Zebrani w kościele św. Anny parafianie i kapłani pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera 9 lipca podczas pogrzebu modlili się za duszę byłego wieloletniego proboszcza tej parafii.
Śp. ks. kanonik Bernard Jarek urodził się 6 sierpnia 1941 r. w Łaziskach Górnych. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk bp. Herberta Bednorza w 1966 r. w katowickiej katedrze Chrystusa Króla. Od 1987 r. do 2012 r., kiedy przeszedł na emeryturę, był proboszczem parafii św. Anny w Pruchnej. Zmarł 7 lipca, w 48. roku kapłaństwa i 73. roku życia.
- Pragnę pożegnać zmarłego ks. kanonika Bernarda w imieniu biskupa Romana, ale także w imieniu własnym. Dziękujemy dziś za dar życia ks. Bernarda, które było owocem miłości małżeńskiej jego rodziców. Dziękujemy za dar wiary, życia nadprzyrodzonego, które rozpoczęło się w dniu chrztu, a które dojrzewało, rozwijało się, a jego owocem było powołanie kapłańskie. Jesteśmy wdzięczni Jezusowi Chrystusowi Najwyższemu Kapłanowi za 48 lat gorliwej i wiernej służby kapłańskiej w kolejnych parafiach, najpierw w diecezji katowickiej, a od 22 lat w diecezji bielsko-żywieckiej. Ostatnie lata życia naznaczone były chorobą i cierpieniem, które przeżywał, uczestnicząc w tajemnicy Chrystusowego krzyża. Dziękujemy ci dziś, Księże Kanoniku, za potraktowaną dosłownie Ewangelię cierpienia, którą głosiłeś w poczuciu realizmu, ale zawsze z perspektywą zmartwychwstania. To była trudna lekcja życia, którą przeszedłeś mężnie - mówił bp Greger.
Homilię pogrzebową wygłosił ks. dr Andrzej Suchoń z Katowic, siostrzeniec zmarłego.
- Był człowiekiem wyznającym niewątpliwie wyraźne i twarde zasady postępowania. Był prostolinijnym i zawsze jasno określającym siebie kapłanem, dlatego łatwo wymienić cechy jego człowieczej konstrukcji. Znałem go od najmłodszych lat. Nade wszystko cenił prawdę, której starał się być wierny - i której się nie bał, wypowiadając ją bezkompromisowo, nawet z narażeniem siebie... Prawdę tę miał zawsze głęboko rozważoną, przemyślaną i przemodloną. Głosząc prawdę, nie szukał własnej korzyści i wielkości, lecz wyznawał zasadę: "Ja się na to urodziłem, by dać świadectwo prawdzie! Ja się mam umniejszać, aby Jezus mógł wzrastać" - mówił ks. Suchoń.
Kaznodzieja mówił również o szczególnej wrażliwości śp. ks. Bernarda na niedolę ludzi i jego gotowość do pomagania potrzebującym.
- Nie lubił splendoru i rozgłosu, nie szukał uznania i kariery. Kiedy przyznano mu godność kanonika, potraktował to z dystansem. Nie pochwalił się nawet najbliższej rodzinie. Za to z największą troską dbał o świątynię. Kochał ten wasz kościół św. Anny. I zawsze, kiedy go chwaliłem po kolejnych remontach, mówił: "To zasługa moich parafian". Zawsze mówił o was z wielką miłością - dodawał ks. Andrzej Suchoń.
Przypominał, że mimo ciężkiej choroby, amputacji nogi, codziennie mobilizował się, by sprostać kapłańskim obowiązkom, codziennej modlitwie brewiarzowej. - I do śmierci, z której nadejścia doskonale sobie zdawał sprawę, starannie się przygotował. W ostatnich godzinach prosił o modlitwę, a kiedy przyjechałem, odmówiliśmy Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Poprosił, bym udzielił mu absolucji, potem mocno uścisnął moją dłoń i powiedział: "Za wszystko dziękuję". Takie były jego ostatnie słowa... Dziękuje i wam, że tutaj mógł pozostać, bo traktował tutejszą parafię jak swoja rodzinę - mówił ks. Suchoń.
Ks. Jacek Urbaczka, proboszcz w Pruchnej, żegnając zmarłego w imieniu parafian, podkreślał, jak mocno przeżywali wraz z nim szczególnie jego ostatnie cierpienia i ciężką chorobę. Przedstawiciel rady parafialnej zapewniał o pamięci w modlitwie. Słowo pożegnania od dekanalnej wspólnoty kapłanów dekanatu strumieńskiego przekazał dziekan ks. prał. Oskar Kuśka
List kondolencyjny i słowa ostatniego pożegnania przesłał do Pruchnej abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki, który podziękował za posługę pasterską podejmowaną przez śp. ks. Bernarda Jarka w parafiach diecezji katowickiej.
Za wiele spotkań, wspólnych modlitw i świadectw ekumenicznej otwartości w imieniu ewangelickiej wspólnoty dziękował proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Drogomyślu ks. Karol Macura.