Jak Golcowie do drzwi klasztoru zapukali... przejdź do galerii

... to koncert kolęd i pastorałek, który Golec uOrkiestra zagrała w bazylice jasnogórskiej, okazał się najwspanialszym przedsięwzięciem w jej karierze. W tym roku ukazał się album z płytami DVD i CD. Rozchodzi się jak ciepłe bułeczki.

Urszula Rogólska

|

GOSC.PL

dodane 25.12.2014 00:17
0

Jak wyjaśniają muzycy, instrumenty te są ograniczone pod względem tonacji, więc koncepcję ich wykorzystania trzeba mieć już przy aranżacji kolędy. Na przykład trombity Golców to dźwięk B-dur. Dudy F-dur, Es-dur albo E-dur .

- Nagranie zrealizowaliśmy, wykorzystując wszystkie możliwości techniczne, które pomagają słuchaczowi w odbiór koncertu w ten sposób, jakby na nim był osobiście. Człowiek naprawdę słyszy, że trombity grają z czterech stron, a on stoi w środku; słyszy, że dźwięki organów dochodzą z tyłu, a np. dudy żywieckie - z prawej. To robi wrażenie - nie kryje emocji Łukasz Golec.

Sięgnęli do klasyki. Agata Szymczewska - "pierwsze skrzypce Rzeczpospolitej" - towarzyszyła Golcom w kolędzie "Lulajże, Jezuniu". W aranżacji słychać scherzo H-moll Chopina. - Nie sądziliśmy, że dźwięki potrafią wywołać w nas aż takie emocje. A jednak - do dziś ciarki po mnie przechodzą, kiedy słucham wykonania Agaty - mówi Łukasz Golec.

Aplauz na koncercie wywołały dzieci z Fundacji Braci Golec, które w czterech gminach Żywiecczyzny uczą się gry na tradycyjnych instrumentach góralskich. Jest ich 160. Na Jasnej Górze zagrała i zaśpiewała 20-osobowa reprezentacja.

Wielki cud

Niełatwo było wybrać 24 kolędy, które znalazły się na DVD. - W Polsce mamy ich pięćset. Ja znam pewnie sto - mówi Łukasz Golec. - Na płycie jest też nasza ulubiona współczesna pastorałka "Przysiadło słonko", do której słowa napisał nasz brat Rafał, śpiewana przez moją żonę Edytę. Jej tekst to dla mnie kwintesencja tych świąt - narodzin Boskości na tej ziemi. Grzesiek Głuch i chór Gospel Rain nadali jej bardzo słowiański charakter...

Muzycy Golec uOrkiestry są zgodni, że w 15-letniej karierze zespołu, to był jeden z ich najlepszych koncertów. - Bardzo długo się do niego przygotowywaliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co powstało - zaznacza Łukasz Golec. - Mieliśmy pewną wizję i udało się nam ją dopiąć w najmniejszych szczegółach. Zagrać w bazylice jasnogórskiej to dla nas ogromne wyróżnienie - podkreśla. - To nie jest zwykła bazylika. Tam cuda się dzieją codziennie. I to też był jeden wielki cud.

Nie ma innego wyjścia

Paweł i Łukasz przychodzili na Jasną Górę jeszcze jako ministranci. Pierwszy raz w 1991 roku, na Światowe Dni Młodzieży z papieżem Janem Pawłem II. - Tydzień szliśmy tu pieszo z Milówki. Potem wielokrotnie, z różnymi orkiestrami witaliśmy pieszych pielgrzymów - wspominają. - Czuliśmy tu wsparcie Matki Bożej także w czasie prób i samego koncertu. Kiedy się jest w Jej ramionach nie ma innego wyjścia: wszystko się udaje.

Podczas przygotowań do koncertu, sanktuarium żyło swoim życiem. - Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby naruszyć dostojeństwo tego miejsca, a jednocześnie czuliśmy się tu swobodnie, na luzie, jak u Mamy - dodaje Łukasz Golec. - W godzinie Apelu Jasnogórskiego, my także braliśmy w nim udział. Zresztą nie mogło go też zabraknąć na naszej płycie. Czuliśmy, że Pan Bóg działał, robił swoje. I jeszcze wspierała nas Matka Boża. Mocno weszliśmy w ten klimat. Naprawdę było to dla nas mocne przeżycie muzyczne i duchowe. Wierzymy, że słychać i widać to także na naszym albumie.

2 / 2