Dzieciom dobrze jest z siostrami

Urszula Rogólska

publikacja 08.06.2013 23:48

- Synowi zdarza się do mnie mówić "siostro" - uśmiecha się Anna Jachowicz z Hałcnowa.

Anna Jachowicz z córką Lenką, która wkróte pójdzie do przedszkola sióstr w Hałcnowie, tak jak jej brat Marcinek Anna Jachowicz z córką Lenką, która wkróte pójdzie do przedszkola sióstr w Hałcnowie, tak jak jej brat Marcinek
Urszula Rogólska /GN

Od dziecka wiedziałam o siostrach - widziałam je w parafii. Moi znajomi chodzili do przedszkola sióstr - ja nie. A nasze bliższe kontakty z siostrami zaczęły się wtedy, kiedy bratanica zaczęła tam chodzić. Siostry zwracają uwagę na to, żeby rodzinnie posyłać dzieci - i to jest bardzo ważne. Poszła bratanica, potem nasz syn Marcin, niedługo pójdzie córeczka Lenka, chodzi też ich kuzyn. Tworzy się taka rodzinna tradycja - nikt z nas już nawet nie myśli o tym, żeby szukać innego przedszkola.

Dla nas siostry są obecne w Hałcnowie od zawsze. I zawsze zajmowały się tutaj najmłodszymi. Nietrudno odgadnąć, że to ich charyzmat. Widać to na przykładzie przedszkola - każda z sióstr wykazuje wielką troskę o dzieci, każda ma dla nich uśmiech i czuły gest. I nie ma znaczenia, czy to siostra przedszkolanka, siostra, która zajmuje się kuchnią czy też pracująca w ogrodzie.

Syn biega do przedszkola bardzo chętnie. Dzieciom jest bardzo dobrze z siostrami, do tego stopnia, że Marcinkowi (jak i mojej bratanicy) zdarza się do mnie mówić "siostro".

Siostry bardzo dbają o to, żeby dzieci były sprawiedliwie traktowane, żeby nikogo nie wyróżniać, kiedy to nie służy dzieciom. Przygotowują przedszkolakom wyprawki, jednakowe prezenty na św. Mikołaja.

Z racji uroczystości beatyfikacji Matki Małgorzaty Szewczyk siostry też przygotowywały do niej nasze dzieci. Oglądały film o Matce, dostały obrazki z jej wizerunkiem. Marcin nam całe popołudnie opowiadał przejęty tym, co usłyszał. Mówił, że Matka Małgorzata Szewczyk "to taka siostra, która to wszystko wymyśliła", że ta niedziela w Krakowie to wielkie święto.

Wspominając moje dzieciństwo, przypomina mi się także, że siostry serafitki zawsze kojarzyły mi się z procesjami na Boże Ciało. Kilka razy darzyło mi się, że też sypałam kwiatki. I pamiętam, jak siostry dbały o to, żeby wszystko wypadło jak najlepiej.

Siostry były obecne w naszym domu w szczególny sposób także dzięki mojemu bratu, który należał do Dzieci Maryi i bardzo aktywnie działał w tej wspólnocie. Wtedy Dziećmi Maryi opiekowała się s. Franciszka. Ukochana siostra mojego brata. Mama wspominała, że o czymkolwiek siostra wspomniała na spotkaniach, brat od razu to wynosil do domu - co siostra powiedziała, to było święte!