Świetlica Matki Małgorzaty w Oświęcimiu

Alina Świeży-Sobel

publikacja 10.06.2013 18:30

Środowiskowa świetlica prowadzona przez siostry serafitki dla dzieci z terenu Oświęcimia to jeden z ważnych przykładów bezpośredniej kontynuacji dzieła matki Małgorzaty Szewczyk.

Świetlicowe zajęcia plastyczne - o bezpieczeństwie na drodze Świetlicowe zajęcia plastyczne - o bezpieczeństwie na drodze
Alina Świeży-Sobel /GN

Przychodzą tu od poniedziałku do piątku - ulokowana w Domu św. Józefa w zabudowaniach oświęcimskiego klasztoru serafitek - świetlica jest otwarta dla nich od 13.00 do 18.00. Ale wciąż siostry słyszą od dzieci pytania: - Dlaczego nie możemy tu przychodzić codziennie? A czy w wakacje na pewno musimy mieć wolne?

Jest ich dwadzieścia pięcioro. Najczęściej z uboższych rodzin. W Świetlicy im. Matki Małgorzaty Szewczyk, pod opieką sióstr serafitek, znajdują warunki do odrobienia lekcji, wspólnej zabawy. Tu cały czas coś się dzieje, a podopieczni świetlicy odkrywają i wciąż rozwijają swoje umiejętności.

- Tu przychodzi im wiele rzeczy łatwiej niż w szkole, czują się swobodnie, trochę jak w domu. Mamy zajęcia muzyczne, taneczne, kulinarne, plastyczne, sportowe. Prowadzone też dla dzieci profilaktyczne zajęcia socjoterapeutyczne. Mogą pobawić się w klasztornym ogrodzie, gdzie mają m.in. swoją trampolinę. Dzieci otrzymują też posiłek regeneracyjny, a w razie potrzeby zaopatrujemy je w rzeczy potrzebne do szkoły, a przybory, ubrania czy buty  - mówi siostra  Samuela Zastawna, która obecnie prowadzi świetlicę.

W obecnym kształcie świetlica działa od 1991 roku, kontynuując zapoczątkowaną przez matkę Małgorzatę posługę dla dzieci potrzebujących wsparcia.

Ten drugi dom

Najmłodsi szczerze kochają to miejsce i traktują jak swój dom. - Było i tak, że w dniu wolnym od nauki w szkole dałyśmy dzieciom wolny wybór: możecie do świetlicy przyjść, jeśli chcecie - ale nie musicie. Sądziłyśmy, że wybiorą zabawy na boisku czy podwórku i u nas będzie pusto, a tymczasem wszyscy hurmem przyszli do świetlicy. I naprawdę chcą tu być. To radość dla nas, bo my też dostrzegamy, ile dobra jest w nich, choć przychodzą nieraz z bagażem trudnych doświadczeń czy problemów - przyznaje siostra Samuela.

Dzieci zadomowiły się w klasztorze już wtedy, gdy matka Małgorzata przybyła do Oświęcimia, by tu zbudować dom macierzysty dla zgromadzenia. Zawsze stanowiły cząstkę całej rodziny sióstr - i do dziś uczestniczą w życiu wspólnoty. - Dzieci są przyzwyczajone do tego, że żyją "między siostrami" i uczestniczą we wszystkich ważnych dla nas wydarzeniach czy uroczystościach. Dlatego oczywiście nie zabraknie ich w czasie naszego dziękczynienia za beatyfikację 16 czerwca - mówi siostra Samuela.

Podopieczni świetlicy dobrze znają postać patronki. - Wystarczy wyjść na dziedziniec, by na wyciągnięcie ręki spotkać jej dzieła: kościół, studnię, klasztor, dom opieki. Co jakiś czas rozmawiamy na ten temat, by dzieci poczuły, że także one należą do tego dzieła, tak jak cała nasza wspólnota sióstr - dodaje.