Wyjątkowy bank działa w Andrychowie przez jeden weekend w roku od siedmiu lat! Bo to właśnie w miejscowym Banku Spółdzielczym co roku mieści się magazyn Szlachetnej Paczki.
- Jest nas 23 wolontariuszy. W tym roku odwiedziliśmy 69 rodzin, z czego 38 włączyliśmy do akcji i do tylu pojechaliśmy ze wspaniałymi prezentami przyniesionymi do naszego magazynu przez darczyńców - mówi Justyna Nizio, szefowa sztabu Szlachetnej Paczki w Andrychowie.
- W sobotę głównie przyjmowaliśmy paczki, w niedzielę je rozwozimy - dodaje Mateusz Trzepaczka, obecny w andrychowskiej ekipie Paczki od początku. - Każdy z nas, wolontariuszy, cały rok czeka na ten weekend cudów, ale najbardziej na okazję odwiedzin u rodzin - z paczkami, czasem w towarzystwie darczyńców. Wszystkie spotkania łączy stale wielka radość, wzruszenie. Dech zapiera, kiedy patrzy się na osoby, które rozwijają paczki drżącymi rękami, a po twarzach płyną łzy wzruszenia. W tym roku byłem u jednej z rodzin, dla której paczka składała się z 61 kartonów. Trudno opisać emocje… To one przyciągają nas tutaj co roku.
Mateusz wspomina małego chłopca w kolejnej z odwiedzonych rodzin. - Mały nie wiedział co się dzieje. Wpatrywał się zszokowany.
Już za chwilę paczki wyruszą do swoich adresatów
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Zawsze widzimy u obdarowanych niedowierzanie - że paczek jest aż tyle! - dodaje Justyna Nizio. - Ogromne wrażenie robią na nas darczyńcy. Nie kończą swojej pomocy na zakupie prezentów. Jeden pan postanowił zorganizować bieg charytatywny dla chłopca cierpiącego na ciężką, rzadką chorobę. Inny darczyńca - społeczność jednej ze szkół - przygotował paczkę o wartości 12 tys. zł!
Mateusz dodaje, że z roku na rok wzrasta wartość ofiarowanej pomocy, jak i liczba osób połączonych Szlachetną Paczką.
- Nasze paczkowe hasło: „Lubię ludzi”, to nie jest przypadek. Wydobywamy z ludzi to, co najpiękniejsze. Oni potrafią znaleźć w sobie tyle siły, żeby tak wspaniale zorganizować pomoc. Rodzinom pokazujemy, że są dla nas ważne, że komuś na nich zależy i chcemy zmieniać ich świat. Po finale, wrócimy do rodzin, chcemy im pomagać dalej, zapytamy czy nie potrzebują specjalistycznej pomocy - mamy Paczkę Seniorów, jak i Paczkę Prawników, którzy np. bezpłatnie pomogą, jeśli pojawi się jakiś problem prawny.
Wspólne ładowanie prezentów do samochodów przed andrychowskim magazynem Szlachetnej Paczki
Urszula Rogólska /Foto Gość
Maria Sztafa jest wolontariuszką Paczki od czterech lat. - Wiem, że rodziny czekające na nas są bardzo podekscytowane - mówi. - Najczęściej nie dowierzają, że ktoś o nich myśli i chce im bezinteresownie pomóc. To taki weekend wielkich wzruszeń, kiedy spotykają się wszystkie zaangażowane strony. Płaczą obdarowani, płaczemy my, płaczą darczyńcy.
Aneta Wojewodzic z Roczyn - w paczce od sześciu lat - odwiedziła m.in. mamę z czwórką dzieci. - Kiedy tylko dzieci zaczęły rozpakowywać prezenty było słychać ich okrzyki: "Mama, patrz!". Jeden wielki chaos - wszędzie papiery, kartony i ta radość dzieci! A cieszą proste rzeczy - przy kartonie ze słodyczami dzieci spędziły chyba kwadrans. A kiedy darczyńca pokazał im, gdzie są zabawki - lalki i auta poszły w ruch!
W innym domu Aneta odwiedziła samotną matkę z córką. - Mama była tak wzruszona, że trzęsły się jej ręce. A tam były takie zwyczajne rzeczy: jedzenie, środki czystości. Ta jej reakcja była przejmująco szczera…
Aneta nie kryje, że jest zachwycona postawą darczyńców i przygotowanymi przez nich niespodziankami. - Paczka to mój nałóg, na który czekam co roku, od września, kiedy zaczynamy działać.
W siedzibie magazynu Szlachetnej Paczki wolontariusze gościli przy stole wszystkich darczyńców
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pierwszy raz do Paczki dołączyły Dominika Kiznar, Basia Wnęk i Paulina Smolec.
- Myślałam, że dam radę wytrzymać bez łez, ale się nie dało, kiedy pan otworzył pudełko z upominkiem dla niego - łańcuszkiem z krzyżykiem - opowiada Dominika. - Drugi taki moment, kiedy zaproponowałyśmy, że odczytamy życzenia świąteczne napisane przez obecnych z nami darczyńców. Zaczęłam… I nie mogłam dokończyć. Wzruszenie odebrało mi głos. Basi tak samo. W końcu sam darczyńca je odczytał…
- Ja nie zapomnę radości dziecka, że dostało tyle nowych rzeczy! I jeszcze emocji mamy, gdy zobaczyła… 45 paczek - one zajmowały prawie cały pokój, nie dało się przejść!
Po raz pierwszy wolontariuszką była także Marta Zmiertka z Roczyn. - Kiedy przygotowywaliśmy tegoroczną bazę, odwiedziłam osiem rodzin, dwie z nich włączyłam do Paczki. - Ogromne wrażenie robi na mnie to, jak pięknie te paczki są przygotowane, zapakowane. Widziałam radość maluchów, które po rozpakowaniu prezentów tak rozpierała energia, że same wskakiwały do pudeł. Widziałam wzruszenie mamy na widok kuchenki gazowej, innej - na widok ubranek dla jej maleńkiego dziecka. Zwykłe, codzienne rzeczy robią tak ogromne wrażenie.
Wśród andrychowskich darczyńców byli: Joanna Ptak i Wacław Chmiel z Krakowa. - To najbardziej wyczekiwany przeze mnie weekend w roku - śmieje się Joanna.
- Po raz trzeci uczestniczymy w Paczce - opowiadają razem. - Kiedy tylko została otworzona baza Paczki, od razu znaleźliśmy starszą panią, której chcieliśmy pomóc. Przyjaciele, znajomi i rodzina - razem chyba z 25 osób - dołączyli do nas z dobrowolnymi datkami, a my wzięliśmy na siebie zakupy.
Darczyńcy z paczkami przybywają do sztabu w Andrychowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pani, której chcieli pomóc darczyńcy z Krakowa, otrzymała 15 paczek, których waga przekroczyła
- Nam jest trochę lepiej, innym trochę gorzej - mówią. - Kiedy ma się przyjaciół, to zorganizowanie takiej paczki wcale nie jest trudne. To coroczne spotkanie, to jest "kop energii" na cały rok!
W andrychowskim banku była też jak co roku Marta Owsiany - specjalista do spraw marketingu w placówce - Co roku utwierdzamy się w przekonaniu, że warto… Jakiś czas temu przeczytałam: "Sam pójdziesz szybciej, razem dojdziemy dalej". To hasło doskonale przekłada się na tę akcję. Wciąż chcemy pomagać i mam nadzieję - będziemy pomagać w kolejnych latach.