Okiem pielgrzymów w sutannach

Urszula Rogólska

publikacja 03.05.2013 06:33

Bez nich nie byłoby prawdziwej pielgrzymki​ - księża spowiadali, prowadzili modlitwy, podnosili na duchu tych, którym trudy dawały się we znaki i... poprawiali nastroje swoim poczuciem humoru.

Okiem pielgrzymów w sutannach "Chyba dziś przypominamy trochę teletubisie" - żartują księża (od lewej) - Stanisław Joneczko, Sławomir Kołata (wicerektor krakowskiego seminarium) i Krzysztof Walczak

Trzeciego pielgrzymkowego dnia, deszcz i chłód wszystkim dawał się we znaki. Ale księża uczestniczący w pielgrzymce starali się zrobić wszystko, żeby pątnicy nie upadali na duchu.

Ks. Mikołaj Szczygieł, główny przewodnik pielgrzymki: - Za nami ciężki dzień, jaki musi się zdarzyć na każdej pielgrzymce. Burza złapała nas zaraz po wyjściu z miejsca noclegu i opady utrzymują się przez cały dzień. Nie jest łatwo. Ale właśnie wtedy trzeba sobie uświadomić cel i przypomnieć intencje. To na pewno pomaga w pokonywaniu trudności.

Ks. Stanisław Joneczko, przewodnik grupy bł. Jana Pawła II:  - Kiedy patrzę na moich pielgrzymów nie zauważam dziś u nich w ogóle zmęczenia. Deszcz nie wpłynął ujemnie na ich morale - idą, modlą się, śpiewają, żartują.  I to wszyscy, niezależnie od wieku - także 60-cio i 70-ciolatkowie! Kiedy jest najtrudniej, słuchamy "Dzienniczka" siostry Faustyny, śpiewamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia.

I dziś po raz kolejny jesteśmy zszokowani gościnnością mieszkańców mijanych przez nas miejscowości. W Radziszowie, tuż przed najtrudniejszym odcinkiem do Mogilan, podjęli nas gorącym obiadem, kawą, herbatą. Takie życzliwe gesty bardzo mobilizują.

Ks. Damian Koryciński, przewodnik grupy bł. Michała Sopoćki: - Idziemy w deszczu od rana. Kiedy grzmi, kiedy widać błyskawice, przychodzi zniechęcenie - jest taka pokusa, że chciałoby się przerwać pielgrzymowanie. O tym mówili mi dziś pielgrzymi z mojej grupy. Ale trzeba to przełamać. i iść dalej.

Jest się mokrym od butów po czubek głowy, choćby się miało najlepszą ochronę przed deszczem. Mówię pielgrzymom, żeby myśleli o tej sytuacji w inny sposób - deszcz jest bardzo potrzebny posadzonym ziemniakom, zasianym zbożom. Ludzie czekają na deszcz, modlą się o to. To też wyraz Bożego Miłosierdzia.

Ks. Tomasz Sroka, przewodnik grupy św. Faustyny: - Dziś trud pielgrzymowania był połączony z deszczem, ale ludzie to przyjmowali w duchu wiary. Mówili o intencjach, z którymi idą. Pokonywanie trudu pomaga - bo do Jezusa Miłosiernego niosą coś bardzo ważnego. Przeżywaliśmy dziś też tak bardzo konkretnie orędzie o Bożym Miłosierdziu. Wysłuchaliśmy konferencji ks. Rafała Działa ze Zgromadzenia Misjonarzy Jezusa Miłosiernego w Oświęcimiu. Dowiedzieliśmy się też sporo o charyzmacie  misericordian.

Ks. Zygmunt Mizia: - Mieliśmy dwa dni wymarzonej pogody - nie grzało słońce, szło się świetnie. Ale dziś odczuwamy ciężar spraw i intencji, które chcemy ofiarować Jezusowi Miłosiernemu. Dzisiejszy dzień to taki sprawdzian. Wielu ludziom wysiada zdrowie, wszyscy mówią o deszczu, który dokucza.

Ale przecież większość modliła się o deszcz, bo i o to prosili nas ludzie - z deszczu przyjdzie radość, po deszczu wszystko urośnie i rozkwitnie. Ludzie opatrzą swoje rany i inaczej będą patrzeć na takie trudy.

To naprawdę wyjątkowy czas. Ale ufam, że jutro, w dniu, w którym "Matka Boża suszy pieluchy", wyjdzie słońce choć na chwilę.