Z Andrychowa - na jasnogórskim szlaku

Alina Świeży-Sobel

publikacja 07.08.2013 06:00

Mszą Świętą i błogosławieństwem w kościele św. Stanisława uczestnicy 27. Pieszej Pielgrzymki Andrychowskiej rozpoczęli swoją tegoroczną wyprawę do Częstochowy.

Pielgrzymi z Andrychowa wyruszają po pierwszym postoju Pielgrzymi z Andrychowa wyruszają po pierwszym postoju
Alina Świezy-Sobel /GN

Wraz z pielgrzymami modlili się proboszczowie dekanatu andrychowskiego, z dziekanem ks. prał. Stanisławem Czernikiem i wicedziekanem ks. kan. Janem Figurą na czele.

- Wyruszyło nas z Andrychowa ponad 300 osób, ale zapisanych mamy jeszcze prawie 50 pielgrzymów, którzy dołączą do nas na trasie dekanatu. Nie ma w naszym gronie jakiejś dominacji konkretnego przedziału wiekowego, ale można zauważyć, że coraz liczniej uczestniczy w pielgrzymce młodzież.

Co roku towarzyszy nam patronat różnych świętych. Na tej pielgrzymce jest to św. Jan. Pielgrzymujemy pod hasłem "Zapal w sobie światło". Odwołujemy się w ten sposób do trwającego Roku Wiary i papieskiej encykliki "Światło wiary". Tematem naszych głównych rozważań będzie wiara. Będziemy przedstawiać najważniejsze aspekty czy osoby, które prowadzą do wiary. To będzie tematem konferencji wygłaszanych w drodze przez księży przewodników. Jest nas na tej pielgrzymce trzech. Idą także ks. Wojciech Krymiec i ks. Paweł Rojczyk - mówi ks. Tomasz Drabek, główny przewodnik pielgrzymki, który na Jasną Górę wędruje już po raz szósty.

- Niech was Bóg prowadzi w drodze do Matki, by wszystkie prośby, które za Jej pośrednictwem zanosicie, znalazły spełnienie - mówił w Wieprzu proboszcz ks. kan. Stefan Klajman, witając w świątyni pątników i życząc im dobrej dalszej drogi. W upalny poranek cennym darem dla pielgrzymów były oczekujące na spragnionych spore zapasy butelek z wodą.

Z muzyką - radośniej

- Idę na Jasną Górę dziewiąty raz, a jako muzyczna - ósmy - wylicza Basia. - W grupie muzycznej mamy 17 osób, które zgłosiły się z różnych parafii. Przez tydzień trwały próby i przygotowania, nauka nowych piosenek. Prowadzimy śpiew w drodze i umilamy czas pielgrzymom. Wszyscy śpiewają chętnie, klaszczą, mamy dużo okrzyków. Prowadzenie tego wszystkiego nie jest łatwe, ale to służba dla innych, którą podejmujemy z przyjemnością. Mamy własny pielgrzymkowy śpiewnik.

- Ja idę dopiero drugi raz, bo co roku zawsze była jakaś przyczyna, żeby odsunąć tę decyzję. Kiedy spróbowałam w końcu iść pierwszy raz, było ciężko, ale teraz już nie zastanawiam się nawet, bo wiem, że chcę iść - mówi Karolina, która też drugi raz posługuje pielgrzymom w grupie muzycznej.

- Moje pielgrzymowanie mogę podzielić na dwa etapy. Najpierw zaczęło się jeszcze na Oazie, kiedy uczestniczyliśmy też w Światowych Dniach Młodzieży z Janem Pawłem II. Wtedy byłem kilka razy. Teraz, po przerwie, idę już piąty raz jako ojciec i mąż - i muzyk. To czas ważniejszy nawet niż święta. Pielgrzymujemy też rodzinnie: ja idę z synami, a żona i córka dołączą w Częstochowie - mówi Sławomir. - Dla mnie pielgrzymowanie jest czasem łaski, a nie wyrzeczenia. Gdy nie mogłem w jednym roku pójść, bardzo mi tego brakowało. To jest niesamowity czas: z ludźmi i z Bogiem. Niezwykłość tego doświadczenia: kontemplacji w tym chłodzie kościoła, który zawsze przyjmuje nas jak schronienie. Nieważne, czy deszcz, czy słońce, człowiek idzie i w kościele znajduje cieszę, spokój, ochronę od złego. To pomaga odkryć sens życia i to, że blisko Boga człowiek czuje się pewniej. Idę i gram - i w drodze rodzą się nawet pomysły muzyczne.

Sześć dni modlitwy

- Od 1999 roku chodzę, więc teraz idę już piętnasty raz. To sześć dni spędzonych na modlitwie. One pomagają odpocząć do codziennych problemów - mówi Halina Hudziak. - Powodów nie brakuje. Wszystkie zanosi się tej najlepszej Matce, prosząc o pomoc.

- To naładowanie baterii na cały rok. W życiu pojawiają się rozmaite problemy, ale już inaczej się na nie patrzy, z większym dystansem i spokojem. Od zeszłego roku czekałam na tę pielgrzymkę, chyba bardziej niż dzieci czekają na wakacje - mówi Zenona Fąferko z Andrychowa.

Z Andrychowa wyruszyła też z całą rodziną mała Madzia. - Idę tylko jeden dzień, ale chcę się nauczyć chodzić i za rok iść już całą drogę. W tym roku idzie ze mną mama, tata, siostra i dwaj bracia - mówi 8-latka.