Pan Bóg się mną nie gorszy

Gość Bielsko-Żywiecki 18/2013

publikacja 02.05.2013 00:15

O swoim miejscu w Wielkiej Misji na placu Chrobrego w Bielsku- -Białej mówią Małgorzata i Janusz Pszczółkowie (na zdjęciu), którzy z Porąbki przyjechali tu z dziećmi: Laurą, Esterą, Zachariaszem, Piotrusiem i Ritą (dwójka ich dzieci jest w niebie).

Pan Bóg się mną nie gorszy Urszula Rogólska

Urszula Rogólska: Nie można było spędzić tych pięciu niedziel z dziećmi inaczej, tylko w centrum Bielska-Białej?

Małgorzata i Janusz Pszczółkowie: Jesteśmy ze wspólnoty neokatechumentalnej, a przyciąga nas tu wdzięczność dla Pana Boga. On nas tu przyprowadził. Nikt nam nie kazał ciągnąć tu naszych dzieci – i może czasem się im nie chciało – ale chcieliśmy tu być i jak widać, wszystkie dzieci są zadowolone. Bo chcemy dziękować Panu Bogu za to, co dla nas robi – zabiera nam nasze lęki, strach, obawy o zdrowie, o finanse. Wiara rodzi się z przepowiadania słowa Bożego, kerygmatu, że Jezus zmartwychwstał, oddał za nas życie, żyje, kocha nas, choć jesteśmy grzesznikami. My tego doświadczyliśmy i wielokrotnie głosiliśmy katechezy w katedrze i innych kościołach naszej diecezji, ale tam przychodzą ludzie, którzy słuchają Mszy św., przeczytają o nas w ogłoszeniach parafialnych. Tu chcemy mówić do ludzi, którzy do kościoła już nie przyjdą. Jeśli choć jedna osoba będzie chciała doświadczyć Bożej miłości tak jak my, to dla tej jednej osoby warto tu być.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.