batalii Uczestnicy spotkania z Lechem Dokowiczem oblegali stoisko z filmami, które współtworzył Urszula Rogólska /GN

Kiedy miał 14 lat razem z najbliższymi trafił na popularne w latach 80. spotkania z "uzdrowicielem" Harrisem. Księża - w dobrej wierze - wpuszczali go do kościołów i salek katechetycznych, gdzie nakładał na ludzi ręce, wypowiadał nad nim jakieś słowa, „uzdrawiał”. Nikogo nie dziwiło, że w kościołach prosił o wynoszenie Najświętszego Sakramentu na czas jego "posługi", a tam, gdzie można było przesuwać ołtarz, zajmował jego miejsce.

Lech Dokowicz - młody wysportowany, dobrze zapowiadający się koszykarz raczej pomocy "uzdrowiciela", który "leczył" z różnych chorób, nie potrzebował, ale rodzina stwierdziła, że skoro taki ktoś przyjechał, to warto skorzystać.

Tydzień później zemdlał w kościele. Z zatłoczonego wnętrza wynosili go ludzie podając z rąk do rąk. Dla wysportowanego nastolatka nie trzeba było większego upokorzenia. Za tydzień stanął w drzwiach. Potem już za drzwiami. I tak jak fizycznie oddalał się od kościoła, tak i od praktyk, i wiary.

O swoim życiu, twórca filmów "Ja Jestem", "Duch", "Egzorcyzmy Anneliese Michel" czy "Syndrom", opowiadał w czasie spotkania: "Duchowa walka", w kolejnym dniu 12. Tygodnia z Ewangelią., w szczelnie wypełnionej sali Bielskiego Centrum Kultury.

Jest jeden Zwycięzca tej batalii   Lech Dokowicz był gościem 12. Tygodnia z Ewangelią w Bielsku-Białej Jako osiemnastolatek miał możliwość wyjazdu do Niemiec. Grał w tamtejszej drugiej lidze koszykówki. Kiedy się okazało, że na pierwszą ligę brak mu umiejętności, zaczął życie emigranta, łapiąc się różnych prac. Aż spotkał ludzi, przez których - zafascynowany techniką - znalazł pasję pracy przy widowiskach Bawarskiej Opery Narodowej. Ustawiał światło, zaprzyjaźnił się z jednym z reżyserów. Zaczęły się pojawiać coraz większe możliwości rozwoju w tym kierunku, spełniały się wszystkie jego marzenia, nie było żadnych przeszkód.

- Byłem jak latający osiołek - robiłem co chciałem - opowiadał Lech Dokowicz.

Trafił na czas rozkwitu kultury techno: muzyki elektronicznej, z którą najbardziej kojarzy się właśnie jeden z jej rodzajów: techno. Fascynowało go generowanie dźwięków z komputerów, tworzenie obrazów, praca przy obsłudze wielkich imprez.

Kultura techno, to jak mówił Lech Dokowicz - "czysty hedonizm". Do tego narkotyki syntetyczne, które pojawiły się w latach 90. - nie niszczyły tak gwałtownie jak te używane do tej pory, ale uzależniały równie mocno, dając „szansę przeżycia” przez lata.

Jego zapał i fascynację techniką wykorzystali "ideolodzy" tego nurtu. Jak później w dramatycznych okolicznościach sam odkrył - już jako mąż i ojciec maleńkiego dziecka, urodzonego w Niedzielę Zmartwychwstania -  ściśle związani ze środowiskiem okultystów i satanistów.

W Bielsku-Białej Lech Dokowicz mówił o swojej desperackiej ucieczce z tego świata, której scenariusza pewnie nie wymyśliłby nikt w Hollywood. Od rozpaczliwego upadku na kolana i głośnej modlitwy "Ojcze nasz" w dortmundzkiej hali, w której odbywała się impreza "Mayday" (po kilkunastu latach bez żadnego kontaktu z Panem Bogiem i praktykami religijnymi), po doświadczenie namacalnej opieki św. Michała Archanioła i Bożych mężów podczas ucieczki z hali i błyskawicznej podróży do Polski. Kiedy podróżował przez Niemcy nieustannie towarzyszyło mu poczucie zagrożenia, strachu, walki. Kiedy w pociągu z Berlina Wschodniego do Polski zobaczył dwóch polskich celników, nagle klimat się zmienił - przyszedł spokój.

Lech Dokowicz mówił o tym swoim odkryciu jednoznacznie - bo Polska, to ziemia, gdzie jeszcze codziennie tysiące ludzi przyjmuje Ciało i Krew Jezusa, gdzie każdego dnia odmawia się miliony "Zdrowaś Maryjo", gdzie ludzie z wiarą oddają swoje życie Jezusowi.

Jest przekonany, że to modlitwa mamy, bliskich osób, przyjęty w dzieciństwie Chrzest ocaliły jego ciało, ale przede wszystkim duszę.

Lech Dokowicz wspominał, że niedługo przed wizytą u Harrisa, w jego parafii peregrynowała figurka Matki Bożej. Każda rodzina, która ją przyjęła, mogła zawierzyć się Maryi, korzystając z towarzyszącej figurze spisanej modlitwie. - Moja mama oddała nas wtedy Matce Bożej - podkreślał...

Dziś Lech Dokowicz, tato piątki dzieci i - jak sam mówił - mąż najwspanialszej kobiety na świecie - nie tylko pracuje nad produkcją filmów, które pokazują Bożą obecność w świecie, głosi rekolekcje, posługuje modlitwą, daje świadectwo.

W Bielsku-Białej podkreślał także, że o Polskę toczy się wielka batalia - to jedyny duży kraj w Europie, w którym jeszcze silna wiara może być już dziś odbudowana.

Wynik batalii Dobra ze Złem jest przesądzony, bo jest jeden Stwórca - ponad wszelkim stworzeniem. Ale trwa walka o to ile dusz znajdzie się po stronie Jedynego Boga Stwórcy, a ile wybierze Jego przeciwnika. Jak mówił Lech Dokowicz, od dziesiątków lat nie doświadczyliśmy wojny, tak naprawdę nie ma klęsk, głodu, a jednak dzieje się coś, czego doświadczyły kraje Europy zachodniej w latach 70. - pustoszeją kościoły, coraz mniej rodziców chrzci swoje dzieci, twierdząc, że "kiedy urośnie, to samo wybierze" - wyrasta pokolenie ludzi nieochrzczonych, którzy za jakiś czas będą pełnili najbardziej odpowiedzialne funkcje w kraju.

Lech Dokowicz podkreślał mocno, że gdyby nie zalążek wiary, który on sam dostał jako niemowlę, nie wiadomo jak potoczyłyby się jego losy. Dzięki niemu został uratowany: - Wiara jest przekazywana w rodzinie. I to od rodziny zależy zwycięstwo Światłości w życiu każdego człowieka - mówił.

Nawiązując do swojej dotychczasowej pracy, która wiąże się również z podróżami po świecie, mówił o trzech filarach chrześcijaństwa, które gwarantują jego ocalenie w każdym zakątku globu: Boże Miłosierdzie, Maryja i Duch Święty.

Jak zaznaczył, jedyną drogą dla wspólnot chrześcijan, jest łączenie ich wszystkich: wiary w moc Bożego Miłosierdzia, a zarazem pełnienia uczynków miłosierdzia wobec ludzi; zawierzenia Maryi i autentyczne zaproszenia do swojego codziennego życia Ducha Świętego.